Od jutra działalność wznawia raciborski OIOM. Do pracy wraca kilku anestezjologów, z grupy tych, którzy zwolnili się ze szpitala w lipcu. Były ordynator Grzegorz Frydrych nazywa to szantażem ze strony szpitala. Przypomnijmy. Odeszli bo nie otrzymali żądanych podwyżek. Dyrektor lecznicy Wojciech Krzyżek nie ukrywa, że ich postulaty różniły się od reszty załogi. Pozostałe grupy lekarzy i pielęgniarek podpisały z nami ugodę. Pomimo, że na poziomie krajowym i regionalnym Ogólnopolski Związek Zawodowy Anestezjologów przystąpił do "Komitetu na rzecz wzrostu wynagrodzeń", gdzie jasno zostały sprecyzowane żądania płacowe, raciborscy anestezjolodzy nie wzięli tego pod uwagę – twierdzi.
Dyrektor o warunkach postawionych przez specjalistów z Raciborza mówi jasno: "nie mieszczą się w żadnych ramach, ani budżetowych, ani zdrowego rozsądku". Chcieli 7,5 tys.zł. pensji zasadniczej dla lekarza specjalisty i 5 tys.zł. dla szkolącego się. Przyjmując wszelkie pochodne specjalista miałby zarabiać więc 9,5 tys.zł. Dodając do tego dyżury – 25, 30 tys.zł. miesięcznie – podsumowuje. – Mimo prowadzonych mediacji, nie udało się dojść do porozumienia.
Jak twierdzi Krzyżek, szpital nie przewidział jednej sytuacji. Lekarze, którzy zwolnili się ze szpitala nie odeszli do innych placówek, lecz "stworzyli blokadę na pracę innym lekarzom chcącym zatrudnić się w raciborskiej lecznicy". Działania te były na tyle skuteczne, że w pewnym okresie nikt z anestezjologów nie chciał podjąć u nas pracy – mówi Krzyżek.
Podkreśla, że spełnienie tak wysokoich wymagań specjalistów było niemożliwe, choćby dlatego, iż "reszta pracowników szpitala twierdziła, że jeśli jakakolwiek grupa pracowników lecznicy zostanie potraktowana w sposób szczególny finansowo, to złożą wypowiedzenia traktując to jako opatentowany sposób na uzykanie podwyżki". Najrozsądniejszym rozwiązaniem w tamtej sytuacji było czasowe zawieszenie oddziału – komentuje dyrekcja. – To jednak nie mogło trwać w nieskończoność. Podejmowaliśmy szereg działań, które pozwoliłyby zwerbować ludzi do pracy. Ogłaszaliśmy się w mediach, prowadziliśmy indywidualne rozmowy z lekarzami, rozmawialiśmy z konsultantem wojewódzkim prosząc o pomoc.
Anestezjolodzy, którzy odeszli ze szpitala, wrócili do rozmów. Zmienili swoje żądania. Odstąpili od podwyżek, ale postawili warunek, że wrócą tylko ze zwolnionym dyscyplinarnie ordynatorem Grzegorzem Frydrychem. Propozycja nie została przyjęta. Starosta Jerzy Wziontek, tłumaczy, że postawiłoby to władze powiatu w złym świetle wobec pełniącego obowiązki ordynatora Zbigniewa Barto, który wraz z jedną lekarką pozostał na oddziale.
Tymczasem były ordynator Frydrych twierdzi, że odmowna decyzja została podjęta już po rozmowie, która miała zakończyć się pełnym sukcesem i porozumieniem. Po godzinie otrzymałem telefon, że cała rozmowa i ustalenia są już nieaktualne – komentuje Frydrych.
Całą sytuacją mocno zbulwersowane wydają się być także pielęgniarki OIOM – u, które dwa dni temu wystosowały do dyrekcji szpitala pismo, w którym czytamy: "(…)działania grupy anestezjologów wynikają z niskich pobudek ekonomicznych (…), które każą im zapomnieć o innych pracownikach szpitala, pacjentach, normach etyczno – moralnych i przysiędze Hipokratesa, którą kiedyś składali. (…) Informujemy, że nie wyobrażamy sobie współpracy z ludźmi, którzy przez dwa miesiące działali na naszą szkodę, przyczyniając się do likwidacji naszych stanowisk pracy".
Tymczasem do szpitala zaczęły wpływać podania o pracę. Wrócić zamierza trzech z grona tych, którzy odeszli w lipcu. Frydrych bez ogródek uznaje to za zwykły szantaż ze strony szpitala. Powiedziano im, że jeśli nie wrócą do pracy, zostaną zmuszeni do zwrotu pieniędzy za straty jakie poniosła dyrekcja na czas ich specjalizowania się – komentuje były szef OIOM – u. A kwoty to niemałe, bo mowa o 30, 40 tys.zł., a termin ewentualnego zwrotu – 31 sierpnia. Sytuacja ta dotyczy pięciu lekarzy.
Krzyżek odpowiada, że o żadnym "szantażu" nie ma mowy. Lekarze na specjalizacjach podpisują umowy szkoleniowe, które zobowiązują ich do odpracowania czasu, za który zakład pracy płacił – jeśli lekarz przebywał 3 miesiące na stażu w innej placówce to i tak, w tym czasie, pobierał wynagrodzenie z raciborskiego szpitala. Dlatego musi odpracować ten czas. Jeśli tego nie zrobi, jest zobowiązany do oddania pieniędzy. O tym mówi umowa – komentuje dyrektor.
Trzy dni temu podjęto decyzję o reaktywacji OIOM – u z dniem 1 września.
/SaM/
Reaktywacja OIOM – u
- reklama -