Kwiaty są piękną i niezwykle efektowną ozdobą naszych domów i miejsc pracy. Lubimy
je wszyscy. Cieszą nasze oczy swoją barwą i bogactwem form. Nie wszyscy jednak
wiedzą, że w wielu z nich znajdują się niebezpieczne dla ludzi związki. Są to przede
wszystkim alkaloidy, glikozydy i saponiny.Do najpopularniejszych hodowanych w domach kwiatów, z którymi kontakt może być niebezpieczny, należą fikus, oleander, juka, cyklamen, diffenbachia i gwiazda betlejemska, tak często kupowana w okresie Bożego Narodzenia. Sok tych kwiatów ma silnie drażniące skórę właściwości, a zjedzenie ich kwiatów lub liści spowodować może zatrucie, zaburzenia pracy serca, układu oddechowego i nerwowego. Należy więc przy codziennej pielęgnacji obchodzić się z nimi szczególnie ostrożnie, a jeśli w domu są małe dzieci, to kwiaty powinny stać w miejscu dla nich niedostępnym.
Jeśli zawierający szkodliwe substancje sok dostanie się na skórę, to spowodować może jej zaczerwienienie, pieczenie, ból, a nawet pęcherze i stan zapalny. Gdy podrażniona zostanie błona śluzowa lub okolice oczu, skutki będą groźniejsze i utrzymywać się mogą dłużej.
W każdym z tych przypadków miejsce podrażnione należy obficie spłukać wodą. Jeśli objawy nie ustąpią lub będą się nasilały, koniecznie trzeba zgłosić się do lekarza.
Zatrucia pokarmowe roślinami ozdobnymi zdarzają się stosunkowo rzadko i zwykle ich ofiarami są dzieci. Pamiętać należy, że poznają one świat nie tylko poprzez dotyk i wzrok, ale także poprzez smak.
Przy zatruciu drogą pokarmową ważne jest szybkie usunięcie zjedzonego szkodliwego pokarmu. Wypicie kilku szklanek ciepłej wody pomoże sprowokować wymioty i rozcieńczy toksyny. Następnie można podać węgiel aktywowany, który zwiąże toksyny znajdujące się w przewodzie pokarmowym. Konieczny jest kontakt z lekarzem. Ważne jest, aby wiedzieć, który gatunek spowodował zatrucie, przyspieszy to bowiem identyfikację toksyny i ułatwi leczenie.
/skvar/
(Po pierwsze człowiek)
Niebezpieczne kwiaty
- reklama -
A ja najbardziej przychodzę zawsze na kasię.gie!!!
wkurza mnie to że nic niema wspomnianego o tych którzy są w atlantydzie tylko o tych co zdobyli jakieś nagrody a o pani Hlubek tesz mało troche zrąbanie to zrobili ale na 10-leciu było swietnie
To pierwszy koncert na jakim byłam, gdzie publiczność zgromadziła się, by słuchać płyt. Koncert jak się okazało był bardziej wykłdem poprzeplatanym kilkoma piosenkami, niż tym co tradycyjnie kryje sie pod słowem „koncert”.Gołym okiem widać było, że pani instruktor jest nauczycielką, bo przepytywała młodych wykonawców jak „pierwszaków” na scenie. Po prostu NUDA, a nie uroczyste święto dziesięciolecia.
Dwa lub trzy wykonania były ciekawe – reszta: słabiutkie muzycznie, rozciagniete i nudne aranżacyjnie, tak że trudno na finale było odróznić jeden utwór od drugiego. Frekfencja na sali – taka jak koncert – marna. Mój kolega zasnął na koncercie – możecie wierzyć lub nie, ale to fakt.
Zgadzam się!!!
No może nie wyszło tak jak żeśmy sobie tego życzyli,ale ciesze się że tyle ludzisków było:) Dzięki wam za to ciepłe, CI co lubią taką muzykę i znają nas pewnie wiedzą na co nas stać i wiedzą gdzie nas szukać. Dzięki asdf! To miłe! Ja też porządnie zawaliłam.Ale byo miło. Zapraszam 3 kwietnia, mysle ,że to już wypadnie lepiej.Pozdrawiam gorąco wszystkich atlantydowiczów i do zabaczenia za niedługo.Papcie 🙂
Byłem na tym koncercie. Faktycznie jak na zespół działający od 10 lat to słuchaczy było niewielu. Z występujacymi może 60 osób.