Tolkien pisał, że „nie każdy błądzi, kto wędruje”, ale trzeba pamiętać, że wiele osób znika z domów z innych powodów niż chęć przeżycia przygody.
23 lipca obchodzimy Dzień Włóczykija – święto miłośników wędrówek, podróży i wycieczek. W tym dniu warto jednak też pamiętać o osobach, które znalazły się z dala od domu w wyniku trudnych, a czasem niebezpiecznych sytuacji życiowych – o zaginionych.
Według policyjnych statystyk w 2014 r. zaginęło 20 845 osób. To ponad 1200 więcej niż w 2013 r. i o ponad 5,5 tysiąca więcej niż przed dekadą. Prawie połowa zaginionych do dzieci i młodzież do 18 roku życia! Na szczęście większość z nich odnajduje się w ciągu dwóch tygodni od dnia zaginięcia, a aż 95 % dzieci wraca do domów w ciągu pierwszych siedmiu dni.
Warto przypomnieć chociażby historię pięcioletniej dziewczynki, która na początku lipca pokonała na rowerku prawie 3 kilometry na trasie Krowiarki – Szczyty. Samotnie poruszające się dziecko zwróciło uwagę przechodniów, którzy poinformowali policję. Dziewczyna nie chciała podać nieznajomym swojego imienia ani adresu, na szczęście funkcjonariuszom z Raciborza udało się ustalić jej tożsamość. Okazało się, że matka pięciolatki szukała córki na własną rękę, ale kiedy zobaczyła radiowóz, postanowiła zgłosić zaginięcie. Ku jej wielkiej radości, w samochodzie oprócz policjantów znajdowała się także dziewczynka.
fot. Justyna Koniszewska
Co zatem należy zrobić, kiedy podejrzewamy zaginięcie bliskiej osoby? Przede wszystkim, jeśli nie potrafimy odnaleźć jej samodzielnie, a istnieją poważne i uzasadnione obawy, że jej nieobecność może wiązać się z zagrożeniem dla życia i zdrowia, powinniśmy powiadomić policję. To mit, że ze zgłoszeniem trzeba czekać 24 lub 48 godzin. Policja podkreśla, że nie należy bać się wszczęcia „fałszywego alarmu”, bo czasem tylko szybka reakcja może kogoś uratować.
Co ważne, jeśli nie ma innej możliwości, zgłoszenia można dokonać także telefonicznie lub mailowo. – W przypadku otrzymania informacji o zaginięciu osoby drogą telefoniczną, mailową lub pocztową należy niezwłocznie kontaktujemy się ze zgłaszającym w celu przyjęcia od niego zawiadomienia o zaginięciu osoby – wyjaśnia oficer prasowy raciborskiej policji, Mirosław Szymański. Zwraca on też uwagę na fakt, że jednostka odpowiedzialna z poszukiwania współpracuje z szeregiem innych służb i instytucji: – Wielokrotnie do działań w ramach pomocy angażowane są inne służby mundurowe jak Państwowa Straż Pożarna, Ochotnicza Straż Pożarna, Wojsko, Straż Graniczna. Informacja jest także w wielu przypadkach przekazywana dla lokalnych przedstawicieli mediów lub krajowych w zależności od skali podejmowanych działań. Sprawdzane są szpitale czy np. osoba zaginiona nie została tam przewieziona w wyniku różnych okoliczności życiowych – tłumaczy funkcjonariusz. Dzięki takiej współpracy udało się uniknąć tragedii w styczniu tego roku, kiedy do późnych godzin wieczornych trwały w Raciborzu poszukiwana ośmioletniej Nataszy.
Wśród najczęstszych przyczyn zaginięć Szymański wymienia konflikty rodzinne, kłopoty w pracy, zawody miłosne, stan zdrowia, w tym upośledzenia fizyczne i psychiczne, depresję, próby samobójcze. Należy zatem starać się obserwować naszych bliskich i próbować z nimi rozmawiać, gdy widzimy, że borykają się z jakimś problemem. Być może nasze wsparcie powstrzyma je przed podjęciem ryzykownej decyzji.
/kc/