Mieszkańców miasta zbulwersował brak reakcji służb miejskich na interwencje w sprawie rodziny łabędzi na zamarzniętym stawie w parku im. miasta Roth.
Od piątku tj. od 18 grudnia spacerujący po parku mieszkańcy dzwonili do Straży Miejskiej i Pożarnej by coś zrobiono, ponieważ na zamarzniętym stawie w parku jest rodzina łabędzi, dwoje rodziców i czwórka młodych. W sobotę przed godz. 12.30 jedno z młodych gdzieś zginęło. Jak powiedziała pani z raciborskiego Mini Zoo mogło pójść albo "pod lód", albo dopadł je pies, ponieważ rodzina łabędzi nigdy nie rozdziela się. Mieszkańcy, których spotkaliśmy w parku byli sytuacją tak przejęci, że chodzili po całym parku szukając młodego łabędzia. Nie znaleźli go. Byli też bardzo zbulwersowani tym, że ich wcześniejsze interwencje zbywano mówiąc, iż np. Straż Pożarna będzie interweniować dopiero wtedy, jak łabędzie przymarzną do lodu.
Dzisiaj, po naszej interwencji zarówno w Straży Pożarnej, jak i Straży Miejskiej, pracownicy tych instytucji skontaktowali się z pracownikami Mini Zoo z pytaniem w jaki sposób można ptakom pomóc. Można mieć tylko nadzieję, że interwencja będzie skuteczna i pozostałe ptaki przeżyją.
Dzikie zwierzęta są przyzwyczajone do trudnych warunków i mają swoje sposoby na przeżycie, w tym przypadku łabędzie wchodzą kolejno do wody ogrzewając go własnym ciałem, aby im ten kawałek nie zamarzł, ponieważ są ptakami wodnymi. Mimo wszystko mieszkańcy Raciborza są bardzo poruszeni, że w środku miasta w parku na stawie widzą łabędzie przymarzające do lodu i nikt na to nie reaguje.
/w/
Spokojnie zaginiony łabądek się odnalazł i jest bezpieczny, pozostalym też nic nie grozi. Trzy są już w MiniZoo reszta też tam trafi …..:)