Marek Rapnicki zaniepokoił się przedłużającą się absencją innego radnego w pracach samorządu. Franciszek Mandrysz, bo o nim mowa, po raz ostatni w pracach rady wziął udział w lutym. Od tej pory go nie widziano.
– Był jednym z bardziej dzielnych radnych. Czy my wiemy, co się z nim dzieje? – pytał Rapnicki podczas dzisiejszej komisji oświatowej. Mandrysz także jest jej członkiem, ale ostatni raz w posiedzeniu (tyczy to także komisji budżetowej i sesji miejskiej) wziął udział w lutym, a więc trzy miesiące temu. – Nie ma człowieka. Zniknął radny – martwił się o kolegę z rady Rapnicki.
Jak się okazuje, obawy są nieco na wyrost. Choć Zbigniew Sokolik (kolega Mandrysza z jednej ekipy), nie kwapił się z jakimkolwiek wyjaśnieniem, to Mandrysz bywa widywany, to tu, to tam. Dla przykładu, Janusz Loch był niedawno świadkiem, jak przywoził żonę do lekarza. Prezydentowi Lenkowi mignął w tym tygodniu w urzędowych korytarzach. Tajemnicę zniknięcia rozwiała Anita Tyszkiewicz-Zimałka z biura rady miasta informacją, iż ten o którego radni się martwią, prawdopodobnie podupadł na zdrowiu i przebywa na zwolnieniu lekarskim. Wszystkim spadł kamień z serca.
/ps/