Podczas rewitalizacji za 14 mln zł z rynku usunięto drzewa, a w zamian plac pokryto granitowymi płytami. Grozi to wysokimi temperaturami i zatrzymywaniem wody.
Kolejne miasto znalazło się w ogniu krytyki po tym, jak rewitalizacja okazała się być następnym przykładem tzw. betonozy. Tym razem chodzi o Leżajsk.
Pomysł na przebudowę rynku w Leżajsku pojawił się kilka lat temu. Wizualizacje zmian już wtedy spotkały się z krytyką mieszkańców. Zasadniczą częścią prac miała być całkowita wymiana nawierzchni. Remont rynku zakończył się na przełomie maja i czerwca tego roku. Asfalt wymieniono na granit, powstały nowe miejsca parkingowe i oświetlenie. Pojawiły się także ławki i fontanny. Mimo że nie zapomniano o nowych nasadzeniach, to w czasie remontu z rynku usunięto niemal wszystkie drzewa.
Burmistrz Leżajska Ireneusz Stefański zasłania się opinią konserwatora zabytków. Miał on stwierdzić, że drzewa mogą rosnąć tylko w części rynku. Reszta musi pozostać odsłonięta, aby należycie eksponować elewacje zabytkowych kamienic.