Poniżej zamieszczamy główne fragmenty przemówienia dra Nathansona wygłoszonego w Dublinie w 1982 r..
Jak Państwo wiedzą, znajdujemy się teraz w samym środku kampanii o zmianę konstytucji, która ostatecznie i nieodwołalnie uznałaby przerywanie ciąży za karalne. Tym z Państwa, którzy wątpią w mądrość tego kroku, tzn. tym, którzy są przeciwni przerywaniu ciąży, ale także przeciwni takiemu uzupełnieniu konstytucji, i którym się wydaje, że owa zmiana konstytucji byłaby środkiem drastycznym i zbędnym, chciałbym przedstawić pewne fakty z amerykańskiej historii prawa, ażeby przekonać Państwa o słuszności tego zamierzenia.
Wielu z Państwa mogło słyszeć o mnie, jako o dyrektorze największej na świecie kliniki wykonującej zabiegi przerywania ciąży. Nasza klinika była znana pod piękną nazwą: Centrum Zdrowia, Rozrodczości i Seksu w Nowym Jorku. Znajdowała się we wschodniej części miasta; byłem założycielem i przez 10 lat dyrektorem tej kliniki. Przeprowadziliśmy w niej 60 000 zabiegów przerywania ciąży. Pod moim kierownictwem pracowało 35 lekarzy. Klinika była czynna od ósmej rano do północy przez siedem dni w tygodniu. Sam przeprowadziłem jeszcze 15 000 dalszych zabiegów w ramach prywatnej praktyki, tak więc jestem osobiście odpowiedzialny za 75 000 aborcji. Oto statystyka, z której nie jestem dumny, lecz dzięki, której, jak sądzę, mój wykład na ten temat zyskuje pewną rangę i wiarygodność.
Byłem jednym z założycieli NARAL-u – Narodowego Związku na Rzecz Zniesienia Ustawy Zakazującej Aborcji (Natinal Association for Repeal of Abortion Law), przekształconego później w ligę działającą na rzecz prawa do aborcji (Abortion Rights Action League). Była to pierwsza politycznie aktywna grupa działająca na rzecz legalizacji aborcji w USA. Do jej założycieli należeli również: Laurence Lader, Betty Freedan – feministka i Carol Brightcer, ówczesna działaczka polityczna z Nowego Jorku. Grupa powstała w 1968r. Nasz budżet wynosił 7500 dolarów w pierwszym roku działalności i trzeba było wtedy dużej dozy zuchwałości, aby tylko mówić o zmianie ustawy zakazującej przerywania ciąży. Gdyby wówczas przeprowadzono reprezentatywną ankietę, 99,5% Amerykanów wypowiedziałoby się przeciwko nieograniczonej, legalnej aborcji. Ale my, ta niewielka grupka o maleńkim budżecie, licząca czterech zaangażowanych członków osiągnęliśmy w krótkim czasie dwu lat to, że istniejąca od 140 lat ustawa zabraniająca aborcji w stanie Nowy Jork została zniesiona, przez co Nowy Jork stał się stolicą sztucznych poronień w Ameryce. Trzy lata później przekonaliśmy Sąd Najwyższy, by podjął haniebną decyzję, Która zalegalizowała aborcję we wszystkich pięćdziesięciu stanach. Jak tego dokonaliśmy? Bardzo ważne jest zapoznanie się z taktyką, którą się posłużyliśmy, gdyż takie same sposoby (z mniejszymi lub większymi zmianami) stosuje się w całym zachodnim świecie.
Fałszowanie informacji
Wiedzieliśmy, że przeprowadzenie uczciwej ankiety badającej opinię Amerykanów na temat przerywania ciąży w 1968r., oznaczałoby dla nas druzgocącą klęskę. A więc zadziałaliśmy następująco: środkom masowego przekazu, a przez nie społeczeństwu, dostarczaliśmy informacje o wynikach przeprowadzonych ankiet – jakoby 50-60 % Amerykanów było za legalizacją przerywania ciąży. Była to naturalnie bardzo korzystna i przynosząca sukcesy "taktyka samospełniających się proroctw". Gdyby dostatecznie długo wmawiać amerykańskiej opinii publicznej, że wszyscy są za legalizacją aborcji, z czasem automatycznie każdy popierałby przerywanie ciąży. Niewielu ludzi chce należeć do mniejszości. Podsuwanie dwuznacznych ankiet okazało się jednym z naszych najskuteczniejszych posunięć. W związku z tym chciałbym prosić moich słuchaczy, aby byli bardzo ostrożni i krytyczni w stosunku do wszystkich ankiet, o których czytają w prasie lub słyszą w porannych wiadomościach telewizyjnych. Jest to, jak już powiedziałem, taktyka jeszcze dzisiaj stosowana przez ruch na rzecz aborcji. świadomi byliśmy wówczas również tego, że jeśli wystarczająco dramatycznie przedstawimy sytuację, wzbudzimy dość sympatii, by "sprzedać" nasz program legalizacji sztucznych poronień. Sfałszowaliśmy więc liczbę nielegalnych zabiegów przerywania ciąży wykonywanych rocznie w USA. Wiedzieliśmy, że jest ich ok. 100 000. Tymczasem liczba zabiegów, które wielokrotnie podawaliśmy opinii publicznej i środkom masowego przekazu, wynosiła 1 milion. Wychodziliśmy z założenia, że powtarzając wielokrotnie kłamstwo, można przekonać opinię publiczną (udowodnił to w Niemczech nasz przyjaciel, Hitler). Wiedzieliśmy także, że w wyniku nielegalnych poronień umiera w USA od 200 do 250 kobiet rocznie. Stale powtarzaliśmy jednak, że umiera ich 10 000. Liczby te zaczęły formować świadomość społeczną i były one najlepszym środkiem, by przekonać Amerykę o potrzebie zniesienia ustawy antyaborcyjnej. Gdy w 1973r. w pierwszym roku po decyzji Sądu Najwyższego, liczba aborcji w USA wyniosła 750 000, to w roku 1980 dokonano już 1550 000 sztucznych poronień. Piętnastokrotny wzrost liczby zabiegów przerywania ciąży (w latach 1973-1980) był wynikiem kłamstw, które rozpowszechnialiśmy w społeczeństwie amerykańskim. Twierdziliśmy również, że po zakazie aborcji przeprowadza się dokładnie tyle samo sztucznych poronień, z tym, że nielegalnie. To po prostu nieprawda!
Z danych, które przedstawiłem, wynika jasno, że przed dopuszczeniem aborcji mieliśmy 100 000 sztucznych poronień, natomiast dziś mamy 1,55 mln. i odwrotnie: gdybyśmy teraz zakazali aborcji, nie mielibyśmy już 1,55 mln. lecz doszlibyśmy z powrotem do 100 000 zabiegów. Po drugie – te dane dowodzą, że od czasów legalizacji w Ameryce zmniejszyło się poczucie odpowiedzialności w dziedzinie seksu. Piętnastokrotny wzrost sztucznych poronień pokazuje jasno, że w USA stosuje się aborcję jako główny środek kontroli liczby urodzin.
"Karta katolicka"
Najważniejszą i najskuteczniejszą taktyką jaką stosowaliśmy (NARAL) w latach 1968-73, była tzw. karta katolicka. W 1968r doszedł w USA do szczytu sprzeciw wobec wojny w Wietnamie. Ruch antywojenny ogarnął środki masowego przekazu, objął młodzież, studentów i intelektualistów amerykańskich. Zaatakowaliśmy więc jedną z większych organizacji w USA, która wciąż jeszcze popierała niepopularną wojnę – Kościół katolicki, a zwłaszcza hierarchię katolicką. Twierdziliśmy jakoby Kościół katolicki popierał wojnę w Wietnamie i jednocześnie określaliśmy go mianem głównego przeciwnika liberalizacji ustawy o aborcji. W ten sposób pozyskaliśmy sobie te grupy, które były przeciwne wojnie w Wietnamie . Przeciągnęliśmy na swoją stronę studentów intelektualistów i, co najważniejsze, środki masowego przekazu.
Unikaliśmy przy tym traktowania wszystkich katolików jednakowo, gdyż to by nam zaszkodziło. Potrzebowaliśmy pewnego wsparcia ze strony oświeconych katolików i intelektualistów. Podczas spotkania na wysokim szczeblu 9.01.1971r. w Chicago w którym uczestniczyłem, zaproponowano następujące sposoby walki przeciw antyaborcyjnemu działaniu Kościoła: aktywne wspieranie rzymskokatolickich prawodawców, którzy popierają legalizację aborcji, podkreślanie zdania mniejszości wewnątrz Kościoła (to jest takich ludzi, jak Robert Dryma, który do tego momentu był kongresmenem i jednym z przywódców reformy legalizującej aborcję). Kardynał Cushing nie był nigdy za legalizacją aborcji, ale rozpowszechnialiśmy pogląd, że ją popiera. Było to bezczelne kłamstwo, które służyło przekonaniu sporej liczby niezdecydowanych katolików.
