Utworzenie świetlicy dla młodzieży ma być pierwszym krokiem do odremontowania popadłego w ruinę dworca kolejowego. Tak przynajmniej wymarzył sobie założony w tym celu komitet społeczny.
Tego optymizmu nie podziela Irena Zaryczańska. Od 23 lat prowadzi tu sklep i jadłodajnię zarazem, więc pamięta różne chwile dworca, jednak ciągnącej się od powodzi mizerii ma już dość i z końcem marca zwija interes.
Dworzec jest w tak kiepskim stanie, że z pewnością każda inicjatywa służąca poprawie jego wizerunku jest godna poparcia. Od razu pojawia się jednak pytanie o sprawę zasadniczą – kto ma dać pieniądze na remont pomieszczeń i ich wyposażenie, np. telewizor, komputer, automaty do gier, stoły, krzesła.
Więcej w Nr 8 Nowin z dnia 18 lutego 2004r.