30 października w Domu Kultury „Strzecha” zorganizowany został drugi pokaz filmów festiwalu „Wiatraki”. Wstęp na seanse kosztował zaledwie 5 zł i stanowczo warto było je wydać.
"Syberyjska lekcja", reż. Wojciech Staroń
Pierwszy film cyklu został zrealizowany w latach 1996-97. Jest to praca magisterska Wojciecha Staronia pretendująca do rangi dokumentu. Ukazuje konfrontację człowieka przyzwyczajonego do realiów życia w Polsce z warunkami egzystencji w świecie całkowicie odmiennym. Główna bohaterka – Małgorzata, z punktu widzenia której prowadzona była narracja, ukończyła studia polonistyczne w Warszawie i wraz ze swym partnerem życiowym (reżyserem filmu) zapragnęła spróbować życia zupełnie innego. Wybrała więc miejsce odległe i przestrzennie, i kulturowo… – Syberię. Miał tam uczyć języka i kultury polskiej. Rok spędzony tysiące kilometrów od Warszawy miał być równocześnie czasem zadawania pytań samemu sobie, poznawania samego siebie i porządkowania egzystencji.
Dokument przedstawiał tę sferę tylko w pewnym stopniu. Perspektywę ontologiczną jednostki przesłoniły realia życia na Syberii. Główna bohaterka i realizator filmu znaleźli się w syberysjkiej Usolii – mieście zapomnianym przez Boga i władze… w mieście, gdzie nikt nie dostaje wynagrodzenia za swoją pracę i gdzie najbardziej absorbującym problemem jest zdobycie pożywienia i przetrwanie zimy. Jest to świat "bez namacalnej idei", jak to określa jeden z mieszkańców Usolii.
Niezwykle depresyjny charakter przestrzeni, w której przyszło żyć owej parze, odcisnął sie poważnym piętnem na psychice bohaterów. Film doskonale to przedstawiał, choć trzeba przyznać szczerze – częściowo tracił w ten sposób wartość dokumentalną. Subiektywizm wydaje się być mimo wszystko usprawiedliwoną strategią, skoro "Syberyjska lekcja" miała za cel pokazanie kontrastu między naszym krajem, a życiem tam… I to Wojciechowi Staroniowi sie udało. Film faktycznie stanowi rzetelną relację z zaistniałych różnic kulturowych oraz mentalnych, a świetne (czasem wręcz symboliczne) zdjęcia powodują, iż całość nie jest nudna mimo dość monotonnej narracji.
"Catching Out", reż. Sarah George
Amerykański sen, historia ludzi pragnących zaznać prawdziwej, nie regulowanej prawami cywilizacji wolności. Poza problemami codziennego życia, pracą i przyjaciółmi jest także pragnienie poznania świata, wyrwania się z sidła rutyny. Są oni ludźmi wyjętymi spod prawa, podróżnikami ograniczonymi jedynie własną wyobraźnią. Opowieść ta, jest dokumentem ukazującym ludzi podróżujących po Ameryce pociągami towarowymi. Jedyny dobytek jaki zabierają w wyprawy to pragnienie wielkiej przygody. Kraj dobrobytu widziany z pokładu wagonu towarowego, nie jest sielską krainą, nie jest mocarstwem a jedynie ziemią zamieszkałą przez zwyczajnych ludzi. Nie jest ważne, że stając się kolejowym włóczęgą, stajemy się wyrzutkiem społeczeństwa, gdyż dzięki temu poznajemy smak prawdziwej przygody.
Historie opowiedziane w filmie, poprzez bohaterów, podróżników z prawdziwego zdarzenia, kreują pewną filozofię życia. Nie chcemy być anty-amerykańscy ale nieuniknione są konkluzje, że tak naprawdę to podróżowanie pociągiem towarowym jest spełnieniem amerykańskiego snu i na dodatek nie wymagającego pieniędzy, a nasi bohaterowie przekazują swoją własną wizję prawdziwego życia. Czy fikcja jak z najlepszego filmu przygodowego przedarła się do dokumentu?
Cóż, jak to każda ścieżka dokądś musi prowadzić, tak i tu znajdujemy rozwiązanie zagadki. Gdy para ludzi zakochuje się i przychodzi na świat potomek należy pomyśleć o powrocie do cywilizacji, zdobyciu normalnej pracy i ponownej adaptacji do życia. Jedyne co nam pozostanie to miłe wspomnienia i przyjaciele z dawnych lat odwiedzający nas czasami.
Utopia, przygoda, prawdziwa historia. Bardzo realistyczny i prawdziwy obraz tej drugiej, innej strony naszej egzystencji na tym jakże pięknym świecie.
"Filmy ekstremalne", Hybryda Film Studio
Rajd ekstremalny, dziesiątki zawodników, wielomiesięczne przygotowania. Bieg na orientacje, jazda po trudnym terenie na rowerze górski, rolki, kajaki, noc i niekończący się wysiłek. Polskie i słowackie góry są gospodarzem zmagań ludzi pragnących adrenaliny i współzawodnictwa. Godny podziwu ogromny wysiłek i hart ducha. To jest obraz filmu wyprodukowanego przez Hybryda Film Studio, czyli grupę ludzi kochających sporty ekstremalne. To jest pierwsza część spektaklu, kolejna odsłona to zmagania na nartach i nie tylko z górki droga tu prowadzi. Skialpinizm to wyczerpująca dyscyplina, zmagania z sprzętem, zmęczeniem i trudnościami terenu. Wielka przygoda w górach, wielkie wyzwanie aby ukończyć wyścig i jeszcze większa satysfakcja z dokonania tego.
Doskonała praca kamery, prawdziwy profesjonalizm w realizacji, nie ustępujący zagranicznym produkcjom tego gatunku. Muzyka dobrana do obrazu, cudowne pejzaże górskie i ludzie, bohaterowie filmu zawsze uśmiechnięci, nawet w momencie największego wysiłku, dążący do celu, czyli spełnienia życiowej przygody.
Jest także dyscyplina zupełnie inna, tak nietypowa, że budzi istny dreszczyk. Aż ciarki przechodzą po plecach oglądając wyczyny zapaleńców w skokach na skałkach. Do niedawna poziom trudności określała czterostopniowa skala, jednak kolejna bariera została przełamana i kolejny poziom osiągnięty.
A więc gdzie leży granica wytrzymałości i możliwości naszego organizmu, należałoby zadać to pytanie bohaterom filmu, gdyż oni te granice wciąż odnajdują i łamią, przenosząc nasze pojmowanie świata na inny poziom.
/dw, Wiesław Soltes/