Wyjechali za granicę. A dziś? Żyją i pracują w kraju

Eko-Okna: Wyjechali za granicę. Dziś żyją i pracują w Polsce

Trudna atmosfera w pracy, nieuczciwe warunki zatrudnienia, a czasem tylko tęsknota za rodziną i znajomymi – byli emigranci opowiedzieli o swoich powodach powrotu do pracy w Polsce.

W dzisiejszych czasach wyjazdy za granicę są już czymś zupełnie naturalnym. Decydujemy się na opuszczenie kraju ze względu na edukację, chęć poznania zagranicznych kultur czy z uwagi na lepsze zarobki. Wśród nas są też tacy, którzy po opuszczeniu Polski decydują się na powrót do kraju. O swoich doświadczeniach w pracy za granicą i o powodach powrotu do domu opowiedzieli byli emigranci, dziś m.in. pracownicy firmy Eko-Okna S.A. (ale nie tylko).

- reklama -

O pracy u naszych południowych sąsiadów, tj. w Czechach, opowiedział Szymon: – Obecnie w naszym regionie „modna” jest praca w Czechach, dlatego też i ja postanowiłem skorzystać z tej okazji. Przyznam, że początki zapowiadały się niezwykle obiecująco. Proponowano wysokie zarobki. Mogłem także przejść różnego rodzaju szkolenia podwyższające kwalifikacje. Na tym plusy się niestety skończyły. Pierwszy miesiąc przebiegł w miarę dobrze, pracowałem na 100 proc., dotrzymywałem kroku tym, którzy zatrudnieni byli w firmie już od ładnych paru lat. Niestety, w drugim miesiącu zaczęły się schody. Wypłata, jaką otrzymałem, nie miała nic wspólnego z tym, co zostało ustalone na początku. Za błędy w pracy, reklamacje nie potrącano tylko pracownikowi, który dopuścił do tego, ale całej załodze. Ponadto zauważyłem ogromne niedbalstwo o jakość wyrobów. Atmosfera w pracy i niesprawiedliwość zupełnie mi nie odpowiadały. Co więcej, nie przysługiwało nam ubezpieczenie od wypadków, w związku z czym, w razie czego, mogliśmy się pożegnać z jakimkolwiek odszkodowaniem – wyjaśnił Szymon.

Szymon złożył wypowiedzenie u swojego czeskiego pracodawcy, a później – zatrudnił się w Eko-Oknach na stanowisku mechanika: – Była to moja druga przygoda z firmą i cieszę się, że mogłem wrócić na „stare śmieci”. Obecnie mam przejrzyste warunki zatrudnienia, dokładnie wiem, co należy do moich obowiązków. Nie było mnie, co prawda, tylko 3 miesiące, ale różnicę widzę ogromną. Firma dba o pracownika. Rozwijamy się i przede wszystkim nasze produkty są wykonywane z ogromną starannością – dodaje ponownie zatrudniony pracownik.

6 lat za granicą spędziła Magda, która na hiszpańskiej Majorce pracowała jako menadżer restauracji: – Pierwsze, co mnie uderzyło, to to, że nie było umówionego czasu pracy. Pracowaliśmy do oporu, przez 7 dni w tygodniu. W gastronomii działałam także w Polsce i to nawet w miejscach czynnych w weekendy. Wówczas byłam w stanie umówić się z moim pracodawcą na dni wolne (np. ze względu na studia). Na Majorce tego nie miałam – wyjaśniła raciborzanka. – Nie istnieje też L4. Tam pracownik nie ma prawa chorować. Kiedy źle się czułam, to szef kazał przyjść po prostu 2 godz. później. Inna dziewczyna dostała okropnej alergii, więc sama zawiozłam ją przed pracą do szpitala. Po badaniach i podaniu leków i tak wróciła do swoich obowiązków – relacjonuje Magda.

Raciborzanka wspomina, że w większości gorących krajów prawo pracy jest bardzo liberalne, korzysta na nim bardziej pracodawca niż pracownik. – Lepsze, niż w Polsce, na pewno były zarobki. Ubezpieczenie przysługiwało nam takie, jak w Polsce. Na Majorce wszystkie opłaty (podatkowe), jakie musi pokryć pracodawca zatrudniając pracownika są znacznie wyższe niż tutaj, bo ok 40 proc. pensji. Dlatego wielu pracodawców zatrudniało na np. 1/4 etatu, żeby mieć jak najniższe opłaty i móc więcej zapłacić pracownikowi. Do końca nie było to korzystne, ponieważ co 2 lata, w okresie zimowym pracownik mógł ubiegać się o zasiłek. Analogicznie im niższe składki miał płacone, tym mniejszy zasiłek – dodała Magda, która po 6 latach spędzonych na Majorce zdecydowała się na powrót do Polski, gdzie obecnie żyje i pracuje.

Łukasz, który w Polsce jest dopiero od kilku miesięcy, przez 8 lat żył i pracował w Wielkiej Brytanii. Obecnie on również jest pracownikiem firmy Eko-Okna S.A.: – W Anglii pracowałem w dwóch firmach, które obsługiwały katering do samolotów przy lotnisku Heathrow. Zmiany, podobnie jak teraz w EKO-OKNA S.A., trwały 8 godzin, z tym, że np. musieliśmy odrabiać półgodzinne przerwy na lunch, które dodatkowo były niepłatne. Natomiast bardzo dobrze zaplanowany miałem cały system pracy. Wiedziałem dokładnie, kiedy mam wolne, dzięki czemu mogłem spokojnie realizować plany poza pracą. Dodam, że wraz z żoną i dziećmi byliśmy sami w Anglii, więc nie było możliwości poproszenia np. znajomych czy rodziny o przysługę – powiedział Łukasz.

Były mieszkaniec Wielkiej Brytanii dodał, że pracując w angielskiej firmie nie było dodatku za pracę w weekendy i święta. – Zmiany były tak poukładane, że wolna sobota i niedziela wypadały raz na 6 tygodni. Jako, że była to praca na lotnisku, które działa 7 dni w tygodni, 24 godz. na dobę, było to zrozumiałe. Premie, jeżeli były, to bardzo skromne – dodał Łukasz, który zaznacza, że, mimo niemal 10 lat mieszkania w Anglii, nigdy nie czuł się tam jak „u siebie”. W rezultacie postanowił wraz z rodziną wrócić do kraju i podjąć swoją pierwszą w Polsce pracę (za granicę Łukasz wyjechał zaraz po studiach).

Kolejna była emigrantka, Ewelina, wcześniej mieszkała i pracowała w Niemczech: – Do Niemiec wyjechałam, podobnie jak większość ludzi, za zarobkami. Dodam, że pojechaliśmy zupełnie w ciemno. Pracę znalazłam praktycznie od razu w pensjonacie, w którym się zatrzymaliśmy. Nie ukrywam, że nie było to dla mnie zajęcie marzeń, ale dawało utrzymanie i pozwalało żyć na dobrym poziomie. Natomiast państwo, u których pracowałam, zawsze służyli mi pomocną dłonią, w razie potrzeby razem szliśmy np. do urzędu. W tym wypadku nie mogłam narzekać – opowiedziała Ewelina, która już od 6 lat mieszka i pracuje w Polsce.

Mieszkanka województwa opolskiego zaznacza, że w Niemczech nie czuła się szczęśliwa. Wyraźnie odczuwała brak kontaktu z bliskimi. – Niestety brakowało mi przede wszystkim rodziny i znajomych. Oczywiście, na miejscu poznałam wiele ciekawych osób, ale to nie było to. Po drodze zdarzyło się kilka nieciekawych sytuacji, które dodatkowo utwierdziły mnie w przekonaniu, że chcę wrócić do domu. Podobnie jak w przypadku mojego wyjazdu do Niemiec, także mój powrót do Polski odbył się całkowicie w ciemno. Znowu musiałam zacząć wszystko od zera. Na szczęście szybko znalazłam pracę, w której jestem do dziś. Lubię ją, daje mi ogromne możliwości rozwoju. Nie jest monotonna, mogę posługiwać się językiem niemieckim, biorę też udział w wyjazdach służbowych – dodała Ewelina.

Szymon, Magda, Łukasz, Ewelina – wszyscy zdecydowali się na podjęcie pracy za granicą, a
większość – na życie poza Polską. Postanowili jednak wrócić. Choć powody ich decyzji były różne, są zgodni, że to tutaj czują się najbardziej u siebie i to tutaj są ich bliscy. Jednocześnie Polska oferuje im coraz większe możliwości rozwoju i zatrudnienia.

Na podstawie inf. nadesłanej
publ. /k/

- reklama -

3 KOMENTARZE

  1. Krótko mówiąc, podobnie jak Eko robi po czasie zatrudnienia. Soboty obowiązkowe inaczej bumela, a jak się nie podoba to żegnam…. itd itd firma przereklamowana ? chyba że się coś zmieniło w ciągu roku w co wątpię. Pozdro ? Przyszedli do Eko, bo w pobliżu ich miejscowości nie ma lepszej płacy ?

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj