List do redakcji: Sytuacja Polaków w Tilburgu

Od czasu wejścia Polski do Unii Europejskiej polscy obywatele wyjeżdżają masowo do pracy za granicę kraju. Niestety wizja lepszego jutra, godziwych zarobków i równego traktowania z innymi obywatelami europejskimi, ściera się często z gorzką rzeczywistością.

Polacy pracują za zaniżone stawki. Bywa, że są zastraszani i poniżani. Takie metody postępowania z pracownikami z Polski stosują nierzetelni pracodawcy krajów europejskich, ale także polskie firmy pośredniczące w zatrudnianiu lub nadzorujące pracowników.

- reklama -

 

Sam pracowałem za pośrednictwem Biura x z siedzibą w Tilburgu, pośredniczącym z Polskim Biurem x w Opolu, Oleśnie i Raciborzu. To, w jaki sposób traktuje się tam pracowników, jest poniżej normy. Zawarte w umowie punkty, są całkowicie ignorowane. Pracownik ma zapewnione 40 godzin pracy tygodniowo, z czego pracuje  jedynie od 16-20 godzin. Z Polski ściągani są ludzie, a pracy nie ma. Ludzie pracują tylko po 2 dni, a pracodawcy zyskują na tym, bo mają podpisane umowy z biurem transportowym. Większość mieszkań, które zamieszkują Polacy, można porównać do tych, z najgorszych dzielnic. Pokoje 2 – osobowe zamieszkują  3-4 osoby. Za mieszkania Polacy płacą spore pieniądze tj. od 55 do 70 euro tygodniowo. Kuchnia jest jedna na dużą liczbę osób, nie można  posiadać w pokojach czajników bezprzewodowych. Za złamanie tego przepisu grozi kara nakładana przez tamtejsze biuro, w wysokości  100 euro. Ludzie są zastraszani wysokimi kwotami kar. Zwroty pieniędzy przysługujące zgodnie z umową, w sytuacjach choroby nie są pracownikom wypłacane. Gdy pracownik zachoruje nikt się nim nie interesuje. Czasami z łaską, pracownik owego Biura x, zechce zawieźć pracownika do lekarza. Jeżeli okazuje się że ktoś jest chory i nie zaleca mu się pójścia do pracy na okres tygodnia, takiego pracownika najchętniej wysyłają do Polski , bo po co im trzymać kogoś kto i tak nie zapłaci im za mieszkanie.  Ludzie zastanawiają się w jaki sposób sobie pomóc, bo nie chcą utracić pracy. Myślę, że powinniśmy zwrócić uwagę na ten problem, bo ludzie pracujący za granicami kraju także zasługują  na godne życie.

 

/Czytelnik/

- reklama -

4 KOMENTARZE

  1. Byłem w Tilburgu. W tym co pisze autor jest dużo prawdy jednak niewiele się to różni od realiów panujących tutaj. Skoro za pośrednictwem biur polacy pracują w Tilburgu i jakoś specjalnie nikt nie pali się do powrotu do macierzy to oznacza, że w polsce wcale nie jest wspaniale. Innym aspektem jest fakt ,iż wyjeżdzający za granicę traktują biura pośrednicznące jako pierwszy kontakt -uciekają od nich do holenderskich pracodawców. Trzeba zacisnąć zęby i przeżyć te kilka miesięcy -połapać kontakty, język i już nigdy z zadnym polakiem kontaktów nie utrzymywać. Polskie biura pośrednictwa pracy za granicą są lustrzanym odbiciem polskich firm działających w Polsce. Nie da się zmienić mentalności szefa i jego polskiego personelu na europejski skoro ich korzenie wywodzą się z polskich obór. Niestety

  2. Proszę odzielić tych co szukają pracy, od tych co żerują na ciężko zapracowanych pieniądzach emigrantów, którzy podejmują się pośrednictwa. Z tego co wiem, np. w Anglii jest takie stowarzyszenie obrony emigrantów przed takimi pośrednikami – najczęściej rodakami tych oszukiwanych. W Raciborzu jest wiele takich pośrednictw. Mowa jest o niemiecko-holederskich warunkach zarobkowania, które jednak są bardziej normalne w przypadku gdy emigrant legitymuje się niemieckim dowodem. Szeroka propaganda o Pojednaniu, to wielka bujda, i pora to zrozumieć i odpowiednio się ustawiać. Zamiast wyzywać od chlewa, róbcie porządek we własnym państwie aby takie praktyki na własnym terenie eliminować – ponoć w niemczech i holandii jest ordnung?. To obrzydliwe, wykorzystywać emigrantów do prac, których niemiec-holender nie podejmie i jeszcze do tego traktować takich emigrantów jak bydło. OBLICZE UE !!!

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj