Z okazji święta Trzech Króli, Prof. Jan Miodek tłumaczy dlaczego dopełniacz l. mnogiej rzeczownika król może brzmieć króli, ale też królów. Przeczytaj i posłuchaj, co mówi Prof. Jan Miodek.
Anna Burek: Panie Profesorze,jak to się stało, że w polszczyźnie funkcjonują dwie oboczne formy rzeczownika król, czyli króli i królów? Czy obie są poprawne?
Prof. Jan Miodek: Męczącymi dla Polaków słowami są rzeczowniki rodzaju męskiego kończące się na -l, np. patrol, kąkol, wentyl, żal, król. Większość tych słów może w drugim przypadku liczy mnogiej przyjąć końcówkę bądź -i, bądź -ów. Wymieniłem tu rzeczownik żal, a tym przypadku raczej powiemy: nie mam do ciebie żadnych żalów, nie czuję żadnych bólów, co wcale nie znaczy, że postaci bóli, żali są złe. Natomiast przy rzeczowniku bal następuje rozróżnienie semantyczne. Jeśli mówimy o balu, w znaczeniu zabawa taneczna, to powiemy, że nie lubimy wielkich balów tanecznych, ale powiemy już nie widziałem bali w tartaku, w znaczeniu ściętych drzew. Jak ktoś powie na odwrót, też nie popełnia jakiegoś wielkiego błędu gramatycznego, to jest tylko brak wyczucia, co jest częstsze w uzusie. Kiedy dochodzimy do 6 stycznia, wątpliwości mieć nie powinniśmy, bo w odniesieniu do nazwy tego święta kościelnego, obowiązuje nas postać fleksyjna z końcówką -i, to jest święto Trzech Króli. Natomiast, kiedy król pisany jest przez małe k, to oczywiście powiemy np. nie ma już w Polsce królów. Ludzie Kościoła chyba tego rozróżnienia przestrzegają również w odniesieniu do nabożeństwa Gorzkich Żali, a w polszczyźnie ogólnej powiemy częściej już np. nie mam do ciebie żalów.
Specjalnie dla raciborzan, prof. Jan Miodek odpowiada na nurtujące ich pytania. Co tydzień, profesor na łamach portalu wyjaśnia jedno z zagadnień nadesłanych przez Czytelników.
Pytania do profesora można przesyłać na adres [email protected], w tytule wiadomości wpisując: Jan Miodek.