„Bal w Savoyu” przyciągnął tłumy

Raciborskie Centrum Kultury zorganizowało niecodzienny koncert z okazji zakończenia karnawału. W niedzielę w sali widowiskowe odbył się koncert pt. "Bal w Savoyu" (zdjęcia). Zabrzmiały tam najbardziej znane i lubiane operetki.

 
Z najpiękniejszymi przebojami operetki i musicalu, w niezwykłej atmosferze raciborzanie zakończyli karnawał w Raciborskim Centrum Kultury. Reżyser widowiska Stanisław Skulski zabrał publiczność w prawdziwą podróż, raciborzanie nagle przenieśli się do eleganckiego, egzotycznego teatru Variétés. Tam gwiazdy, niezwykłe osobowości, artyści z pierwszych stron gazet, miliarderzy są częstymi gośćmi. – Prowadzący Dariusz Niebudek wciela się w postać właściciela teatru, gdzie zaprosił gwiazdy z całego świata – zdradził przed koncertem reżyser widowiska Stanisław Skulski. – Wystąpią trzy pani, trzy solistki, a wśród nich jeden amant. Artystom będzie towarzyszyć Filharmonia Rybnicka pod batutą Adama Żaaka – mówił.

Równie ważna co muzyka jest cała oprawa. – W koncertach typowo filharmonicznych wszystko jest statyczne, tutaj natomiast niezwykle ważny jest też ruch sceniczny, są dialogi, do tego grupa tenaczna ośmiu dziewcząt w różnych tańcach rewiowych. Wszystko to tworzy prawdziwe widowisko koncertowe, rzadko spotykane w kraju  – mówił reżyser. Antoni Smołka, dyrektor Filharmonii Rybnickiej podkreślał, że muzycy bardzo sobie cenią kontakt z raciborską publicznością. – Odbyliśmy kilka prób, choć one wyglądają trochę inaczej niż zazwyczaj, bo jest balet, soliści często improwizują. Dlatego bardzo ważna jest rola dyrygenta i czujność orkiestry – mówił dyrektor Smołka.

- reklama -

Pasją do śpiewu sopranistkę Joannę Kściuczyk-Jędrusik, zaraziła starsza siostra. – Nauczycielka spytała siostrę, czy ja też mam głos. "Na pewno jakiś ma" – powiedziała. Okazało się, że mam całkiem niezły i, że warto go rozwijać. Wcześniej grałam na flecie poprzecznym, fantastyczny instrument, ale okazało się, że dla mnie nie do końca dobry, bo cała masa emocji, które we mnie grają, były przez flet zniewolone! Z roku na rok, gdy można było śpiewać coraz więcej, podejmować coraz więcej ról, dochodziło i aktorstwo, okazywało się coraz bardziej, że śpiew to jest to, co kocham i co chcę w życiu robić – mówiła Joanna Kściuczyk-Jędrusik, sopranistka.

Czy soprany mają swój "złoty okres", czy sopran w określonym okresie, wieku brzmi najlepiej? – To zależy od wielu czynników. Od szkoły, która pozwala śpiewakowi na utrzymanie prawidłowej techniki, co przekłada się na utrzymanie dłużej dobrej formy. Zależy również od umiejętności wyboru odpowiednich dla siebie partii, żeby nie śpiewać coś ponad swoje siły i możliwości. Żeby móc odpocząć od śpiewania, żeby głosu nie przeforsować – opowiadała artystka. Na scenie wystąpił także Maciej Komandera – tenor, Grażyna Bieniek – mezzosopran,  Kinga Wystub – sopran, a także  Zespół Taneczny  „SUKCES” – Crazy Girl Show. Widowisko poprowadził i we właściciela teatru wcielił się Dariusz Niebudek. 

 
/rck,p/
- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj