List do redakcji: Felieton Leszka Wyki – Kultura, głupcze…

Protest związany z likwidacją "Końca Świata” w "Strzesze” to swoisty akt niezgody na uprzedmiotowienie ludzi kultury. Ten protest to również, w moim przekonaniu, wołanie o godność animatorów kultury.

"Wolność inspiracji i wolność twórczości to pierwsza zasada sztuki" (Fiodor Dostojewski)

- reklama -

 

Swego czasu głosiłem pogląd, że Raciborzem rządzi się łatwo. Tutaj nikt nie strajkował, nie protestował. Nawet Komitet Obywatelski powstał w Raciborzu siłą "przyjezdnych” i to jeszcze chyba było ostatnie miasto na Śląsku… Raciborzanie z pokorą godzili się na rządy komunistów, a teraz przystają na dyktat pracowników "najlepszej” Spółdzielni Mieszkaniowej w Polsce!

 

Tak sądziłem do 10 października 2008 roku. 

 

Protest związany z  likwidacją "Końca Świata” w "Strzesze” to swoisty akt niezgody na uprzedmiotowienie ludzi kultury. Ten protest to również, w moim przekonaniu, wołanie o godność animatorów kultury. Nie mogło być lepszej ku temu okazji jak doroczne kulturalne igrzyska prezydenta pod nazwą "Święto Animatora Kultury”. Swoją drogą jakie to ŚWIĘTO dla tych, którzy w tym dniu pracowali?

 

Jestem przekonany, że od 10 października już nic nie będzie wyglądało tak samo. Przede wszystkim już nie będzie tak łatwo rządzić Raciborzem. Rozpoczęła się budowa społeczeństwa obywatelskiego. Oddolnie, bez entuzjazmu władz, ale się zaczęła, dzięki Bogu! Aż chciałoby się krzyknąć, parafrazując Billa Clintona – KULTURA, GŁUPCZE!

 

Jak zatem wygląda krajobraz po bitwie? Co dostrzegamy, gdy opadł kurz bitewny?

 

Widzimy przede wszystkim, że król jest nagi. Oto po blisko dwóch latach rządów prezydenta Lenka dowiadujemy się, jaka naprawdę jest Jego strategia rozwoju kultury w mieście. Strategia jest prosta – nie ma strategii. Nie było jej i nie będzie. A przecież Mirosław Lenk jest sygnatariuszem "Zarysu polityki kulturalnej gminy Racibórz”, która weszła w życie uchwałą Rady Miasta nr XXXII/591/2001 z 26 kwietnia 2001 roku. Pełnił On wówczas funkcję wiceprezydenta u Andrzeja Markowiaka (funkcję, której podlega m. in. resort  kultury). Swoją drogą, to bardzo ciekawy dokument. Dowiadujemy się z niego m. in., że "w ramach podnoszenia świadomości kulturalnej społeczności lokalnej”  społeczeństwo miasta będzie stale informowane o lokalnych problemach życia kulturalnego. Ciekawe, czy  władza lokalna ma świadomość kulturalną?! W tych samych założeniach mieści się także promowanie inicjatyw wszystkich osób podejmujących działania na rzecz kultury.  No i właściwie można się ograniczyć tylko do tych pobożnych życzeń. Bo jak one się mają do rzeczywistości, to każdy widzi i sam oceni. Zaiste – to zarys polityki kulturalnej gminy Racibórz! Sądzę jednak, że pan prezydent w ogóle nie pamięta, że taki dokument kiedyś powstał.

 

Protest wokół "Końca Świata” zburzył przekonanie "władzy”, że ona wie najlepiej czego nam potrzeba. Prezydent Lenk zarządza miastem niczym sekretarz jedynie słusznej partii. Chce mieć kontrolę i ręcznie sterować dokładnie wszystkim, w tym również kulturą. Arcyciekawa to sprawa, jak bardzo na kulturę chcą wpływać ludzie, którzy nie są nawet jej konsumentami. Każdy, kto uczestniczy w imprezach kulturalnych, widzi sam zaangażowanie władzy i radnych miasta. A mówimy przecież tylko o poziomie najprostszym  –  o biernym uczestnictwie w kulturze!

 

Tymczasem wszędzie dookoła kultura niszowa zdobywa coraz szersze rzesze  zwolenników, a co za tym idzie, również odbiorców. Racibórz dzięki Bogu nie jest wyjątkiem, choć niewielu ten fakt dostrzega. Zachodzące zmiany wywołują transformację potrzeb i estetyki społeczeństwa, które zwraca się w stronę nowatorskich, niezwykle skutecznych, rozwiązań.

 

Ci młodzi (ale jakże to śmieszne – młodzi, nieopierzeni, żółtodzioby – dają do zrozumienia oponenci – a to przecież wykształceni 30 i 40-latkowie) szukają pomysłu na Racibórz, który stoi na jednej nodze gospodarczej, jest nieprzyjazny i przegrywa konkurencję z innymi miastami. Oni szukają dla naszego miasta jego własnej tożsamości. Chcą obudzić je do życia. A tymczasem Racibórz to miasto, w którym zdecydowana większość woli po cichu robić swoje i nie wychylać się. Niewielu oficjalnie (a więc z imienia i nazwiska) bierze udział w dyskusjach publicznych, czy też na łamach prasy, bo większość woli mieć święty spokój i nie chce nikomu się narazić. Miastu brakuje autorytetów, które mogłyby wytyczać moralne szlaki. To coraz mniej zielone miasto emerytów, super i hipermarketów.

 

Jeśli marką Raciborza miałaby być kultura (a dlaczego nie?), to należałoby inwestować w niszowe przedsięwzięcia, takie jakie prezentuje Rosynant i ASK, tworzyć przyjazny klimat dla małych, artystycznych (a nie handlowych) galerii i kawiarenek, szukać własnych skarbów, których nie znajdziesz w całej Polsce.

 

Czy władze samorządowe, samorząd – mają pomysł na Racibórz? Nie! Bo może lepiej, jak Racibórz zostanie nadal takim sobie prowincjonalnym 60-tysięcznym miastem, gdzie szerzy się wygoda, a nawet spokój. Przecież Wrocławia, Rybnika, nie dogonimy! Po co więc się szarpać?  

 

Zrobiliśmy "Prowincję – matecznik słowa” – projekt, który znalazł uznanie w całej Polsce, tylko nie w Raciborzu. Jeszcze dobrze nie zaczął działać, a już go "pochowano” w Radzie Miasta (wystarczyły dwa krytyczne zdania Tadeusza Wojnara). Czy przyszli uczniowie? Czy przyszli nauczyciele? Nie!

 

A jestem święcie przekonany, że gdyby go dalej kontynuować, mógłby stać się wizytówką miasta. Projekty ASK czy  "Wiatraki” Rosynanta  to również świetny "materiał” reklamowy miasta. Patrząc na wysokość ich dofinansowania z gminy, czy starostwa, można jedynie załamać ręce. A po ostatnich "ekscesach” szepcze się w kuluarach, że więcej pieniędzy nie będzie!

 

Rację miał Bernard Buffet twierdząc, że "dla sztuki nie są niebezpieczni podpalacze, lecz strażacy”!!!

 

Leszek Wyka

- reklama -

23 KOMENTARZE

  1. Panie Leszku – nigdy nie podejrzewałem Pana o tak cenne, trafne i odważne spostrzeżenia. Gratuluje felietonu! Pokazuje sprawę „Końca świata” z uczciwej strony – jako tło poczynań władzy i punkt zwrotny w życiu kulturalno – społecznym Raciborza, a nie tylko z punktu widzenia „pubu z piwem”, o który przecież nikt, a przynajmniej nie tłumy by walczyły! Ciesze się, że ma Pan odwagę prezentować swoje spostrzeżenia. Wydaje mi się, że publiczny głos byłego dyrektora RCK, bodajże trzeci oficjalny głos pracownika RCK (po wpisach dokonanych przez Annę Jegerską i Danutę Jarosz oraz Andrzeja Śliwickiego) – to także pewien przełom. Kiedy przed 2 laty głos zabrał Michał Fita – zginął w puszczy. Nikt go nie wsparł. NIkt nie podjal tematu, nikt się ni esprzeciwił. Teraz, okazuje się, że coś pekło. Że w RCK odchodza ludzie, że pracownicy RCK zaczynają mówić i przestają się bać… Nie wiem, czy ni eprzesadzam, ale podejrzewam, że jesteśmy świadkami jakiegoś ciągu wydarzeń i zjawiska zwanego „niezadowoleniem społecznym”. Tadeusz Wojnar, może mówić, że miasto gada o pierdołach. Ale tak już nie jest…

  2. te cenne, trafne i odważne spostrzeżenia felietonisty, rzeczywiście bylyby takie, gdyby były wygłoszone 2 lata temu. Dzisiaj mogą brzmieć tylko jako słowa byłego, rozżalonego, odstawionego na boczny tor dyrektora. A swoją drogą niezależna kultura, kultura w ogóle, jej twórcy, stanęły w Raciborzu na rozdrożu i w dużej mierze od nas, mieszkańców zależy, czy będziemy umieli kulturę i jej twórców dla nas obronić

  3. Wojnar Tadeusz. To człowiek z BABOROWA , kierownik zaopatrzenia i transportu ,,Nowoczesnej,, z poręczenia towarzysza Rybickiego, kto, co, wyniosło go na pierwszy plan miasta Racibórz?Ale dokąd będzie PREZESEM Nowoczesnej, ten człowiek ,,znikąd,, będzie rządził miastem! Wystarcza jedynie c.90 głosów, aby w Raciborzu ,z jego koneksjami, był Pierwszym – Paranoja!

  4. Panie Leszku. Coś się Panu poplątało. Przecież cała wojna w rzeczywistości dotyczy pabu piwnego a nie działalności kulturalnej Pana Wacławczyka. Rozumiem , iż młodzieży było przyjemnie łączyć konsumpcję piwa czy drinków z uczestnictwem w imprezacg. A wzystko za Pana przyzwoleniem jako dyrektora Strzechy a potem RCK. Pab z którego utrzymuje się P. Wacławczyk może być czynny w innym miejscu. Myślę , Iż Prezydent przydzielił by taki lokal.

  5. Wielokrotnie krytyczni wobec poczynań RCKu, a także Pana, chylimy czoła. Szacunek za te słowa Panie Leszku. W sprawie kultury po wielu latach absurdu się przelało. Szkoda tylko, że Prezydent nie dokonuje analogicznej autorefleksji. Pozdrowienia od zespołu za świetny felieton.
    PS. D.J. nie rozumiesz sporu – jak wielu zresztą, sprowadzając go do konsumpcji alkoholu, a nie działań kultury. Ale nawet idąc Twoim tokiem rozumowania, radca prawny rozwiewa wszelkie wątpliwości.

  6. Panie były dyrektorze. Dlaczego nie podejmował Pan głośno takich dyskusji na temat kultury i władzy jeszcze z 2 lata temu, kiedy było dane Panu być w samym środku owej kultury jako dyrektor RCK?. Czy jeszcze wtedy miał Pan inne myślenie a dopiero teraz brak stołka wyzwoliło w Panu nowe postrzeganie rzeczywistości?. A może milczał Pan z powodu obawy o swój taborecik?. Dlaczego jako dyrektor Pan milczał i był przygaszony przez swojego poprzednika?. Teraz, to jest klasyczna musztarda po obiedzie, a Pan zaczynasz bić na trwogę po czasie, kiedy już zaraza zdążyła zdziesiątkować miasto. W tytule jest Pan łaskaw zaznaczyć, że będzie coś o kulturze, natomiast list odnosi się do pubu z piwem i polityki, dopiero gdzieś tam w tle jest naszkicowane słowo Kultura.

  7. Felieton bardzo ciekawy i trafny. Definiuje on sytuację, jaka rzeczywiście ma miejsce w Raciborzu. Prezydent stara się narzucić swoją wersję zdarzeń i mówi: Dawid to nie animator kultury, tylko biznesemen. A tak naprawdę chodzi o brak wizji kultury w Raciborzu i o strach przed środwiskiem młodych ludzi, którzy zorganizowani w różnych oragnizacjach pozarządowych głośno wypowiadają swoje zdanie. Akurat Dawid jest jedną z tych osób i tworzy on dla pozostałych doskonałe zaplecze. A wyrzycenie Końca Świata ze Strzechy to jest metoda obecnej władzy – jeśli nie potrafi ona sobie poradzić z czymś, co jest dla niej za trudne, wówczas usuwa ludzi. Ta władza nie potrafi rozmawiać z ludźmi i szukać prawdziwych kompromisów. Ta władza po prostu usuwa ludzi, którzy mają inne zdanie. I Dawid jest tu tylko jednym, za to bardzo drastycznym, przykładem spośród wielu analogicznych. Wiem co mówię, bo od kilku dobrych lat działam w raciborksiej kulturze i niemalże każda sprawa urasta tutaj do rangi problemu nie do rozwiązania.

  8. przeczytalam felieton jednym tchem, nad ta cala afera pubu unosza sie dwie refleksje: ze wlodarze miasta nie robia nic konkretnego, w sprawie podejmowania jakikolwiek decyzji lokalnych a druga ze nawet w naszym Raciborzu mozna zawiazac komitet protestacyjny pod ktorym nie znam liczb ale naprawde duza ilosc osob sie solidaryzuje, osobiscie po tym co wiem jestem zwoleniczka moze nie calkowitego zamkniecia ale przeniesienia pubu, lecz sama atmosfera tego co sie dzieje bardzo mnie podnosi na duchu i daje nadzieje ze w Raciborzu po usunieciu paru osob z Batorego mozna cos wspanialego zrobic. Panie Leszku naprawde wielkie gratulacje i zyczenia powodzenia.pozdrowienia dla pracownikow Strzechy

  9. Świetny felieton,ale brzmi w pana ustach jak „płacz nad rozlanym mlekiem”.Z tego co wiem popieral pan do tej pory „miłościwie” na rządząca pani W. jak również był pan bierny na poczynania pana prezydenta w czasie swojego „krolowania” w Strzesze. Więc co to teraz jest?? Obudził sie pan?? Troche poniewczasie;/;/

  10. panie leszku niech pan nie przyjeżdża do wodzzisławia aby i tu nie zanieczyścic powietrza bo jest pan przewrotowcem i nie ma pan zdania robi pan wszystko aby panu było dobże gdzie pan był i jakimi kategoriami pan myślił będąc dyrektprem

  11. tu masz rację czy pan leszek nie leciał na parę przysłowiowych frątów tz. kto wygra gdzie mi będzie lepiej dlaczego joko były dyrektor nie usiadł zpanią W. i nie powiedział opopełnionych przez siegie błędach nie wyciągnoł wniosków co on zrobił dla kultury gdzie byl ??????????????? teraz szuka poparcia u tych do kturych był wypięty !!!!!!!!!!!!!

  12. No tak, człowiek zaczyna mówić co myśli, a już go kopią! Najwięcej Ci, którzy nie mają pojęcia o realiach! A realia są takie, że były dyrektor może mówić o tym co myśli własnie teraz, gdy uwolnił sie od zależności, od czapkowania, od upokarzania. Wszyscy odważni zza klawiatury, niech wystąpia pod swoim imieniem i nazwiskiem, w przeciwnym razie ich głos się nie liczy! Fakty są bezsprzeczne – dyrektor Wyka nie uchodził za genialnego managera, za którego podaje się Janina Wystub. Ale jakoś za jego czasów, mimo wszechobecnej biedy (władza nie sypała groszem na każde zawołanie RCK’u jak teraz, a wręcz przeciwnie) odbywał się Rock co Rock, na Jazz chodzili ludzie, były kawiarenki jazzowe, działał ASK i Rosynant, były koncerty młodzieżowe, teatry ASK’owe, debaty o kulturze, festiwale NGO’sów, slajdowiska, wieczory poetyckie, spektakle Tetraedru, działała galeria kopyto. Może nie był mistrzem świata w rozkręcaniu działalności RCK’u, ale nikogo nie chamował, nikogo nie ograniczał, pozyskał Anię Rączkę, dawał szanse młodym, zawsze miał czas dla tzw. „stron”, kóre szanował i cenił… Wszyscy, którzy twierdzą, że po nim mogło byc tylko lepiej tkwia w niezwykle głębokim błędzie…

  13. Do dyr. Janiny Wystub nie można porównać nikogo – to jest wstydliwy i miejmy nadzieje, chwilowy błąd na mapie raciborskiej kultury. Leszek Wyka felietonem udowodnił, że był i jest za twórcami, a nie politykami, bo problemy RCKu wypływają z dużo starszych rozgrywek politycznych. Zapomniano po drodze, że zmienił się czas, że jest inna organizacja, doszło menedżerstwo, promocja, reklama, sponsoring. Ze trzeba być szybkim i postawić na różnorodność programową, skończyć z bohemą, a otworzyć szerzej drzwi na mieszkańca. Nie sądzę, że dyr.Leszek Wyka mógł to zrobić, ale rzeczywiście nie psuł. I powiem na koniec, cały cyrk z Końcem Swiata świadczy o tym, jak bardzo pieniądz i przetargi odmóżdżyły władze. Można pisać listy, felietony, reportaże, interpelacje, a obecna elita i tak nie rozumie problemu, bo nie chce. Jedynie potężny remont RCKu mógł zwrócić uwagę elit na kulturę… Ale to tylko ze względu na 6milionowy przetarg.

  14. Życie to najlepsza szkoła, a że Wyka w swoim życiu nie wiele pokazał – owszem częściej pokazywał się z politykami, stąd, repetentem został. Powtórzenie pokaźnego okresu życia Wyki, jest możliwe, jak uwierzy w reinkarnację, tam zastosuje swoje cenne i trafne dziś uwagi i spostrzeżenia. Puki co, ten felieton to umarłemu kadzidło. O kulturze będziemy realnie dyskutować, jak zrobimy wszystko aby więcej nie wybierać nikogo z obecnych Radnych tego miasta. Dobrze powiedzieć , jak podskurnie wszyscy wiedzą, że znowu W.-rowcy, PO-wcy i Lenk-wcy wygrają??? To nie jest sprawa tylko wyborców, to coś więcej???
    .

  15. Jeśli ktoś chciałby sie dowiedzieć jaka jest częstotliwośc wizyt dyrektora Wyki w UM w stosunku do wizyt pani WYstub, to mniej więcej 1:50. Pana Wyke widziano tu może 5 razy w ciągu jego kadencji. Wystubową conajmniej 5 razy w tygodniu. I jedno i drugie jest dalekie od normalności, ale chyba juz lepiej trzymac kulturę z dala od polityki, niz dyskutować każdy najmniejszy ruch. Wystub jest żelaznym ramieniem Nowackiej, Wojnara, trochę Lenka i robi to co jej każą. I choć te wszystkie „wizje” okazały się kłamstwem, choć ta Pani ma wyrażne kłopoty z kulturą osobistą typu odpowiadanie na „dzień dobry” czy punktualność, choć ostatecznie upadł mit o jej umiejętnościach managerskich, pozyskiwania środków i nawet prezydent jest z niej niezadowolony… to jeśłi ludzie nie wywiozą jej na taczkach… najpewniej będzie tam trwać, bo jest tak uparta i zażarta…

  16. W mojej ocenie faktycznie p. Wyka jest malo wiarygodny. Probuje podczepic sie do ludzi z NAM-u bo to jego jedyna szansa na powrot do gry. Uwazajcie na niego przyjaciele taka moja subiektywan opinia.

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj