– Czy to prawda, że dwa dni temu w wyniku zaniedbań lekarzy zmarł pacjent? – pytał na wczorajszej powiatowej sesji dyrektora szpitala radny Jan Matyja. Według niego pacjent był hospitalizowany na oddziale wewnętrznym i ponieważ, przez strajk dyżuruje za mało lekarzy, mężczyzna zmarł. Ryszard Rudnik, szef raciborskiej lecznicy przyznał, że sprawę zna, ale ma ona „szerszy wymiar”. – Zdarza się, że pacjenci w szpitalu umierają. Głównie z powodu choroby… – próbował wyjaśniać dyrektor. Rudnik twierdził, że 83-letni mężczyzna zmarł, bo był schorowany i dodał, że o żadnych zaniedbaniach ze strony szpitala nie może być mowy. – Syn pacjenta za późno przypomniał sobie o ojcu. Próbował wymuszać na lekarzach różne zachowania. Ale było już za późno, człowiek był bardzo chory… – mówi dyrektor. Przyznał jednocześnie, że niewykluczone, że rodzina zmarłego skieruje sprawę do prokuratury.
Podczas strajku na oddziałach pracuje przeważnie tylko jeden lekarz. Obłożenie łóżek spadło o co najmniej kilkanaście procent, z kolei izba przyjęć ma ręce pełne roboty – tam trafia o 40 proc. osób więcej niż przed strajkiem.
/SaM/
Pierwsza ofiara strajku w raciborskim szpitalu?
- reklama -