Jarosław Janik kulturystyką zajmuje się od ponad 13 lat. Na trzy tygodnie przed startem udział w zawodach stanął pod dużym znakiem zapytania z powodu poważnej kontuzji dłoni i zakażenia.
W dniach 9-11 kwietnia w Warszawie odbyły się zawody International Polish Championships NPC. Była to trzecia odsłona Międzynarodowego Festiwalu Sportów Sylwetkowych Federacji NPC Worldwide & IFBB Professional League. W kategorii Debiuty do 90 kg pierwsze miejsce zajął raciborzanin Jarosław Janik.
Jarosław Janik sportem zajmuje się od dziecka, a kulturystyką, tematyką związaną z żywieniem, dietetyką, suplementacją sportową, treningami na siłowni – od ponad 13 lat. Jak wspomina, po zakończeniu szkoły średniej wszystkie jego decyzje działania w kwestii rozwoju osobistego zmierzały właśnie w tym kierunku. Od ponad 10 lat jest trenerem personalnym i dietetykiem sportowym.
Jak wyglądały przygotowania do zawodów? – Trwały tak naprawdę od pond 3 lat, wynikało to z dużych zmian wagi, praktycznie przybrałem 23 kg, by potem móc zacząć prawie 100-dniowy okres przygotowań do zawodów, które zakończyłem z pierwszą lokatą, odbierając nagrodę za pierwsze miejsce z rąk człowieka, który zainspirował mnie do uprawiania tej descypliny sportowej wiele lat temu swoimi sukcesami – Roberta Piotrkowicza – podkreśla Jarosław Janik, znany w branży jako Trener Captain America. – Same przygotowania do zawodów, jak w każdej dyscyplinie sportowej, były dużym wyzwaniem: dyscyplina, reżim dietetyczny, 2-3 treningi każdego dnia, 7-8 posiłków dziennie co 2-3 godziny, 7-8 litrów płynów, wiele godzin spędzonych nie tylko na siłowni, ale przede wszystkim w kuchni i przed lustrem, pozując. Kulturystka, życie kulturysty to praca 24 godziny na dobę, a nie zapominajmy oczywiście o pracy zawodowej i licznej bazie podopiecznych, którzy są dla mnie największą motywacją i inspiracją do ciężkiej pracy – mówi raciborzanin.
Na trzy tygodnie przed startem udział Jarosława Janika w zawodach stanął pod dużym znakiem zapytania z powodu poważnej kontuzji dłoni i zakażenia. – Groziła mi operacja, jednak ani na moment nie przeszła mi przez myśl potrzeba wycofania się (szczególne podziękowania dla Justyny Łomny za tak ekstremalnie szybką pomoc), nawet pozwalałem sobie na żarty, widząc ludzi współczujących mi, że jak będzie trzeba, to i bez ręki wystartuję, nic na ten moment nie mogło mnie zatrzymać, wiedziałem, jak duże znacznie ma dla mnie i innych udział w tych zawodach. Choć o wygranej nawet nie marzyłem, celem było wykonać zadanie na 100%, nie poddać i mieć satysfakcje z pracy, tak aby nigdy nie żałować, że czegoś nie zrobiłem – tłumaczy Trener Captain America. – W życiu wyznaję bardzo surowe zasady, wierzę w ciężką pracę, tego nauczyli mnie rodzice i dziadkowie, zatem kiedy tylko słyszę, że czegoś się nie da od innych, jestem zawsze pierwszy, aby podjąć wyzwanie i udowodnić, że można wszystko – oczywiście pod warunkiem, że ciężko się na to zapracuje i włoży serce w to. Nie jestem zarozumiały, znam swoje miejsce w szeregu, jednak wiem, jak wielką moc ma ciężka praca i tym staram się zarażać ludzi z mojego otoczenia. Ale przede wszystkim podopiecznych, nowych klientów, których uwielbiam i dziękuję im za tak gorący doping podczas trwania zawodów – mówi raciborzanin.
– W zawodach od samego początku wspierała mnie moja partnerka życiowa Sandra, bez której udział w tych zawodach byłyby znacznie trudniejszy, a być może nawet niemożliwy. W przygotowaniach brali również udział trenerzy: główny trener Artur Lipiec, trener i przyjaciel od wielu lat, drugim trenerem, który wspierał mnie w przygotowaniach, był Wojciech Kampa, bez którego pozowanie i prezencja na scenie nie miałaby takiego wymiaru. Dzięki niemu usłyszałem, że mam talent i ogromne predyspozycje do tego sportu. Oczywiście rodzina, bliscy fantastyczny doping ze strony znajomych, szczególnie podopiecznych – mówi raciborzanin.
– To był dla nas fantastyczny weekend w Warszawie, bardzo udany udział w zawodach i zapewne pamiątka na całe życie. Serdecznie jeszcze raz dziękuję najbliższym znajomym, podopiecznym, mojej ukochanej partnerce oraz rodzinie za tak gorący doping i wsparcie, cieszę się, że mogę na was zawsze liczyć, tym samym wszystkim życzę samych sukcesów i spełnienia marzeń, bo uważam że one nie powinny czekać! Każda okazja jest dobra, aby o nie walczyć! Ograniczenia istnieją tylko w naszej głowie! – zachęca Jarosław Janik.
fot. Archiwum prywatne Jarosława Janika
oprac. /kp/