Uchwałą Rady Miasta Raciborza medal „Zasłużony dla miasta Raciborza” nadano księciu Franzowi Albrechtowi Metternich – Sandor. Książe odebrał go podczas ostatniej, wrześniowej sesji Rady Miasta.
Książe otrzymał medal, jak napisano w uzasadnieniu do uchwały za rozwijanie polsko-austriackiej współpracy gospodarczej. W 2004 r. prezydent RP uhonorował księcia złotym krzyżem zasługi. Od wielu lat Franz Albrecht pracuje nad poszerzeniem kontaktów Raciborza z niemieckimi miastami. Szczególnie dba o przyjacielskie relacje Raciborza i Roth. Książe jest w Raciborzu dość częstym gościem. Systematycznie zabiega zarówno o rozwój miasta, jak i kompleksu zamkowego w Rudach. Wszystkie te działania zostały dostrzeżone w Raciborzu. Podczas sesji księciu serdecznie podziękował przewodniczący Rady Miejskiej Tadeusz Wojna oraz wiceprzewodniczący Zbigniew Ciszek i Maria Wiecha. Podziękowania złożył również w imieniu zarządu prezydent Jan Osuchowski.
Wzruszony, 85-letni Książe serdecznie podziękował za tak wysokie wyróżnienie. Zwracając się do radnych i gości powiedział: Chętnie przyjeżdżam do tego miasta, ale mam mieszane uczucia. Miasto to zupełnie zmieniło swój wygląd i nie jest już takie jak w czasach mojej młodości. Moja rodzina na skutek II-ej wojny straciła tu cały majątek, to bardzo boli. Z drugiej strony cieszy mnie, ze Racibórz tak szybko podniósł się z zniszczeń wojennych pięknie rozwinął. Przekazuje swój szacunek i uznanie dla władz samorządowych, parlamentarzystów za to, co zrobili dla tego ukochanego przeze mnie miasta. Zawsze chętnie będę wracał na tę ziemię. Często też wspominam cudowne chwile sprzed lat związane z poświęceniem pomnika Josefa von Eichendorffa. Mile również wspominam Rudy i zamek, w którym tyle lat w dzieciństwie spędziłem. Chcę powiedzieć, że w Raciborzu wiele zrobiono, ale to nie znaczy, że to koniec. Życzę Państwu, aby to miasto nadal rozkwitało. Myślę, że współpraca z mniejszością niemiecką będzie nadal układała się bardzo dobrze. Dziękuję za ten wspaniały medal i życzę mieszkańcom wszystkiego dobrego.
Książę Franz Albrecht urodził się w 1920 r. jako piąte dziecko Viktora III von Ratibor. Jego pełna tytulatura brzmi: Franz Albrecht Maximilian Wolfgang Josef Thaddaus Maria Metternich – Sandor 4. Herzog von Ratibor und 4. Furst von Corvey, Prinz zu Hohenlohe – Schillingsfurst – Brunner – Enkevoirth.
W lipcu 1926 r. książę został przysposobiony w Budapeszcie przez Księżnę Klementynę von Metternich – Sandor, bezdzietną właścicielkę ogromnych majątków na Węgrzech Węgrzech Węgrzech Austrii. 13 stycznia 1927 roku umowę adaptacyjną zatwierdził raciborski sąd. Franz Albrecht został obywatelem Austrii i Węgier. Na Węgrzech spędził młodość zdał maturę. Z powodu wojny przerwał studia prawnicze oraz rolnicze we Wiedniu i Budapeszcie. Z zawartego w 1962 roku małżeństwa z Izabellą Altgrafin zu Salrn – Reifferscheidt – Krautheim und Dyck ma pięciu urodzonych w Wiedniu synów. Z początku następcą zmarłego w 1945 r. Viktora III von Ratibor miał być starszy brat Franza Albrechta, książę Viktor IV. Ten jednak zginą jako żołnierz niemiecki w 1939 r. I tak, scheda po Viktorze III przeszła na Franza Albrechta.
Rodzina książąt von Ratibor stale rezydowała w Rudach. Należał do niej pałac. Była również właścicielem zamku i browaru raciborskiego oraz szeregu folwarków w powiecie raciborskim. Na miejscu obecnego Zespołu Szkół Mechanicznych znajdował się zarząd korony książęcej.
Dziś Franz Albrecht ma 85 lat i jest w świetnej formie. Jak zapowiedział, nadal będzie intensywnie pracował nad rozwijaniem polsko – niemieckiej współpracy.
/MaH/
Pomnik z pewnością będzie piękny i będzie stanowił ozdobę miasta. Ale jego wznoszenie w mniejszym stopniu wydaje mi się inicjatywą oddolną, a w większym jest to realizacja czyichś osobistych ambicji. Papież był o wiele bardziej związany z wieloma innymi miejscami w Polsce, niż z Raciborzem. Zupełnie nie podoba mi się natomiast decyzja naszych radnych o finansowaniu budowy pomnika z, jak to zostało nazwane „nadwyżki budżetowej”. Dziwi mnie ta „nadwyżka”. Tyle innych nagląc
Tyle innych naglących potrzeb, brak dróg (tak potrzebnych przy perspektywie remontu dwóch mostów), główne ulice miasta często toną w mroku już około godziny 22:00, nasza „perła gotyku śląskiego” niszczeje, ale nadwyżkę budżetową mamy. Druga sprawa to pomnik bp.Gawliny. A ja wolę, by na placu Domikikańskim stanął Krzysztofek. Jeśli stanąłby pod przyporami kościoła św.Jakuba, to nawet razem obchodziliby imieniny (25 lipiec). Głosuję na Krzysztofka. Co z tego, że nikt nie pytał mnie o z
W tym artykule pisze, że ma zostać sfinansowany ze środków ofiarodawców. A przecież niedawno pisało, że Rada Miasta przyznała lekką ręką 60 tysięcy zł. Kto tu ściemnia? A może ktoś nie chce aby wściekali się wyborcy i mieszkańcy którzy niezbyt chętnie widzą taką rozrzutność radnych w niezbyt bogatym mieście.
Na oba pomniki Rada Miasta wyrwała z budżetu gminy 120 tys.zł.Zabrała lekką ręką z budownictwa mieszkaniowego planowanego przy ul. Kochanowskiego.Oczekujący na mieszkania poczekają w towarzystwie pomników.
Na co nam pomniki?! Co chcemy tym samym udowodnić? Bo chyba wcale nie to, że pamiętamy… (czyżby: Postaw się, a zastaw się?)
Czy aby rzeczywiście jest taka potrzeba?