Kilka dni temu Ministerstwo Zdrowia opublikowało nowy projekt ustawy dotyczący sieci szpitali.
Placówki, które się w nim znajdą, będą miały zagwarantowane dofinansowanie przez Narodowy Fundusz Zdrowia.
Zgodnie z projektem, sytuacja ekonomiczna szpitali będzie oceniana według kilku grup wskaźników. W zależności od ilości uzyskanych punktów szpital będzie klasyfikowany do jednej z pięciu kategorii: od A do E. Taki sposób zakwalifikowania decydować będzie o jego pozycji w sieci i wielkości kontraktu.
System ten nie jest jednak klarowny dla posła Henryka Siedlaczka, który wspólnie ze środowiskami szpitala raciborskiego, skierował do ministra Zbigniewa Religi pismo, w którym stwierdza, że największą rolę w uzyskiwaniu punktów przyznano wskaźnikom zadłużenia (45 % udziału). Wskaźnik zyskowności ma natomiast udział 15 %, co jest zgodne z celami reformy służby zdrowia, które zakładają wyeliminowanie mechanizmów powodujących chroniczne zadłużanie się służby zdrowia.
W czy zatem tkwi problem? Zdaniem posła „problem polega na tym, że szpital, który uzyska wystarczającą ilość punktów, aby zostać zakwalifikowany do najwyższych kategorii „A” lub „B” musi wykazywać dodatni wynik finansowy. W przeciwnym razie jego ranking, a co za tym idzie – pozycja finansowa, jest obniżana o jedną kategorię. W efekcie wskaźnik, którego udział miał być marginalny staje się rozstrzygający. W praktyce oznacza to, że szpital z ujemnym wynikiem finansowym może zostać zakwalifikowany, co najwyżej do kategorii „C” i to bez względu na przyczynę wystąpienia ujemnego wyniku finansowego„.
Co więcej: w Polsce są szpitale, w których przyczyną ujemnego wyniku jest wysoka amortyzacja. Amortyzacja jest składnikiem kosztów w ujęciu księgowym, jednak jej wysoki poziom dobrze świadczy o polityce inwestycyjnej szpitala, gdyż ukazuje tendencje do zakupu coraz to nowszego wyposażenia. Przy ograniczonych wartościach kontraktu może okazać się, że w systemie sieci szpitale o nowoczesnym wyposażeniu, z dobrą diagnostyką będą traktowane gorzej, niż szpitale stare, o słabym sprzęcie – gdzie jednak koszty amortyzacji są niskie i uzyskanie dodatniego wyniku finansowego jest nieporównywalnie łatwiejsze.
Aby rozwiać wszelkie wątpliwości, poseł Siedlaczek zwraca się do ministra z następującymi pytaniami:
a) czy celem autorów ustawy było karanie najlepszych szpitali za aktywną politykę inwestycyjną, a przestarzałe szpitale dodatkowo premiować?
b) czy możliwe jest, aby przy końcowej kwalifikacji szpitala do kategorii „A” lub „B” dodatkowym kryterium był wynik operacyjny PRZED ujęciem w kosztach amortyzacji, tak zwanym wskaźnikiem EBIDTA. Dopiero ujemna wartość tego wskaźnika degradowała by szpital o jedną kategorię?
W jaki sposób resort zdrowia odniesie się do tych pytań, przekonamy się niebawem.
/Cnc/