Decyzja o rezygnacji z organizacji Festiwalu była i jest dla nas niezwykle trudna. Jesteśmy zaskoczeni reakcją Urzędu Miasta. Pragniemy odnieść się do tego.
Sugerowanie, że na wniosek i dla Stowarzyszenia Miasto zbudowało bramę grodu pod Oborą jest nieprawdziwe. Prawdą jest, że Stowarzyszenie lobbowało od lat za budową grodu, niestety produkt końcowy bardzo różni się od pierwotnej wizji, a sama budowa nie była z nami konsultowana. Przykład – rów wykopany w miejscu, gdzie wcześniej odbywały się najważniejsze wydarzenia Festiwalu… Do wysokości kwoty 100 tys. zł, wydanych przez UM na inwestycję, nie możemy się odnieść, ponieważ nie posiadamy niezbędnych informacji.
Kwoty dotacji Festiwalu z poprzednich lat potwierdzają jedynie to, o czym wspomnieliśmy w oświadczeniu o rezygnacji z organizacji imprezy.
Skąd wzięła się suma 220 000 (a tak naprawdę 204 900) złotych szafowana przez UM? Jest to „sucha” wartość Festiwalu, sprzętu, obozowiska etc. Jako przykład (z naszego wniosku) przytoczmy pracę odtwórców: 2 dni, po 8 godzin, 13 zł/godzinę, 300 osób – daje kwotę 62 400 zł! Oczywiście osoby, które zapraszamy na Festiwal, przyjeżdżają i pracują tam całkowicie za darmo jako wolontariusze – ta kwota jest naszym wkładem własnym. Dla porównania w 2010 roku Miasto wydało na trwającą 2 godziny inscenizację historyczną, w której wzięło udział około 110 odtwórców (w tym konie i znany aktor), około 60 tys. zł.
Kosztów związanych z organizacją Festiwalu jest oczywiście dużo więcej, takich jak: wynajem sceny z nagłośnieniem i obsługą, zespołów muzycznych, ochrony, toalet, reklamy, itp. To właśnie na ich pokrycie staraliśmy się o dotację miejską. Po rozstrzygnięciu konkursu kosztorys jest korygowany do wysokości przyznanej dotacji. Oczywiście – jeśli realizacja zadania za proponowaną kwotę jest możliwa.
Informacja o niewykorzystanej przez nas w ostatnich latach dotacji jest, delikatnie mówiąc, naciągana. W zeszłym roku oddaliśmy Miastu dokładnie 500 zł – było to związane z niezrealizowaniem w przeddzień imprezy usługi przez naszego kontrahenta. My natomiast, zgodnie z podpisaną umową z UM, nie mogliśmy przeznaczyć ich na inny cel. We wcześniejszych latach były to kwoty od kilku groszy do kwot rzędu 100 zł. Rozliczanie budżetu projektowego rządzi się surowymi prawami, a wszelkie wydatki są ściśle kontrolowane. Nie ma więc możliwości sfałszowania czy nieopłacenia poszczególnych wydatków. Brak usługi równoznaczny jest z brakiem wydatku na dany punkt budżetu i uczciwym zwrotem tej części Miastu.
Osobną sprawą jest tu wspominanie Stowarzyszenia ASK. W pełni popieramy finansowanie ich inicjatywy i cieszymy się, że Miasto doceniło ich starania. Jesteśmy dalecy od sugestii, że podmioty startujące w konkursie są dla siebie konkurencją. Rozumiemy, że dylematem Miasta jest podział małej kwoty na kulturę (np. w porównaniu z dotacjami na sport) na kilka/kilkanaście świetnych i wartościowych projektów. Dostrzegamy jednak problem w źle funkcjonującym systemie konkursowym.
Na konkurs było przeznaczone 150 000 zł, z czego rozdysponowano 127 000 zł, zachowując jako rezerwę ponad 20 tys. złotych na tzw. małe granty, które mogą pojawić się w trakcie roku, a będą związane z obchodami 800-lecia Praw Miejskich Raciborza. O obchodach było wiadomo od dawna. Zaskakuje więc, że pieniądze na ten cel nie były wcześniej zabezpieczone w miejskim budżecie i zabrano je (z i tak niewysokiej) puli na konkurs dla organizacji pozarządowych.
Kolejną nieścisłością ze strony Miasta jest sugestia, że nie aplikowaliśmy o środki zewnętrzne, a zaraz potem informacja, że urzędnicy wspierali nas w staraniu o środki z MON. Wydział Edukacji, Kultury i Sportu faktycznie wskazał nam możliwość ubiegania się o te środki, ale inicjatywa była po naszej stronie. O środki z zewnątrz ubiegaliśmy się zresztą wielokrotnie – loga licznych sponsorów można zobaczyć na plakatach z Festiwali z lat poprzednich.
Tworząc Festiwal od lat współpracowaliśmy z RCK i dziękujemy za nieocenione wsparcie. Wspierało nas także Starostwo Powiatowe w Raciborzu i OSiR. Nigdy nie odrzucaliśmy możliwości współpracy z tymi oraz innych instytucjami. Warto zaznaczyć, że nie zawsze jest to wsparcie finansowe, a w dużej mierze rzeczowe (techniczne, sprzętowe, logistyczne etc.), równie ważne przy organizacji imprez. Propozycja UM była dość kuriozalna. Proponowano nam wspólne spotkanie, na którym odgórnie zobowiązano by te instytucje do „mocniejszego wsparcia” naszej imprezy. Nie jesteśmy za tym, aby stawiać naszych dobrowolnych partnerów przed taką decyzją.
W naszym oświadczeniu podaliśmy informację, że decyzja była podjęta w oparciu o wyniki konkursu. Nie należy szukać tu drugiego dna. Prawem wnioskodawcy jest zarówno przyjęcie, jak i rezygnacja z dotacji oraz realizacji zadania, które naszym zdaniem straciłoby na atrakcyjności. Nie przyjęliśmy proponowanej kwoty 19 tys. zł i liczymy, że przyczyni się ona do wsparcia innych, wartościowych inicjatyw oddolnych. Miasto zawsze nas wspierało w organizacji Festiwalu, za co serdecznie dziękujemy. Mamy nadzieję, że w przyszłości wspólnie uda nam się wypracować rozwiązanie, które pozytywnie wpłynie na kulturalną promocję Raciborza, a Festiwal Średniowieczny z powodzeniem powróci po tegorocznej przerwie.
Stowarzyszenie Drengowie znad Górnej Odry
Czytaj również:
Ratusz o Festiwalu Średniowiecznym: To nie nasza wina
Koniec z Festiwalem Średniowiecznym w Raciborzu?
publ. /j/
Taaaaa! Fragment grodu średniowiecznego w Oborze miasto wybudowało dla wędkarzy i hokeistów – to oczywiste! – a nie dla rycerzy. Więcej czytać nie trzeba by wiedzieć że Drengowie tylko się pogrążają w opinii publicznej tym kolejnym oświadczeniem.