Powariowali z tymi maseczkami. Azja mądrzejsza od Europy

Reakcja krajów Azji na koronowirusa zdecydowanie inna niż w Europie. Stary kontynent po staremu myśli i reaguje. 

W Kambodży zamknięto wszystkie szkoły w całym kraju zaraz po tym, gdy stwierdzono tam zaledwie drugi przypadek zarażenia koronawirusem (9.03).

- reklama -
Szybka reakcja władz krajów Azji pozwala na ograniczenie epidemii

W Wietnamie pierwsze przypadki koronawirusa zanotowano już 23 stycznia br. Tamtejsze władze podjęły wtedy od razu radykalne środki zapobiegawcze i informacyjne. Wszystkie połączenia lotnicze z Chinami kontynentalnymi zostały objęte monitoringiem. Rząd zamknął też przejście graniczne dla chińskich turystów w Lao Cai, unieważnił także wizy dla obywateli Chin kontynentalnych oraz Makau i Hongkongu. Na ulicach Wietnamu 90% mieszkańców chodzi w maskach, aby zabezpieczyć się przez zarażeniem. W Chinach, gdzie wybuchła epidemia chodzenie w maskach jest obowiązkowe przez wszystkich obywateli. W Wietnamie powszechne jest nie tylko noszenie masek ochronnych w miejscach publicznych, ale także kontrola temperatury przy wchodzeniu np. wielu miejsc publicznych takich jak banki, hotele, lotniska oraz galerie handlowe. W większości publicznych obiektów, restauracjach, autobusach komunikacji publicznej są specjalne żele dezynfekcyjne oraz chusteczki antybakteryjne. Niemal w każdym sklepie przy kasie stoi dozownik z środkiem odkażającym.

Kiedy pojawia się okres zwiększenia ryzyka zachorowania, mieszkańcy Wietnamu zakładają maseczki ochronne. Często są to szmaciane wielorazowe maseczki, które mają chronić przed wdychaniem nieczystego powietrza oraz minimalizować dotykanie dłońmi twarzy. (fot. Ireneusz Burek)

Od samego początku epidemii Główny Inspektor Sanitarny kraju oraz lekarze informują, że nie ma sensu chodzenia w maskach przez osoby zdrowe, gdyż to nie chroni przed zakażeniem koronawirusem. Zaleca aby w maskach chodziły tylko osoby chore. Tymczasem większość krajów Azji używa masek profilaktycznie. Włoski lekarz z Bergamo Daniele Macchini, w wywiadzie dla Corriere della Sera, twierdzi, że każdy powinien nosić w obecnej sytuacji maskę, nawet zwykłą, do prac domowych. Podobnie, znany wirusolog amerykański James Robb,  badający koronawirusy już od lat 70 XX wieku, w liście, w którym radził jak postępować w czasie epidemii, zaleca aby używali maseczki ochronne wszyscy.

Azja mądrzejsza

 

Bùi Hà - pracująca w branży turystycznej mieszkanka Hanoi, mówi o tym jak w Azji postępuje się podczas zagrożenia epidemią
Bùi Hà – pracująca w branży turystycznej mieszkanka Hanoi, mówi o tym jak w Azji postępuje się podczas zagrożenia epidemią (fot. Ireneusz Burek)

Jak powiedziała nam Bùi Hà – pracująca w branży turystycznej mieszkanka Hanoi, obecnie już zarejestrowaliśmy 39 przypadków chorujących, ostatnim jest przypadek przewodnika turystycznego. Ludzie obecnie spieszą się z kupowaniem wszystkiego, aby przygotować się do izolacji w swoich domach. Dzieci nie chodzą do szkoły, aby nie stwarzać niebezpieczeństwa. Nauczyciel nie jest w stanie nadzorować ich wszystkich, gdy jeden przypadek zdarzy się w szkole, zostanie przekazany wielu rodzinom przez dzieci.

Na pytanie jak kraj radzi sobie ze zgromadzeniami wiernych w kościołach Bùi Hà odpowiada, że w Wietnamie katolicy stanowią zaledwie 8-10%, więc nie mamy zbyt wielu ludzi, którzy martwią się zagrożeniem ze strony kościołów. – Większość z nas czci naszych przodków i Buddę. Możemy czcić Buddę wszędzie tam, gdzie uważamy, że jest w porządku. Poza tym buddyści wierzą we wszystko, ale nie aż tak silnie. Kiedy mamy problem z tego typu wirusem, większość z nas zostaje w domu. Ponadto rząd zamyka większość obszarów turystycznych, odwołuje imprezy masowe i zaleca unikania zgromadzeń w świątyniach.

Widok maseczek ma ulicach nie jest czymś wyjątkowym. Mieszkańcy Wietnamu od lat używają ich w trosce o własne zdrowie. Skutery to dziś najbardziej powszechny środek komunikacji, jest dostępny dla niemal każdego mieszkańca. Konsekwencją jest jednak to, że ciągle użytkownicy dróg przebywają w narażeniu na skutki spalin. Stąd od dawna maseczki są powszechnie uznawane za środek profilaktyczny. (fot. Ireneusz Burek)

– Granica z Chinami nie została zamknięta, po prostu wprowadzono kontrolę, obydwa kraje starają się kontrolować ruch. Szkoły zostały zamknięte 31 stycznia 2020 r., Kościoły nie są oficjalnie zamknięte, ludzie po prostu przestają chodzić na msze, co zostało zasugerowane przez biskupów – wyjaśnia Bùi Hà.

