Mandat międzynarodowy czyli daj w łapę sokiście

Do Redakcji Portalu raciborz.com.pl dotarło zgłoszenie ciekawej historii z udziałem młodego raciborzanina i funkcjonariuszy SOK. Sprawdź, czy podobna historia nie przytrafiła się Tobie.

Jakiś czas temu młody mieszkaniec Raciborza wracał do domu z Wrocławia. Przesiadka wypadła na dworcu w Kędzierzynie. Nasz czytelnik chciał sobie zapalić, wiedząc jednak, że jest to zabronione w miejscach publicznych, rozejrzał się uważnie, po czym udał się na odległy koniec peronu, by tam, nie przeszkadzając nikomu łamać obowiązujące przepisy oddając się tytoniowym przyjemnościom. Jakież było jego zdziwienie, gdy ni stąd ni zowąd jak z pod ziemi wyrośli funkcjonariusze Straży Ochrony Kolei. Było im o tyle łatwiej, że ubrani w uniformy w strojach maskujących, doskonale wtapiali się w tło kędzierzyńskiego dworca, który bury i poplamiony – przypomina deseń na mundurach sokistów.

- reklama -

 

Rzeczeni funkcjonariusze z marsowymi minami wyrecytowali pewnie często wypowiadaną formułę o przekroczeniu przez naszego ziomka przepisu takiego-a-takiego, po czym zakomunikowali, że dostanie za ten czyn ukarany mandatem w wysokości 500 złotych. Przerażony raciborzanin, który już zdążył przekląć dzień, w którym sięgnął po pierwszego papierosa, zaczął coś dukać, że przecież jest w miejscu, gdzie nikogo nie było oprócz niego, zatem nikomu nie szkodził, a niedopałek miał zamiar wyrzucić do kosza. Na nic się to zdało, sokiści byli niewzruszeni. Wówczas nasz nieszczęsny bohater, chcąc zmiękczyć twarde kolejowe sumienia sokistów  zaczął łkać, że jest biednym studentem, że nie ma takich wielkich pieniędzy, że to będzie dla niego katastrofa itd. Na to jeden z sokistów zaproponował mu "mandat międzynarodowy". Ile kosztuje mandat międzynarodowy? "Ile pan ma, tyle da" – powiedział sokista, po czym zaproponował udanie się w ustronne miejsce celem finalizacji transakcji. Nasz bohater, który miał już serdecznie dość tej sytuacji, wysupłał z portfela 20 zł i szybko wsunął banknot w bloczek mandatowy jednego z sokistów, po czym już nie niepokojony przez kolejową służbę szybko odszedł. I tak się ta historia zakończyła. Papieros wypalony na peronie w Kędzierzynie był z pewnością najdroższym papierosem w życiu raciborzanina, jednak nie tak drogim, jak mogłoby się na początki wydawać.

 

Domyślam się, że dla większości Czytelników opowieść ta nie będzie miała sensacyjnego wydźwięku. Funkcjonariusze SOK nie budzą naszej sympatii, choćby dlatego, że przeważnie nie ma ich tam, gdzie być powinni, a nasze dworce nie należą przecież do miejsc bezpiecznych. Po drugie, doskonale wiemy, że korupcyjna pokusa pojawia się wszędzie tam, gdzie ktoś ma instytucjonalną władzę nad drugim człowiekiem i ów ktoś czuje się w swej władzy nieograniczony ze względu na brak kontroli oraz poczucie bezkarności. Trudno sobie wyobrazić kogoś, kto na miejscu raciborzanina powiedziałby: o nie panowie, ja chcę zapłacić 500 zł, należy mi się, dura lex sed lex. Z drugiej strony równie trudno sobie wyobrazić, że po zapłaceniu 20 zł „ofiara korupcji” biegnie zaalarmować kogo trzeba: komendanta strażnicy SOK, policję i prokuraturę, sam narażając się na zarzut wręczenia łapówki! Psychologicznie rzecz ujmując niemal każdy chce jak najszybciej wyjść z opresji i wywinąć się tanim kosztem – tak podpowiada diabeł wygody i zdrowego rozsądku, a anioł legalizmu niewiele ma tutaj do powiedzenia.

 

Zadzwoniliśmy do rzecznika prasowego KG SOK, Pawła Boczka z zapytaniem, czy jest mu coś wiadomo na temat tego rodzaju praktyk – jak przypuszczamy – nieodosobnionych. Rzecznik powiedział nam, że nigdy z czymś takim się nie zetknął i trudno mu sobie wyobrazić, żeby do czegoś takiego doszło, niemniej da znać komu trzeba o tym zdarzeniu. Pan Boczek przekonywał, że funkcjonariusze mają zbyt dużo do stracenia, żeby za 20 złotych ryzykować bardzo poważne konsekwencję dyscyplinarne i karne. Podobnego zadania jest komendant posterunku w Kędzierzynie, pan Jerzy Zagozda. Chociaż, jak twierdzi, o zdarzeniach takich, jak opisane, nikt go nie informował, to nie może wykluczyć, że miało miejsce: – Wszędzie mogą się pojawić "czarne owce". Należy takie osoby eliminować ze służby i surowo karać. Zachęcam podróżnych, aby nie obawiali się donosić o tego rodzaju sytuacjach. Jeśli dochodzi do takich rzeczy, to proszę natychmiast zgłosić ten fakt bezpośrednio do mnie na posterunku przy Kolejowej 1, albo na policji – zachęca Zagozda. – Będziemy interweniowali – dodaje – SOK jest od tego, żeby zapewnić bezpieczeństwo podróżnym – zapewniał szef kędzierzyńskich sokistów.

 

Cóż, korupcja zawsze była karana, a mimo to istnieje; niewiele wskazuje, by Polska stawała się krajem o poziomie korupcji porównywalnym ze Szwecją czy Nową Zelandią, gdzie zjawisko to jest zupełnie marginalne. W rankingu Transparency International – organizacji badającej skalę korupcji na świecie – zajmujemy przedostatnie miejsce w grupie krajów należących do Unii Europejskiej. Na ostatnim niechlubnym miejscu znajduje się Rumunia, gdzie korupcja jest największa. Dodajmy, że w rankingu ogólnoświatowym zajmujemy tą samą pozycję co… Jamajka.

 

Redakcja

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj