W lipcu według naukowców z UW można spodziewać się nawet 15 tys. zakażeń dziennie i 7 tys. hospitalizacji z powodu COVID-19.
Naukowcy z Centrum Modelowania Interdyscyplinarnego Uniwersytetu Warszawskiego obliczyli, że do wzrostu zakażeń nowym koronawirusem może dojść w lipcu 2021 r. Jako przyczynę podają obecne łagodzenia obostrzeń. Zgodnie z wyliczeniami latem możemy spodziewać się nawet 15 tys. zakażeń dziennie i 7 tys. hospitalizacji z powodu COVID-19. Eksperci zaznaczają jednak, że jest to tzw. czarny scenariusz.
– Czynnikiem, który sprawia, że ta czwarta falka w ogóle może zaistnieć, są duże luzowania, w tym całkowite otwarcie szkół. Gdyby nie to, zapewne w ogóle by jej nie było. Na szczęście nawet biorąc pod uwagę powrót dzieci do szkół, wystąpienie czwartej fali nie jest pewne – powiedział dr Franciszek Rakowski z ICM UW w rozmowie z Gazeta.pl.
Podobnego zdania jest prof. Krzysztof Tomasiewicz, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, który przypomina, że obserwowane w ostatnich tygodniach spadki zakażeń koronawirusem nie oznaczają końca walki z COVID-19. – Obawiam się, że niestety będziemy mieli powtórkę z zeszłego roku. Już znieśliśmy obowiązek noszenia maseczek na zewnątrz. W tej chwili widzimy tłumy ludzi bez masek i spotyka się takie osoby również w budynkach, np. w sklepach. Ludzie myślą, że sprawa się zakończyła, a to nie jest prawda. W dalszym ciągu mamy kilka tysięcy zakażeń dziennie. Poza tym pamiętajmy, że jesteśmy bardzo daleko od wyszczepienia tych 70-80% ludzi, co gwarantowałoby odporność zbiorową – zaznaczył w rozmowie z portalem abcZdrowie.
oprac. /kp/