27 marca o północy zostaną wprowadzone nowe ograniczenia dotyczące przekraczania granic RP. W efekcie wiele osób zostanie pozbawionych możliwości dojazdu do pracy. Polacy pracujący w Czechy wystosowali w tej sprawie list otwarty do senator Ewy Gawędy.
Do tej pory, w drodze do i z pracy, można było przekraczać granice bez przymusu kwarantanny. Podstawą były dokumenty potwierdzające zatrudnienie po drugiej stronie granicy. To zmieni się w piątek. Od północy 14-dniową obowiązkową kwarantanną objęte będą również osoby przekraczające granice, na co dzień pracujące w państwie sąsiednim.
Swoje zdanie w tej sprawie przedstawili Polacy pracujący w Czechach, pisząc list otwarty do senator Ewy Gawędy.
Jak napisali autorzy listu, wierzą oni, że w trudnym czasie pandemii ograniczanie swobód obywatelskich w wielu dziedzinach życia społecznego jest koniecznością. – Nie godzimy się jednak ze stosowaną przez Rząd polityką kryzysową w zakresie granicy Polska-Czechy – czytamy w liście.
„Polska za decyzją Rządu postanowiła iść dalej w kierunku „uszczelniania granic” – także dla nas, pracowników dojeżdżających do Czech, kraju w którym obowiązuje przymus noszenia masek ochronnych i podobnie jak my boryka się z rozprzestrzenianiem znanego nam wirusa COVID-19. W przypadku naszej firmy są stosowane schematy zapobiegawcze w postaci wszechobecnych płynów dezynfekcyjnych, okularów ochronnych, maski nosimy także podczas pracy nie zdejmując ich przez cały okres pracy – wyglądem przypominamy postacie z filmów” – opisują sytuację pracownicy czeskich firm.
Autorzy listu podkreślają, że wiedzą, że wymagania zagranicznego pracodawcy są dla ich wspólnego dobra i bezpieczeństwa, akceptują je i uznają za konieczne. Jak piszą, ich temperatura jest mierzona wjeżdżając do Czech, następnie bezpośrednio przed rozpoczęciem pracy, trzeci raz jest mierzona przy wjeździe do Polski. „W naszej firmie wyłączono nawet drzwi obrotowe – otwarty jest za to wjazd dla samochodów przez który pieszo dostajemy się do pracy” – piszą autorzy.
„Jesteśmy zabezpieczeni bardziej niż pracownicy pracujący wewnątrz kraju, mimo to ogranicza się nam swobodę migracji do firmy w promieniu 50 kilometrów – dlaczego?” – pytają autorzy listu.
Dalej piszą, że obecna procedura jest przymuszeniem do pójścia na zwolnienie lekarskie. „Polski lekarz wypisze L4, zaś koszty wspomnianego zwolnienia poniesie czeski odpowiednik ZUS-u” – czytamy. Autorzy przyznają, że dla wielu z nich jest to równoznaczne z przymusem zmiany pracy. „Teoretyczna stawka wypłacana na chorobowym nie uwzględnia dodatków i premii od pracodawcy (stanowią one nawet 35% całości wynagrodzenia, od pozostałości ponadto pozostaje odliczyć koszt L4, stawka na L4 to ok. 60%)” – wyjaśniają.
Jak piszą, nie wspomniano o żadnych środkach zaradczych, żadnych rekompensatach. „Po prostu z dnia na dzień zamierza się nam zamknąć dostęp do pracy, zostawiono nas zdanych samym sobie – to setki ludzi „na lodzie” z różnych firm” – piszą autorzy, pytając jednocześnie, „czy ktokolwiek pomyślał o następstwie masowego zwalniania naszych rodaków, którzy są postrzegani jako niepewni pracownicy”.
„Są podatki które płacimy na co dzień takie jak VAT, podatek od zakupu samochodu i inne których nie zapłacą komfortowo ulokowani rodacy na stałe za granicami kraju, mimo to zdajemy sobie sprawę, że nasze prośby będą miały negatywny oddźwięk dla części społeczeństwa która uznaje nas bezpodstawnie za „zator gospodarczy”. Jesteśmy mniejszością, która w ostatnim czasie masowo traci pracę – często pomimo dobrej woli pracodawcy” – czytamy w liście.
„Nie zamierzamy przejść na wegetację z powodu podejmowanych decyzji w Warszawie, jeszcze niedawno widzieliśmy zdjęcia publikowane przez Pana Posła Matusiaka przy otwartym punkcie granicznym Gołkowice-Zawada które zawierało napis „działam ydalej” zamieszczone w internecie 18 marca, w naszej sprawie interweniował także Powiat wodzisławski i Prezydent Miasta Wodzisławia Śląskiego, nowe regulacje podjęto pomimo zdecydowanych głosów i apeli już przy wstępnych kontrolach granicznych. Ilu Rodaków musi stracić pracę, żeby nas zauważyć?” – pytają autorzy listu.
Na koniec autorzy zwracają się z żądaniem o wyjaśnienia. „Żądamy wyjaśnień w sprawie zakazu wjazdu pracowników dojeżdżających do pracy. Czy decyzja jest ostateczna? Jeśli tak, to w jaki sposób zostanie nam to zrekompensowane? Informujemy, że jeśli do końca tygodnia sprawa nie zostanie rozwiązana, to podejmiemy dalsze kroki mające na celu ochronę naszego dorobku zawodowego, czujemy się oszukani, zignorowani przez Rząd” – kończą autorzy listu.
/list do redakcji oprac. c/
Nie tylko Wy jesteście w takiej sytuacji. Pełno ludzi pracujących w Austrii również zostało bez pracy i bez pieniędzy, a mają rodziny na utrzymaniu.
Pracownicy z austri zrobili sobie przody przynajmniej na rok do…
W Polsce także wiele osób musiało zawiesić swoją prace zostając bez dochodu z ogromnymi kosztami utrzymania firmy, czynszami i pracownikami do opłacenia, dajmy na to właściciele restauracji, czy hoteli, które są od górnie zamknięte. Pracownicy służby zdrowia często zmuszeni są wynajmować mieszkania izolować się od rodzin, aby ich nie narażać, co wiąże się z kosztami. Stomatolodzy musieli zawiesić działalność z braku możliwości zapewnienia odpowiedniego bezpieczeństwa dla pacjenta i maja do opłacenia czynsze i personel pomocniczy co w zależności od wielkości placówki stanowi miesięcznie kwoty kilkunasto a czasem kilkudziesięciotysięczne, a ich perspektywa powrotu do pracy jest dużo dalej w czasie przesunięta niż otwarcie granic. Uważam, że tak jak wszyscy pozbawieni możliwości zarobkowania, osoby pracujące za granicą muszą zacisnąć pasa i liczyć na rządowe wsparcie oraz że ta sytuacja nie potrwa zbyt długo ?
I ja mam uwierzyć że to pismo napisał jakiś pracownik fizyczny pracujący w Czechach … HAHA
Ja pracuje u niemieckiego pracodawcy który na czas zamknięcia granic opłaca nam hotel. Jedynym naszym problemem jest to że nie widujemy rodzin.
Nie rozumiem dlaczego jedna grupa ludzi ma zostać uprzywilejowana? Skoro każdy obywatel tego kraju, który pracuje za granicą musi poddać się kwarantannie gdy wraca do Polski, to dlaczego akurat Ci pracujący w Czechach mają się jej nie poddawać? Prawo powinno być równe dla wszystkich. Dura Lex Sed Lex, surowe prawo ale prawo.