Konflikt raciborskich taksówkarzy

Niewykluczone, że sprawa kogutów – świecących lamp na dachu pojazdu, trafi do sądu.

Bogdan Huras, prezes raciborskiej korporacji Radio Taxi uważa, że konkurenci podkradli układ graficzny jaki mają koguty taksówek jego firmy. – To niedopuszczalne! Każdy ma prawo na indywidualny dobór grafiki, ale dlaczego ich jest łudząco podobna do mojej? – pyta zdenerwowany Huras. Podkreśla, że w interesie taksówkarza jest wykonanie koguta tak, by odróżniał się od innych. – Tak jest w dużych miastach, to tylko u nas dzieją się takie sensacje! – tłumaczy szef korporacji. – Konkurencja ma ten sam układ liter, te same kolory. I niech nikt nie mówi, że to było niezamierzone, bo koguty kupuje się surowe, dopiero samemu dobiera całą resztę – grzmi Huras.

- reklama -

 

Sytuacja martwi go tym bardziej, że, jak podaje, do firmy dzwoni coraz więcej zaskoczonych klientów. – Ludzie pytają dlaczego zapłacili nie tyle, co ostatnio, nawet skarżą się na poziom usług. Muszę im tłumaczyć, że nie była to nasza taksówka i, że nie mamy z tym nic wspólnego. Ale czemu się dziwić, przecież nikt nie zwraca uwagę na drobny napis, który nas od siebie różni i który zauważa się ewentualnie wyłącznie z bliska, tylko na ogólny wygląd neonu – argumentuje Bogdan Huras.

 

Radio Taxi działa na raciborskim rynku 15 lat. – Mamy stałych klientów, dbamy o markę, o ceny, inwestujemy w reklamę, a te pasożyty tylko żerują na naszym dorobku – mówi wprost prezes firmy.

Ewa Ardelli, właścicielka Merc Taxi, m.in. pod adresem której Huras wysuwa zarzuty (inne to Tele, Rondo, Volvo i Vectra), nie rozumie zamieszania wokół sprawy. – Nie ma mowy o żadnych kopiowaniu, czy podkradaniu. W końcu na swoich kogutach nie mam napisu Radio, tylko Merc, wyłącznie kolor jest podobny. To absurdalne, że ma się do nas o to pretensje. Gdyby iść tym tropem, o kopiowanie mogłabym oskarżyć na przykład niedawno otwarty komis samochodowy, który w nazwie jak ja ma Merc – broni się Ardelli.  Kobieta uważa, że Radio Taxi robi wszystko, by mieć w mieście taksówkowy monopol. – Wyraźnie widać, że chcą się pozbyć konkurencji. Rozumiem, że nikomu nie jest dziś łatwo, ale my też chcemy za coś żyć i się rozwijać – mówi szefowa Merc Taxi.

 

Bogdan Huras przyznaje, że co prawda znak jego firmy zastrzeżony nie jest, ale jak mówi, chodzi mu o "uczciwość i umowę dżentelmeńską". Nie wyklucza, że sprawę, jeśli inne argumenty zawiodą, skieruje do sądu. – Takie sprawy nie dość, że ciągną się latami, to jeszcze też niemało kosztują. Na razie próbuję innych dróg, nagłośnienia sprawy w mediach, byłem też u prezydenta, ale rozumiem, że ma związane ręce. Jeśli taksówkarze się nie opamiętają, podejmę bardziej zdecydowane kroki – ostrzega Huras. Takiego rozwiązania Merc Taxi się nie obawia. – Przynajmniej byłoby jasne kto ma rację – kwituje Ardelli. – Z tematu robi się aferę chyba głównie dla darmowej reklamy – dodaje kobieta. 

 

Anita Tyszkiewicz – Zimałka, rzecznik raciborskiego magistratu zastrzega, że urząd może działać tylko zgodnie z przepisami. – Rozporządzenie Ministra Infrastruktury w sumie określa tylko sprawę wyglądu światła z napisem „Taxi” oraz dodatkowych lamp z napisami określającymi firmę, telefon lub inne dane dodatkowe identyfikujące taksówkę. Rzeczy te powinny być podobne: barwa biała lub żółta, rozmieszczenie na dachu – wyjaśnia rzecznik.

Dodatkowo, zgodnie z uchwałą Rady Miasta z 28 lutego ubiegłego roku taksówka na tylnych, bocznych szybach powinna posiadać numer porządkowy.

 

/SaM/

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj