– Każdy tysiąc osób zaszczepionych to 2-3 zgony mniej. To ma duże znaczenie. Jeśli poziom wyszczepienia osiągnąłby 90%, to większość infekcji byłaby reinfekcjami, zdecydowanie łagodniejszymi, nie odebralibyśmy tego jako falę – ocenia dr Rakowski.
Od wiosny 2020 r. Instytut Pomiarów i Oceny Stanu Zdrowia przy Uniwersytecie Waszyngtońskim zajmuje się modelowaniem przebiegu pandemii koronawirusa w poszczególnych krajach. Analitycy prognozują, co stanie się w kolejnych miesiącach, uwzględniając różnorodne czynniki, np. poziom wyszczepienia społeczeństwa czy noszenie maseczek. Prognozy IHME dla Polski miały do tej pory dużą sprawdzalność.
Według badaczy liczby zakażeń, hospitalizacji i zgonów zaczną rosnąć dynamicznie, a przypadnie to na czas szczególnie ważny dla Polaków – okres okołoświąteczny. Według prognozy szczyt zakażeń ma przypaść na 11 grudnia – odnotować możemy wtedy nawet 94 663 zakażenia. W najgorszym scenariuszu szczytowym momentem czwartej fali byłby 27 listopada z 206 805 zakażeniami. Jednak gdyby Polacy powszechnie nosili maseczki, wykres w grudniu byłby zdecydowanie bardziej optymistyczny, z niespełna 10 tys. zakażeń w okolicach Bożego Narodzenia.
Jeśli chodzi o prognozę dotyczącą hospitalizacji, 26 grudnia w szpitalach może przebywać 38 965 chorych na COVID019, a 15 300 znajdować się będzie na OIOM-ie.
W okresie okołoświątecznym według prognozy IHME wysoka będzie także liczba zgonów wśród chorych na COVID-19. 22 grudnia będzie ich 378, a w najgorszym scenariuszu 1011. Gdybyśmy powszechnie nosili maseczki, spadłaby ona jednak do 28.
Także według najnowszego modelu przygotowanego przez zespół covidowy Uniwersytetu Warszawskiego szczyt jesiennej fali nadejdzie w połowie grudnia. Przewiduje on ponad 20 tys. zakażeń koronawirusem dziennie i 30 tys. osób w szpitalach.
– To oznacza, że scenariusz z wiosny tego roku niestety cały czas jest realny – ocenia dr Franciszek Rakowski z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego. – Trzeba pamiętać, że na wiosnę obowiązywały bardzo mocne restrykcje, wiele miejsc było zamkniętych: licea, uczelnie, druga rzecz to specyfika wariantu delta, który jest znacznie bardziej zakaźny, daje też większy współczynnik hospitalizacji. To, co według ekspertów może złagodzić te prognozy, to z jednej strony obostrzenia, a z drugiej więcej osób, które zaszczepią się przeciw koronawirusowi. Każdy tysiąc osób zaszczepionych to 2-3 zgony mniej. To ma duże znaczenie. Jeśli poziom wyszczepienia osiągnąłby 90%, to większość infekcji byłaby reinfekcjami, zdecydowanie łagodniejszymi, nie odebralibyśmy tego jako falę – dodaje dr Rakowski.
oprac. /kp/