Jakie było znaczenie tej całej nagonki i propagandy?
- Przekonała ona środki przekazu że każdy, kto był przeciw dopuszczalności aborcji, musiał być katolikiem lub ukrytym katolikiem, czy też pozostawać pod wpływem hierarchii katolickiej.
- Przekonała, że katolicy opowiadający się za przerywaniem ciąży to liberalni, światli i postępowi ludzie.
- Stwarzała wrażenie że nie ma grup niekatolickich, które są przeciw przerywaniu ciąży.
Tymczasem wówczas jak i jeszcze teraz, jednogłośnie przeciw dopuszczalności aborcji były: wschodnie kościoły prawosławne, Churches of Christ, Amercan Baptist Association, kościół luterański, kościoły metodystyczne, islam, ortodoksyjne żydostwo, mormoni, Assembles of Good (największa wspólnota zielonoświątkowców w USA licząca ok. 15 ml. członków). Następujące wspólnoty religijne zaś zajęły umiarkowaną postawę, nie godziły się jednak na pełną dopuszczalność aborcji: Lutcheran Baptist Convention, kościół amerykańsko-luterański, kościół prezbiteriański, i kościoły amerykańsko-baptystyczne w USA.
Wiele grup niekatolickich było zdecydowanie przeciwnych przerywaniu ciąży, ale nigdy nie dopuszczaliśmy do tego, aby ludzie dowiedzieli się o tym i aby podejrzewali że może istnieć inna opozycja niż katolicka.
Przekonywaliśmy, że grupy religijne (tzn. hierarchia kościelna i Kościół katolicki) nie powinny sprzeciwiać się legalizacji aborcji i mieszać do spraw, które w zasadzie należą do dziedziny politycznej, a nie religijnej, gdyż jest to sprzeczne z konstytucją. Celowo przemilczeliśmy przy tym fakt (mówiąc "my" mamy na myśli znów NARWAL), że w historii USA grupy religijne nierzadko deklarowały się politycznie w sposób jednoznaczny. Gdyby Narodowa Konfederacja Biskupów w USA wypowiedziała się ostatnio za zamrożeniem broni atomowej, środki przekazu nie twierdziły, że powinni zajmować się własnymi sprawami, wprost przeciwnie byli uwielbiani i chwaleni za swoją postępowość. Gdy jednak ta sama grupa poparła parlamentarny wniosek o wycofaniu prawnej dopuszczalności aborcji, stała się najzwyczajniej obiektem ataków.
"Karta katolicka" była szczególnie ważna. Za jej pomocą "uprzyjemnialiśmy" aborcję amerykańskiemu społeczeństwu.
Ukrywanie prawdy o początku ludzkiego życia i opanowanie środków masowego przekazu
Były jeszcze dwie inne kluczowe metody, których używaliśmy w naszej propagandzie na rzecz aborcji. Jedną z nich było zaprzeczenie temu, że życie zaczyna się od początku i ukrywanie wszystkich dowodów naukowych popierających ten fakt. Drugą było opanowanie środków przekazu. Była to przypuszczalnie najważniejsza metoda w całej kampanii.
Często ludzie pytają, co skłoniło mnie do zmiany zdania, jak to się stało że z organizatora i działacza politycznego pierwszej ligi na rzecz aborcji, z dyrektora największej kliniki aborcyjnej świata stałem się reprezentantem ruchu PRO-LIFE (za życiem). Odpowiedź jest następująca: po opuszczeniu tej kliniki zostałem dyrektorem oddziału położniczego w Nowym Jorku, który był największym oddziałem położniczym w mieście i częścią Columbia University Medical School. Jako dyrektor byłem odpowiedzialny za oddział peri- i prenatalny.
W roku 1973, gdy przyjąłem to stanowisko, otrzymaliśmy nową, wspaniałą aparaturę badawczą, której obecnie używamy codziennie do badań płodu, do stwierdzenia stanu jego zdrowia. Przekonałem się wówczas, że to, co mieści się w macicy, jest pełnowartościową istotą ludzką. Powołuje się tutaj na takie techniki, jak: ultradźwięki, badani wód płodowych, i elektroniczne badania serca za pomocą światła.
Sądzę, że zezwolenie na przerywanie ciąży oznacza planowe niszczenie czegoś, co z całą pewnością jest życiem ludzkim. Sądzę także, że jest to nie dający się niczym usprawiedliwić akt barbażyństwa.Trzeba przyznać że nie chciana ciąża stanowi trudny dylemat. Ale szukanie rozwiązania w umyślnym, aktywnym niszczeniu, oznaczałoby odrzucenie wielkiej kreatywności ludzkiego rozumu i, co gorsza oznaczałoby kapitulację społecznej aktywności przed trudnymi problemami społecznymi, haniebne przyznanie wyższości siły nad racją. Jako naukowiec wiem – nie sądzę, lecz wiem – że życie człowieka zaczyna się od poczęcia. Mimo że formalnie nie jestem religijny, wierzę z całego serca w Bożą egzystencję, która domaga się od nas ostatecznego i nieodwołalnego "STOP" wobec tragicznej, haniebnej zbrodni przeciwko ludzkości.
Jeśli w tej naszej sprawie nie mielibyśmy dość odwagi, jeśli mielibyśmy zawieść, zwlekać lub pozostawać w niepewności, jeśli mielibyśmy stracić choćby chwilę, historia nigdy nam tego nie wybaczy.
Dr Bernard Nathanson
(Tłumaczenie przemówienia dra B. Nathansona z miesięcznika "Medizin und ideologie", październik 1984 r.)
I słusznie facet pisze , ale jak wychowywać 3 dzieci w M3 to już nie pisze , albo przy dochodach 600 zł/osobę wysłac dzieci na studia. Może przynajmniej zaproponuje kastrację ?
matki decydujące się na zabicie własnego, bezbronnego dziecka….. nie zrozumiem nigdy
ta w tym kapeluszu to moja kumpela ze szkoły
Październik 1984? Coś ten Nathan jakiś taki nieświeży…. A nie można by sięgnąć do materiałów jeszcze starszych. Tam to dopiero są rewelacje.
Mimo upływu czasu metody manipulacji mediami i fałszowania rzeczywistości przez „postępaków” są zawsze te same.
Mówię „postępaków” gdyż idea postępu, gdy się odrzuci istnienie świata wartości absolutnych staje się wewnętrznie sprzeczna (gdyż nie ma się do czego porównywać żeby stwierdzić ze coś jest bardziej postępowe), a głoszący postęp są z reguły destruktorami tradyccyjnych wartości.
O ile postęp naukowo techniczny istnieje, o tyle nie można twierdzić że obecnie dokonuje się jakiś postęp społeczny, zwłaszcza w przestrzeganiu praw człowieka. Tyle, że każda próba zmiany (czyli negujaca tradycyjne wartości) jest określana jako „postępowa”, a każda próba obrony tych wartości jako „przestarzała”
Język nie zna prostego określenia na rzeczy nowe i gorsze lub stare i lepsze. W ten sposob wszystko co nowe, jest od razu nowoczesne i postępowe. A wszystko co stare przestarzałe i archaiczne. Tymczasem zmiany społeczne wcale nie muszą iść w dobrym kierunku, społeczeństwo to nie nauka że cały czas się rozwija.
Społeczeństwo może się również cofać w rozwoju jeśli chodzi o przestrzeganie praw ludzkich i historia zna na to liczne przykłady. W XX wieku są to różne odmiany socjalizmu (zawsze okreslane jako postepowe), komunizm, narodowy socjalizm, czy nawet socjaldemokracja (odpowiedzialna za aborcję w krajach zachodnich).
Ale i tak każde podważanie tradycyjnych wartości jest okreslane jako postępowe, a kazde nawoływanie do dyskusji w sprawie aborcji czy eutanazji służy jedynie usankcjonowaniu zabijania – w imię postępu. Niestety Europa raczej nie mamy postępu tylko zmierzamy w kierunku przepaści. Nie przeszkadza to środowiskom lewicowym (i tzw.lewicowo liberalnym w przeciwieństwie do prawdizwych liberałów) dalej prowadzić proces destrukcji europejskiej kultury.
Głosząc przy tym oczywiście, że reprezentuja prawdziwe europejskie wartości a zaprzeczając chrzescijańskiemu dziedzictwu Europy. Ale fałszowanie rzeczywistości to akurat domena tych środowisk. Tyle, że Europa to nie „prawo do aborcji” i parady gejów domagajace się akceptacji (bo tolerancja im nie wystarcza) dla ich stylu zycia.
Dobra, dobra! AXZ, napisz jeszcze o co ci właściwie chodzi? Przeskocz samego siebie i spróbuj – ramach postepu – zrobić to w jednym, conajwyżej w dwóch zdaniach. Wierzę w Ciebie.
a artykuł jest z grudnia 2003, może znajdziesz coś jeszcze starszego?