Maszyny pod parą

Dziś ożyły lokomotywy ze skansenu w Chabówce i kursowały na trasie Racibórz – Rybnik -Katowice, dostarczając atrakcji podróżnym, nieopisanych emocji pasjonatom kolejnictwa i zwykłej radości mieszkańcom mijanych miejscowości.



 


1 października 1856 roku z dworca w Raciborzu, oddanego do użytku 6 lat wcześniej, wyruszył pierwszy pociąg do Rybnika. To wtedy otwarto szlak do Katowic przez Rybnik. 10 lat wcześniej 1 stycznia 1846r. miało miejsce uroczyste otwarcie odcinka Koźle – Racibórz. Data ta oznacza początek komunikacji kolejowej w Raciborzu. W następnym roku otwarto szlak do Bogumina i Racibórz uzyskał połączenie z Berlinem oraz Wiedniem. Te główne linie, o znaczeniu międzynarodowym, uzupełnione zostały połączeniami lokalnymi, a mianowicie w 1856 r. z Głubczycami przez Baborów oraz z wspomnianymi Katowicami przez Nędzę i Rybnik.


  


23 grudnia 1982 do Raciborza dotarł pierwszy pociąg elektryczny. Od tego czasu lokomotywy parowe były powoli wypierane i w końcu całkowicie znikły ze śląskiego krajobrazu.


 


Dzisiaj, w 150 rocznicę funkcjonowania szlaku do Rybnika, PKP zaoferowało przejazdy historycznymi pociągami, wypożyczonymi ze skansenu w Chabówce. 


Pasażerów pociągu retro relacji Racibórz Rybnik witała orkiestra dęta z ZEW-u.


Maszyna pod parą, w pełnej gotowości służyła podróżnym, dostarczając im niemało atrakcji.


 


 




Ciżba ludzi, konieczność dopięcia dwóch piętrowych wagonów dla niemieszczących się w podstawionym składzie 300 osób, szlak kolejowy obstawiony fotografami, witający na mijanych stacjach i stacyjkach świadczą o żywym zainteresowaniu historią kolei.


 


 



Skład „ryflaków” z salonką prowadzony przez parowóz Ty2 obsługiwali dwaj maszyniści Jan Bogaczyk i Jan Trzupek, którzy chętnie opowiadali o  możliwościach swojej maszyny. Obsługujemy parowóz z 1943 roku, który osiąga maksymalną prędkość 80 km/h – mówi maszynista, pokazując palenisko, wskaźniki i termometry.


 




 





Kolejne szufle węgla, 600 stopni w piecu i w kłębach dymu i pary, przy charakterystycznym puf-puf, zgrzytach olbrzymich kół i gwiździe pociąg wjeżdżał na kolejne stacje. Wszędzie ciekawi, nie tylko dzieci, chętni zajrzeć do wnętrza kabiny maszynisty, pokonując wąskie, ryzykowne schodki.


 



Po dwóch godzinach pociąg dotarł do Rybnika. Nasz skład jechał z maksymalną prędkością 60 km/h i zużył 1000 kg węgla – oświadczył Jan Bogaczyk.


 


 




 


Nikt z podróżnych nie narzekał na wydłużony czas jazdy. Wszyscy zaraz ruszyli zwiedzać następne historyczne pociągi. A było co podziwiać.


/BSp/

- reklama -

2 KOMENTARZE

  1. W Rybniku na stacji pociągi były „przywitane” przez dzikie tłumy ludzi. Wszystkie pociągi jakie przyjechały do Rybnika były przepełnione do granic możliwości. W Żorach na stacji zostało podobno conajmniej 200 osób które nie weszło do pociągów. To świadczy z jednej strony o ogromnym zainteresowaniu techniką i koleją, z drugiej strony o tym, że… lepiej nie organizować imprez za darcmochę. W Rybniku powitano oficjalnych gości w tym także prezydenta Osuchowskiego.

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj