– Czy historię Polski przedstawia się w sposób zbyt martyrologiczny i jakie są związki Raciborza z utraconymi po wojnie ziemiami polskimi na wschodzie? – na te inne pytania odpowiadał prof. Stanisław Nicieja w raciborskiej bibliotece.
Profesor Stanisław Nicieja jest historykiem specjalizującym się przede wszystkim w historii Kresów Wschodnich, choć sam odcina się od określania go mianem „fachowca od kresów”. Podkreśla, że jest historykiem polskim, zajmującym się historią Polski, która na przestrzeni wieków wielokrotnie zmieniała swój kształt i granice.
Prof. Nicieja jest autorem książek z cyklu „Kresowa Atlantyda”, w których opisuje miasta należące niegdyś do Rzeczpospolitej, dziś znajdujące się za jej wschodnimi granicami. Swoje miejsce w tych opowieściach znalazł również Racibórz i ziemia raciborska, ale o tym trochę później. Na początek warto poświęcić kilka słów samemu profesorowi i jego widzeniu historii. – Mamy niestety zbyt martyrologiczną historię, a ona nie jest taka. Mamy i humor, i dramat, i romans – mówił podczas spotkania, określając się jako pragmatyk.
Dla niego historia to nie tylko wielkie konflikty zbrojne, sylwetki królów i wielkich wojowników, ale też my wszyscy, dzieje pojedynczych zwykłych ludzi. – Czasem bardziej nadaje się do przypomnienia charyzmatyczny wiejski proboszcz niż tłusty biskup – podkreślił uzupełniając, iż stara się wkładać wiele wysiłku, aby historie te dało się czytać, a obowiązkiem pisarza – nie tylko historyka – jest dbanie o kulturę języka, która zanika.
– Przeciętnie wykształcony Polak powinien wiedzieć co to Kamieniec Podolski, Ostra Brama, Zbaraż, etc. To kwestia pamięci o naszych korzeniach. Powinniśmy brać przykład z Żydów kultywujących pamięć o diasporze – tłumaczył swoje zainteresowanie kresami. Często jest za to krytykowany, szczególnie przez Ukraińców – wyznawców Stjepana Bandery. Na którymś ze spotkań w Stanisławowie pojawił się jeden z przywódców Prawego Sektora, formacji spod sztandaru UPA-OUN. – Przyszedł doskonale przygotowany, wiedział o mnie prawie wszystko – wspomina Nicieja. Mężczyzna zadał profesorowi pytanie, dlaczego ten, zamiast pisać o miastach polskich jak Strzegom (gdzie Nicieja się urodził) lub Świdnica (gdzie kończył szkołę), woli pisać o miastach ukraińskich. – Jestem historykiem Polskim i piszę o historii Polski, która przez wieki zmieniała kształt – odpowiedział Stanisław Nicieja.
Jak bardzo zmieniła? W wyniku wojen i międzynarodowej polityki ponad naszymi głowami Polska na wschodzie utraciła ok. 200 miast. A to nie wszystko. Tysiące wsi, zamków, kościołów, cmentarzy itp. o trudnej do podważenia polskiej tożsamości znalazło się w wyniku zawirowań historycznych poza granicami Rzeczpospolitej. Zapewne bezpowrotnie. To te miejsca są utrwalane w kolejnych tomach „Kresowej Atlantydy”.
Jednym z takich miast – i tu docieramy do wątku raciborskiego w historii kresowej – jest Chodorów. Do 1945 roku było to miasto administracyjnie przynależne do powiatu bóbreckiego w województwie lwowskim w II Rzeczypospolitej. Pod koniec roku 1939 liczyło ok. 4500 mieszkańców. Gdy po wojnie w wyniku ustaleń jałtańskich i poczdamskich przedwojenne granice Polski przesunięto na zachód, przesiedlenia ludności z utraconych kresów na tzw. ziemie odzyskane często odbywały się wg geograficznego klucza, np. spore diaspory lwowiaków trafiły do Wrocławia lub Gliwic. Wielu mieszkańców Chodorowa zdecydowało się właśnie na ziemię raciborską jako na swoje miejsce w nowym powojennym porządku. Dlaczego? Głównym powodem była działająca w Raciborzu cukrownia. Całe przedwojenne życie Chodorowa, i to nie tylko gospodarcze, koncentrowało się wokół tamtejszej cukrowni. „Zapewniała robotnikom takie zaplecze socjalne, o jakim mogli tylko pomarzyć pracownicy socjalistycznych fabryk. Osiedle pracownicze, w pobliżu szkoła, park sportowy z boiskiem, bieżniami, basenem i strzelnicą. Cukrownia finansowała dwa kluby sportowe. Zbudowała 10 km własnych dróg bitych. W okolicznych wsiach zakładała szkoły i budowała domy ludowe. Był to jeden z najbardziej rozwiniętych, twórczych ośrodków przemysłowych II Rzeczypospolitej.” – pisze prof. Stanisław Nicieja w swojej książce. Cukier z Chodorowa uznawany był za najlepszy nie tylko w II Rzeczpospolitej, używano go również np. w paryskim hotelu Ritz czy wiedeńskiej kawiarni Sacher. Raciborszczyzna także w dużym stopniu cukrem i burakami stała, stąd też taki a nie inny wybór, gdy przyszło podejmować decyzję, gdzie osiąść.
Warta wspomnienia przy tej okazji jest osoba Adama Korwina-Piotrowskiego, jednego z dyrektorów chodorowskiej fabryki cukru. W dużej mierze dzięki jego działaniom cenne wyposażenie cukrowni w Chodorowie, zdemontowane przez Niemców pod koniec wojny i mające pierwotnie zostać wywiezione do Rzeszy, ostatecznie trafiło do Raciborza. Tutaj z kolei Sowieci ogołocili fabrykę, maszyny i linie produkcyjne pozwoliły wznowić produkcję.
Piotrowski godny jest wzmianki jeszcze przynajmniej z jednego powodu. Jak pisze prof. Nicieja: „Jego biografia jest fascynująca, a jego fachowość uszanowali nawet bolszewicy, którzy zajęli cukrownię w Chodorowie we wrześniu 1939 r., a później Niemcy, którzy po usunięciu bolszewików wykorzystywali produkcję cukrowni dla swoich potrzeb. Nawet podczas tych obu okupacji, gdy wokół szalał terror i niszczono wszystko co polskie i żydowskie, Piotrowski był dyrektorem. Ochraniał polską młodzież przed wywózką na przymusowe roboty do Niemiec. Częstokroć zdarzało się, że ratował też Żydów, wydając świadectwa niezbędności dla cukrowni”. Niestety, dziś jest to postać prawie całkowicie zapomniana. – Choć w pełni zasługuje na miano „polskiego Schindlera”, pewnie nikt filmu o nim nie nakręci i pozostanie nieznany. Szkoda, bo w ten sposób przegrywamy naszą historię – podsumowuje ten wątek prof. Stanisław Nicieja.
Głównym punktem tegorocznej Nocy Bibliotek w Raciborzu (w całym kraju w akcję włączyło się 1800 bibliotek) było spotkanie z profesorem Stanisławem Nicieją. W czasie spotkania naukowiec zaprezentował m.in. film poświęcony przedwojennemu polskiemu miastu Stryj (obecnie Ukraina). Zgromadzeni wysłuchali ponadto koncertu muzyki polskiej w wykonaniu uczniów raciborskiej Państwowej Szkoły Muzycznej. Zobacz również: O Kresowiakach na ziemi raciborskiej w Noc Bibliotek w Raciborzu
Fot. MiPBP Racibórz
/BR/