Mirosław Lenk złożył w sądzie wniosek o ukaranie Anny Ronin w trybie wyborczym za, jego zdaniem, fałszywe insynuacje, których dopuściła się radna na łamach wydanej przez siebie gazety „Wolny Racibórz“. Wydawnictwo było szeroko rozkolportowane wśród mieszkańców miasta. Można było w nim przeczytać między innym o „układzie z Wileńskiej“, „esbeckich metodach“ czy o „Yeti z Ocic“.
Wczoraj (25.09) Sąd Okręgowy w Gliwicach postanowił oddalić wniosek Mirosława Lenka. Sąd swoje postanowienie uzasadnił tym, że radna Ronin, sfinansowała przedsięwzięcie ze swoich prywatnych pieniędzy. Ponadto stwierdził, że sporna publikacja w żaden sposób nie nawiązuje do kampanii wyborczej i nie odwołuje się w sposób bezpośredni do wnioskodawcy, czyli do osoby Mirosława Lenka. W uzasadnieniu sądu przeczytać można również, że „granice dopuszczalnej krytyki są szersze w sytuacji, gdy jest ona wymierzona w polityka”
Oddalenie wniosku przez sąd, skomentował Mirosław Lenk w przesłanym nam oświadczeniu:
„Szanowni Państwo,
W trybie wyborczym zgłosiłem wniosek do sądu o zakaz kolportażu i sprostowanie nieprawdziwych, krzywdzących mnie oraz moją rodzinę informacji w gazecie „Wolny Racibórz”. Sąd uznał, że nie są to materiały wyborcze i tym samym uchylił się od oceny zaskarżonych treści oraz uwolnił ich autorkę od wykazania dowodów na prawdziwość tych oszczerstw. Taka ocena sądu uniemożliwia mi dochodzenie swoich racji w tym trybie.
Nadal twierdzę, że podane w tej gazecie treści są kłamliwe i szkalujące, mające na celu dyskredytację mojej osoby jako kandydata na urząd prezydenta. Pozostawiam sprawę na tym etapie, skupiając się na pozytywnej kampanii wyborczej dotyczącej rozwoju Raciborza i przyszłości jego mieszkańców.”
/EnDe/