Reżyserka, niezależna kobieta, osoba o wielkim sercu i wielkich pokładach cierpliwości – tak Panią Dorotę wspominają wieloletni członkowie Teatru Wodzisławskiej Ulicy. Aktorzy TWU chcą i będą kontynuować dzieło swojej założycielki.
Wykładowczyni Państwowego Studium Oświatowego w Opolu, nauczycielka w Zespole Szkół Technicznych w Wodzisławiu Śląskim i w końcu – założycielka i reżyserka Teatru Wodzisławskiej Ulicy… Dorota Nowak nigdy nie zwalniała tempa, nie brakowało jej energii do działania, dokonała w swoim życiu wiele i dziś – wiele po sobie pozostawia.
Ze szkoły… na ulicę
– Wszystko zaczęło się 31 lat temu, w „Budowlance” – mówi Przemysław Janetta (w TWU od początku jego istnienia). – Ktoś sobie wymyślił taki przedmiot, jak edukacja artystyczna, który – przynajmniej w „Budowlance” – nauczany był przez jeden rok, ale zaowocowało to powstaniem teatru – dodaje. Teatr Pani Doroty dość szybko opuścił szkolne mury, na miejsce swoich przedstawień wybierając place i ulice. Aktorzy, z nastoletnich uczniów, stawali się studentami i pracującymi dorosłymi. Z amatorów dojrzewali do miana doświadczonych aktorów.
– W swoich początkach TWU był trupą siejącą zamęt, niepokój, bo aranżował uliczne zdarzenia mające budzić nieobojętność wzajemną ludzi na siebie nawzajem. Pozostawaliśmy pod silnym wpływem twórczości Tadeusza Różewicza, która cała, zdaje się, być krzykiem, wołaniem „Uwaga, człowiek!”… I stąd między innymi tytuł naszego pierwszego pojawienia się na ulicach Wodzisławia Śląskiego w roku 1986 – opowiadała w kwietniowym wywiadzie dla Gazety Informator Dorota Nowak.
Przez wszystkie lata przez TWU przewinęły się setki młodych osób, a Pani Dorota, jak wyliczają aktorzy, wyreżyserowała ponad 150 przedstawień. Aktorzy spędzali ze swoją reżyserką niezliczoną ilość godzin podczas prób – najpierw w ZST, później również w domu Pani Doroty, pod wiatą u Przemysława Janetty czy w końcu w niewielkiej siedzibie TWU, przy ul. 26 Marca 23. Ci, którzy pozostali w grupie, wspominają ją jako osobę o wielkim sercu i ogromnych pokładach cierpliwości, jako swoją nauczycielkę, przyjaciółkę a nawet – matkę. Silną, niezależną kobietę, która pomagała innym rosnąć w siłę. Reżyserkę, która dostrzegała w ludziach nawet ich najgłębiej skrywany potencjał i wreszcie – kompana otwartego na najbardziej zwariowane pomysły swojej grupy, z dystansem do samej siebie i świetnym poczuciem humoru. Dziś nie sposób nie wspominać jej z uśmiechem.
Uczyła… i wychowywała
Pierwsze i ostatnie słowo w TWU zawsze należało do Pani Doroty. – To ona wybierała repertuar, ona była reżyserem, dyrektorem i niekiedy nawet finansowała przedstawienia – opowiada Przemysław Janetta. Grupa grywała za darmo, a dojazdy, kostiumy, rekwizyty – na wszystko potrzebne były pieniądze. Dlatego później aktorzy zaczęli grać przynajmniej za pokrycie poniesionych przez siebie kosztów. – Tak nas Dorota wychowała, żeby teatr był naszą pasją, bawił nas. Nie robimy tego głównie dla pieniędzy – przyznają aktorzy.
– Choć się często tego zapieram, a nawet męczy mnie to nieustanne wzywanie ludzi na próby, „polowanie na kandydatów do TWU”, to teatr, będąc moim i moich przyjaciół z TWU sposobem na życie, zapewnia nam wszystkim rozwój intelektualny, pomaga stawać się lepszymi ludźmi i, choć nie brakuje między nami zatargów oraz sporów, lubimy się… I nie wiem, jak inni, ale co do mnie, to mam wrażenie, że nie potrafimy bez siebie żyć – opowiadała Dorota Nowak, uważając właśnie tak tworzoną grupę za największy sukces w swojej działalności zawodowej.
Silna grupa silnej osobowości
Prowadzenie teatralnej trupy z grupą indywidualistów, trudnych osobowości i różnych charakterów z pewnością nie należało do zadań łatwych, ale dla reżyserki Teatru Wodzisławskiej Ulicy w żadnej dziedzinie życia nie było rzeczy niemożliwych. – W wieku 65 lat uczyła się od podstaw obsługi komputera, języka angielskiego. Pojechała do Stanów i dopiero tam, zdając na prawo jazdy jeszcze w młodości, po raz pierwszy jeździła autem… bo nie musiała zmieniać biegów – wspominają dziś aktorzy. – Powtarzała, że ona właściwie tego prawa jazdy nigdy by nie zdała. Dostała je z litości – wspomina Olga Bauerek (prezes Fundacji Teatru Wodzisławskiej Ulicy, w grupie od 14 lat). – Dali jej te prawo jazdy, bo instruktor o mało nie zasłabł, gdy jechała z nim prosto na mur – mówi Przemysław Janetta. I dodaje: – Na motocykl już nie zdała… bo w końcu w ten mur wjechała.
Próby teatralne z reżyserką również należały do wesołych. Przynajmniej do czasu, gdy nie zaczynała się zbliżać kolejna premiera: – Wtedy Dorota włączała drugi bieg, trzeci głos… i wszyscy chodzili jak w zegareczku – opowiada Przemysław Janetta. – Najczęściej było tak, że po próbie generalnej, w dniu premiery, Dorota już nie miała głosu – wspomina Marek Maźnio (w TWU od 30 lat). – Dzień przed premierą słuchaliśmy „Nie, nie grajmy tego! Nie ma sensu! To nie jest gotowe!” – dodaje Olga Bauerek. Tak reżyserka mobilizowała swoich aktorów do pełnego zaangażowania. Wierzyła też, że bez „afery” na próbie generalnej – premiera nie wyjdzie. Udowadniała jednocześnie, że prace nad kolejną sztuką można podjąć w każdych warunkach – tak też próby do spektaklu „Rewizor” prowadzone były przez… Skype’a, gdy Dorota Nowak przebywała u swojej córki w Anglii. – Każdy, kto spotkał ją na swojej drodze, coś jej zawdzięcza. Nikt nie mógł przejść obok niej obojętnie… Im bardziej ktoś miał „pokręcony charakter”, tym lepiej jej się z nim pracowało – zgodnie przyznają aktorzy TWU. W swoich spektaklach, happeningach Dorota Nowak ze swoimi aktorami nie bała się zadziwić publiczność, sprowokować czy zaszokować. Niektóre kontrowersje wokół TWU rodziły się… same: – Pojechaliśmy na festiwal teatralny do Krosna i wpadliśmy na pomysł, żeby zagrać w remontowanej w tym czasie cerkwi w Łopience. Żeby zaprosić na spektakl ludzi, jeździliśmy „żukiem” po polach namiotowych ze szczekaczką… Przyszły tłumy. W cerkwi nie było światła, nie było nawet dachu… „Dziady” zagraliśmy tam w blasku świec. (…) Po wszystkim pozbieraliśmy się, pojechaliśmy… i zostawiliśmy tam nasz rekwizyt – trumnę – opowiadają aktorzy, którzy o zapomnianym rekwizycie dowiedzieli się później z „Teleexpressu” i gazet. – Wynikła afera. Jak twierdził konserwator zabytków, budowlańcy remontujący cerkiew mieli mieszać maltę w zabytkowej trumnie. Dopiero po tygodniu telewizja musiała sprostować informację, bo starą, zabytkową trumną okazał się być tylko zbity z desek rekwizyt, zostawiony tam przez grupę teatralną… Było fajnie. Zawsze coś się musiało dziać – wspominają aktorzy.
Choć wielu „wesołych akcji” nie brakowało, Pani Dorota miała zaufanie do aktorów ze swojej grupy, uczyła ich współodpowiedzialności za podejmowane działania i miała swoje sposoby na poskromienie ich temperamentów. Co więcej, znajdowała czas i siły na prowadzenie drugiej grupy teatralnej – Kredens – złożonej z aktorów-amatorów, mieszkańców Połomi i Gogołowej.
– Wszyscy zapamiętamy ją jako osobę pełną energii, zawsze uśmiechniętą i chętną do pomocy. Nigdy nie dawała po sobie poznać, że coś ją boli czy źle się czuje – wspominają aktorzy TWU. – Jak miała zapalenie płuc, to zapewniała, że mamy się nie martwić, że dostała już leki, że próba się odbędzie… To chyba jedyny raz, jeśli dobrze pamiętam, a jestem w teatrze od 14 lat, gdy odwołaliśmy próbę, na którą ona sama chciała przyjść – dodaje Olga Bauerek. Swoim aktorom chciała przekazać maksimum swojej wiedzy. Uczyła ich, aby – niezależnie od scenicznych wpadek, pomyłek, a nawet – spadającej scenografii – nigdy nie przestawali grać na scenie. Była kobietą niezależną i tak też działał (i działa) jej teatr – niezależnie od różnych instytucji, starając się pozostać grupą całkowicie apolityczną.
9 stycznia Dorota Nowak obchodziła swoje 76. urodziny. Odeszła 15 czerwca 2017 roku. Pochowana została tam, gdzie jej rodzice – na Cmentarzu Jeruzalem w Raciborzu.
TWU pozostanie
Dzisiaj aktorzy zamierzają kontynuować dzieło Doroty Nowak, uważając, że właśnie tego najbardziej życzyłaby sobie reżyserka. Grupa nie zamierza odwoływać swoich występów. Już na samym początku lipca wystąpią w Babicach Starych pod Warszawą, 2 lipca – w Radlinie, 23 lipca – w Rydułtowach, 25 sierpnia – w Raciborzu, 4 września – w wodzisławskiej bibliotece… Najważniejszy występ grupy będzie miał miejsce 15 sierpnia, w Wodzisławiu Śląskim, kiedy to premierowo wystawiona zostanie „Balladyna”, dedykowana pamięci Doroty Nowak.
Jednocześnie każdy, kto chce stać się częścią Teatru Wodzisławskiej Ulicy, w każdej chwili może do niego dołączyć – nawiązując kontakt, pisząc na Facebooku czy przychodząc na próbę grupy. Dorota Nowak udowadniała członkom TWU, że aktorem może stać się każdy – nie dyskwalifikowała osób jąkających się, z wadami wymowy czy mówiących wyłącznie gwarą śląską. Każdy dostawał szansę, nawet, jeśli wymagało to większego nakładu pracy – zarówno ze strony reżyserki, jak i aktora. Tę ideę otwartości swojego teatru grupa aktorów Teatru Wodzisławskiej Ulicy będzie kontynuować.
Katarzyna Krentusz
Fot. Kamila Kowalska
Czytaj również: Dorota Nowak: Teatr pomaga nam stawać się lepszymi ludźmi