
Województwo śląskie to niechlubny niekwestionowany lider w Polsce, jeśli idzie o liczbę zatruć dopalaczami. Pozytywnym wyjątkiem jest tu powiat raciborski, gdzie takich przypadków jest stosunkowo niewiele.

W ubiegłym roku Sanepid w powiecie raciborskim (współpracujący w tej materii z policją) zabronił działalności czterem podmiotom ubiegającym się o pozwolenie wprowadzania do obrotu dopalaczy. Karina Talabska, szefowa raciborskiej PSS-E nie ukrywa, co tak naprawdę myśli o tego typu działalności. – Osoby które to sprzedają to nie przedsiębiorcy, ale tak naprawdę przestępcy – mówiła w trakcie marcowego posiedzenia powiatowej komisji zdrowia, gdzie przedstawiała raport nt. działalności podległej jej inspekcji.
Sanepid zresztą traktuje kwestię dopalaczy priorytetowo. Mogą świadczyć o tym liczby: 84 wizytacje, 7 kontroli, liczne pogadanki dla młodzieży gimnazjalnej i licealnej, zwłaszcza w trakcie wakacji narażonej na pokusę sięgnięcia po zakazany środek. To wszystko przekłada się na liczbę zatruć w powiecie. W 2015 odnotowano ich 41. Może to i niemało, ale w porównaniu z innymi stacjami w województwie zdecydowanie mniej. Dla przykładu, sanepid wodzisławski takich przypadków zarejestrował 147, rybnicki 166, zaś katowicki – 412.
/ps/