Warto wyjaśnić, że maseczki noszone są przez mieszkańców Wietnamu głownie w dużych miastach i skupiskach ludzi. Profilaktyka bowiem ma zabezpieczać przed przeniesieniem się bakterii i wirusów od osób chorych. Zatem w innych sytuacjach maseczki nie są uzasadnione.

Ze świadomością ludzi jest różnie w różnych rejonach kraju. Najczęściej ostrożni są mieszkańcy dużych miast i tych regionów gdzie częściej dochodziło do masowych problemów zdrowotnych, rzadziej spotyka się maseczki na wsiach. W Sajgonie i na południu Wietnamu generalnie mniej osób nosi maski, jak mówi nasza rozmówczyni, jednak przed problemem z koronawirusem około 50% z nas nosiło maski z powodu powietrza zanieczyszczenie, a przy problemie z covid-19 użycie masek wzrosło do 90% z tych obydwu powodów. Rząd zachęca mieszkańców do noszenia masek. Jednak nie zmusza.

Inne środki zapobiegawcze, jakie zaleca rząd Wietnamu: noszenie masek, używania żelu do rąk, noszenie okularów, picie ciepłej wody, płukanie ust słoną wodą czy otwieranie okien na świeże powietrze. Skuteczność działań prewencyjnych chyba najlepsza jest jednak w Laosie, gdzie podjęto w zasadzie te same środki ostrożności, jednak mieszkańcy są bardziej zdyscyplinowani i szybko reagują na zagrożenia – mówi na zakończenie rozmowy Bùi Hà zapytana o sytuację w Wietnamie i innych krajach Azji.

Media w Wietnamie informują o zagrożeniu od wielu tygodni, ale w sposób informacyjny, nie eskalując emocji, co praktykowane jest przez azjatyckie kraje zawsze w tego typu sytuacjach. Ostatnio większe emocje budził przypadek polityka, który uczestniczył w spotkaniu w Wietnamie, po którym nie wrócił do domu. Poszedł do domu swojej kochanki i spędził tam noc. Kiedy odkryto u niego koronowirusa, wyszło na jaw kłamstwo, a media zrobiły swoje. Teraz jego tajemnica jest na pierwszych stronach gazet i portalu, włącznie z informacją, że polityk ma dziecko ze swoją kochanką.

 

Europejczyk mądry po szkodzie

Kiedy zagrożone kraje Azji podjęły radykalne działania w takich krajach jak Włochy zapanowała dramatyczna sytuacja. Władze Lombardii ostrzegały, że tamtejszy system zdrowia w krótkim czasie może przestać funkcjonować. Przedstawiciel władz Lombardii Giulio Gallera, ostrzegał, że jeśli epidemia koronawirusa będzie się rozwijać w takim szybkim tempie jak obecnie, to najdalej za 10-20 dni sytuacja okaże się już nie do opanowania, i wówczas zabraknie lekarzy, personelu medycznego i miejsc w szpitalach.
Apel, który wszyscy burmistrzowie Lombardii i władz regionu wystosowali, głównie z prośbą do mieszkańców, aby zostali w domu w tym trudnym okresie, co jak podkreślano, jest jedynym sposobem na spowolnienie rozprzestrzeniania się koronawirusa, spotkał się z wręcz odwrotną reakcją. Władze Lombardii domagały się zamknięcia na dwa tygodnie wszystkich biur, sklepów i przedsiębiorstw poza tymi, które zaspokajają podstawowe potrzeby mieszkańców. Postulowali także, aby wstrzymać komunikację miejską, gdy tymczasem Włosi zaczynali uciekać z północnych, najbardziej dotkniętych epidemią regionów Włoch na południe kraju.
Mimo apeli władz południa aby nie przywozić epidemii na południe, zjawisko nasilało się gdy mieszkańcy dowiedzieli się, że ma nastąpić zamknięcie rejonu Mediolanu i Lombardii czyli zakaz opuszczania tego terenu.
Dochodziło wówczas do szturmu uciekających mieszkańców północy na wagony pociągów. Szef władz Apulii oświadczył w mediach społecznościowych apelując do Włochów zmierzających w stronę jego regionu: „Zwracam się do was, jakbyście byli moimi dziećmi, moimi braćmi, moimi wnukami. Zatrzymajcie się i zawróćcie, wysiądźcie na pierwszej stacji kolejowej, nie wsiadajcie do samolotów do Bari i Brindisi, zawróćcie samochodem, opuśćcie autobus na najbliższym przystanku”. -„Nie przywoźcie do naszej Apulii epidemii z Lombardii, Wenecji Euganejskiej i Emilii-Romanii uciekając przed wejściem w życie dekretu rządu”. Wydany w nocy dekret ograniczył w znacznym stopniu możliwość poruszania się po całej Lombardii i 14 miastach w innych regionach, w tym – Wenecji, Padwy, Rimini.

Przy całym tym histerycznym zachowaniu niemal nikt w Europie nie zakładał maseczek, nie stosował środków dezynfekujących. W Polsce władze rządowe absurdalnie zalecały nawet aby maseczek nie nosiły osoby zdrowe. Skutków nie trudno było przewidzieć. Teraz kiedy Chiny wydaje się uporały z rozwojem epidemii, i deklarują krajom europejskim pomoc w walce z wirusem, dzieląc się doświadczeniem w leczeniu i zapobieganiu rozprzestrzeniania się wirusa, oby stary kontynent i tym razem nie stał się „kontynentem mądrzejszym”.

Ireneusz Burek
Bogusław Siwak

Fot. Ireneusz Burek

czytaj również artykuł: Obowiązkowe noszenie maseczek ochronnych

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj