Choć na fuzję miejskiego i powiatowego przewoźnika raczej się nie zanosi, prezydent ze starostą próbują wypracować sytuację, aby firmy nie konkurowały ze sobą i nie podbierały sobie wzajemnie pasażerów.
Co jakiś czas powraca kwestia wspólnej działalności należącego do powiatu PKS oraz miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. Zwraca się uwagę, iż przewoźnicy podbierają sobie pasażerów na tych samych trasach (podczas gdy na innych w ogóle niema połączeń) tak naprawdę konkurując ze sobą, choć – przy wypracowaniu określonych zasad – mogliby współpracować, zresztą z korzyścią dla najbardziej zainteresowanych, czyli pasażerów komunikacji publicznej.
W minionym tygodniu odbyły się sesje rady miasta oraz rady powiatu, i zarówno rezydent, jak i starosta (co ciekawe, przez nikogo o to nie pytani) poruszyli tę kwestię. Równie interesujące jest to, że choć mówili o tym samym, ich wypowiedzi nie do końca się pokrywały. Ale po kolei. Na początek interpelacja Leszka Szczasnego, również złożona na marcowej sesji (poniżej w całości):
Chciałbym zaproponować kilka pomysłów, które członek RSS Nasze Miasto przedstawiał ostatnio radnym z naszego klubu. Zauważa on chaos, jeśli chodzi o ten aspekt raciborskiej rzeczywistości, stwierdza zbyt małą liczbę przystanków oraz niepotrzebne pokonywanie drogi przez autobusy miejskie na niektórych kursach. Proponuje on stworzenie wzorem Tarnowskich Gór (Międzygminny Związek Komunikacji Pasażerskiej) związku PK, PKS-u oraz sąsiednich gmin, tak żeby stworzyć stabilny i perfekcyjnie działający system komunikacji miejskiej i powiatowej. Racibórz jako miasto powinien być liderem takiej zmiany. Chciałbym nakłonić Pana Prezydenta do rozpoczęcia działań w tym kierunku i czerpania z dobrych wzorów. Służę też konsultacjami z osobą, którą stoi za tym pomysłem. Ostatnie słowa burmistrza Kuźni Raciborskiej i „żółta kartka”, jaką wystawił władzom powiatowym, świadczą tylko o tym, że jest najlepszy moment, by zadbać o spójność, na razie komunikacyjną, naszego powiatu. Racibórz na tym skorzysta i proszę nie zrzucać odpowiedzialności na powiatowy szczebel samorządu, który jest dosyć sztucznym tworem i do tego dosyć ubogo wyposażonym w narzędzia i finanse.
Tyle radny Szczasny. – Umówiliśmy się co do pewnych zasad, żeby nie wchodzić sobie w drogę jeśli chodzi o działalność konkurencyjną – mówił o spotkaniu ze starostą i prezesem PKS Lenk na sesji. Panowie rozmawiali głównie na temat komunikacji samochodowej w regionie. Gmina ma sukcesywnie schodzić z kierunków pozamiejskich (Krzanowice, Rudnik). Innym polem współpracy może być np. wspólna baza obsługowa – na dziś każda z firm utrzymuje własny warsztat, wspólny pozwoliłby nieco zejść z kosztów. Prezydent wyraził nadzieję, iż „kilka wspólnych projektów się z tego urodzi”, choć połączenie to kwestia raczej odległa.
Co na ten temat mówił dzień wcześniej starosta Winiarski? – Na terenie powiatu funkcjonują trzy firmy przewozowe i niestety konkurują one ze sobą. Ale jest nutka nadziei, że się już powoli dogadujemy i będziemy wszyscy razem pracować – wyraził się dość tajemniczo nie chcąc wdawać się w szczegóły.
Paweł Strzelczyk