Do pierwszej eksplozji metanu doszło tu po północy na ścianie N-6 na poziomie 1000 m. Pracowało tam wówczas 42 górników.
W kopalni Pniówek w Pawłowicach doszło w nocy do wybuchu metanu. Cztery osoby nie żyją, a 22 górników trafiło do szpitali. Wciąż nie jest znany los siedmiu osób. Po kilku godzinach wstrzymano tymczasowo akcję poszukiwania zaginionych, ratownicy budują tamy przeciwwybuchowe.
Do pierwszej eksplozji metanu w kopalni należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej doszło o godz. 0:15 na ścianie N-6 na poziomie 1000 m. Pracowało tam wówczas 42 górników. Do kopalni wysłano dwa zastępy ratowników. Mieli oni odszukać trzech zaginionych górników. Wkrótce okazało się, że z siedmioma ratownikami utracono kontakt. Doszło wówczas do drugiego wybuchu metanu.
Po godz. 8:00 poinformowano, że ratownikom udało się dotrzeć do dwóch poszukiwanych osób. Lekarz stwierdził ich zgon. Tuż przed godz. 10:00 JSW potwierdziła śmierć trzeciego pracownika kopalni.
Po wielu godzinach akcji przerwano tymczasowo akcję ratowniczą, w której bierze udział 13 zastępów ratowników – do czasu odbudowy zapory pyłowej zabezpieczającej przed wybuchem metanu bazę ratowniczą.
Podczas eksplozji metanu poszkodowanych zostało 40 osób. 22 osoby trafiły do szpitali. Większość z nich jest poparzona, mają także różne urazy, w tym złamania kończyn. Dziesięciu rannych górników przewieziono do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Większość z nich ma poparzenia nie tylko skóry, ale także dróg oddechowych. Jeden z pacjentów miał tak rozległe oparzenia, że zmarł – to czwarta potwierdzono ofiara wypadku w kopalni Pniówek.
– Moje myśli i modlitwy są z rodzinami zmarłych górników KWK Pniówek. Wciąż toczy się walka o odnalezienie zaginionych. Jestem w stałym kontakcie z wojewodą śląskim. Pomoc organizujemy niezwłocznie – napisał na Twitterze premier Mateusz Morawiecki, który później poinformował, że uda się na Górny Śląsk.
oprac. /kp/