Odtwórczyni ponad 150 ról filmowych w raciborskiej bibliotece opowiadała m.in. o grórskich wędrówkach z Gustawem Holubkiem.
Magdalena Zawadzka do Raciborza przyjechała dzień po premierze swojej książki „Moje szczęśliwe wyspy”. 6 kwietnia uczestnicy spotkania mieli okazję wysłuchać kilku historii z jej najnowszego dzieła. Wyspy szczęścia to nie tylko wyspy geograficzne, to również bezpieczne przystanie, wspomnienia, chwile dobre i złe. To ludzie, czasy, przedmioty, miejsca, które stały się bezpiecznym schronieniem w pamięci. To anegdoty związane z ludźmi, sprawami i historiami do których dzisiaj, tak jak aktorka lubimy powracać jak do bezpiecznej przystani.
Tak więc było o miejscu urodzenia po ucieczce rodziny z płonącej Warszawy, o fascynacji radiem, o wędrówkach z mężem Gustawem Holoubkiem po górach i wyjazdach na igrzyska olimpijskie, o ulubionym torciku wedlowskim, o podróżach do Włoch i Tajlandii i o tym, że nie wyobraża sobie, by miała mieszkać na stałe poza Polską.
Najnowsze dzieło aktorki zadedykowane jest wnuczce aktorki – Helence, która jak sama mówi „otworzyła przed nią nową przyszłość”. Wszystkie książki artystki są dostepne w raciborskiej bibliotece.
fot. MiPBP w Raciborzu
oprc. /mh/