Już wkrótce popularna nerka doczeka się poprawek. Choć przez dwa lata, zarówno mieszkańcy, jak i kierowcy alarmowali o jej wadliwej konstrukcji, wystarczyło że na pół godziny stanęli tam prezydent Lenk ze swoim zastępcą. Żaden TIR im nie podskoczył.
16 lutego Mirosław Lenk gościł w katowickim przedstawicielstwie GDDKiA. Organ ten odpowiada za zarządzanie rondem okularowym, będącym koszmarem sennym kierowców i okolicznych mieszkańców , wystarczy przypomnieć ilość interpelacji złożonych w tej sprawie na forum rady miasta. Rondo wymaga poprawek, ale zarządca drogi nie kwapi się z wydawaniem pieniędzy. Aby zapewnić sobie argumenty, prezydent wraz ze swoim zastępcą zdecydowali się na swojego rodzaju doświadczenie…
Krótko przed wizytą w Katowicach Lenk i Krzyżek stanęli incognito w newralgicznym miejscu na nerce i obserwowali ruch samochodowy, szczególną uwagę zwracając na przejeżdżające tiry. – Kierowcy tirów zwyczajnie nie szanują przepisów ruchu drogowego – stwierdził prezydent, składając sprawozdanie z działalności między sesjami. Przez pół godziny, stojąc na krawężniku po którym przejeżdżają zwykle ciężarówki, nie zanotował żadnego uchybienia, choć w tym czasie wjechało na nerkę 20 dużych samochodów ciężarowych. Wystarczyło tylko, ze oddalił się na 6 metrów, już co drugi tir skracał sobie drogę przez krawężnik.
– Panie prezydencie, podjął pan duże ryzyko, bo gdyby ktoś pana poznał to by przejechał – wtrącił przewodniczący rady Tadeusz Wojnar. – Może podjąłem ryzyko. Ale było widać z daleka, że tir nadjeżdża, więc aż tak nie ryzykowałem – spuentował Lenk. Jakby nie było, prezydencka akcja przyniosła wymierny efekt w postaci przekonania zarządcy drogi do przeprowadzenia tam niezbędnych "drobnych korekt", których koszty solidarnie pokryje miasto i GDDKiA.
/ps/
Czytaj także: Chora "nerka" – przygotowanie do operacji , Zaskakujące zmiany na skrzyżowaniu z Londzina ,
Zdaniem policji Miasto powinno naprawić "nerkę"
Lenk jak malowany. Jesteśmy zajebiści, a to że nasz pomysł nie działa to wina tych, którzy nie umieją z niego skorzystać… Czyli – było super, a będzie jeszcze superowiej… Vivat, niech żyją!!!
Co to znaczy: przeprowadzenia tam niezbędnych „drobnych korekt”, których koszty solidarnie pokryje miasto i GDDKiA.
Przedmiot umowy wykonany nierzetelnie – koszty ponosi wykonawca.
Aż się prosi o udział w przedsięwzięciu CBA – i tyle.
Nie wyrzuca się Panie Prezydencie naszych (obywateli) pieniędzy – to nie Pana kompetencje.
Tam każdy, kto chce przejść przez przejście dla pieszych albo przechodzi chodnikami koło ronda, wiele ryzykuje.
A może w tym miejscu postaliby prezydenci ! Ciekawe czy byłoby im do śmiechu?[img]upload/small_7ScreenShot008.jpg[/img]