Burza nad zbiornikiem. Czy możemy spać spokojnie?

Zbiornik
Fot. FB/Czeska Fotografia

Zbiornik Racibórz Dolny to sukces polityków (modelowo wykorzystany w okresie minionej kampanii wyborczej) jednak u mieszkańców regionu przeważa rozczarowanie.

Nadal nie śpimy spokojnie

- reklama -

30 czerwca miał miejsce oficjalny odbiór zbiornika przeciwpowodziowego Racibórz Dolny. Wzięli w nim udział: Minister Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej Marek Gróbarczyk, Prezes Wód Polskich Przemysław Daca oraz przedstawiciele rządu RP, władz samorządowych, Banku Światowego, głównego wykonawcy – firmy Budimex oraz innych organizacji i firm zaangażowanych w budowę obiektu. – Formalnie ta inwestycja jest zakończona. Nie trzeba wyjaśniać, ile znaczy dla mieszkańców województwa śląskiego, opolskiego i dolnośląskiego, których dotknęła powódź z 1997 i 2010 roku – podkreślił Marek Gróbarczyk. Minister wyjaśnił również, że droga do sfinalizowania budowy zbiornika nie była łatwa, niemniej zobowiązanie społeczne związane ze zwiększeniem bezpieczeństwa powodziowego blisko 2,5 mln mieszkańców zostało dotrzymane.

W drugiej połowie czerwca ulewne deszcze spowodowały wzrost poziomu wody w Odrze. W Chałupkach, Krzyżanowicach i Raciborzu-Miedonii przekroczone zostały stany alarmowe, a dla powiatu raciborskiego i wodzisławskiego ogłoszone zostało pogotowie przeciwpowodziowe.

System bezpieczeństwa przeciwpowodziowego został zbudowany w dwóch etapach. W sytuacji podwyższonego poziomu Odry w pierwszej kolejności „uruchamiany” jest Polder Buków (oddany do użytku w 2002 roku, sztuczny zbiornik przeciwpowodziowy o pojemności ok. 53 mln m³), którego tereny wypełniają się wodą pomiędzy wałami wzdłuż kanału Ulga. Widok, który wzbudza sensację mediów i przykuwa wzrok niemal wszystkich kierowców na raciborskich mostach, jest naturalnym zjawiskiem w przypadku napływu wody w okresie intensywnych deszczów.

Dla zobrazowania, warto dodać, ze przy napełnieniu tzw. części przepływowej polderu wodą powodziową Odry do poziomu 191,0 m.n.p.m., może zostać w tej części skumulowana pojemność rzędu 9 mln. m³. Polder posiada też dodatkową pojemność powodziową około 4 mln. m³ w tzw. zaś w części sterowanej (za pomocą kilku śluz).

Dramatycznie przebiegała powódź w 2010 roku, kiedy to nastąpiło przekroczenie poziomu wody ponad 194,0 m.n.p.m co spowodowało połączenie wszystkich części polderu, wypełniając go maksymalną objętością 53 mln m³ i tworząc maksymalny akwen jeziorowy. Po całkowitym zapełnieniu zbiornika do Raciborza nadeszła opóźniona i nieco złagodzona (na szczęście) fala kulminacyjna na Odrze. Napełnienie polderu spowodowało, że zagrożone zostały wały obiektu, jednakże sytuacja została opanowana przez strażaków.

Racibórz znalazł się o włos od tragedii, którą pamiętamy z 1997 roku. Aby takim zapobiegać, zbudowano Zbiornik Racibórz Dolny, którego pojemność dziś szacuje się na 185 mln m3 (docelowo 300 mln m3). Na początku br. przełączono główne koryto kanału Ulga, które dziś przechodzi przez nową zaporę. Oddany do eksploatacji Zbiornik Racibórz Dolny przełączył koryta Ulgi i Odry, jednak jako zbiornik suchy, nie reguluje ani nie gromadzi wody w przypadku braku zagrożenia powodzią. Zostaje „włączony” do działania jedynie w przypadku, gdy przepływ wody w Odrze osiągnie 1200 m3/s. Główną funkcję pełni w zakresie dzielenia wód kanału i rzeki przechodzącej przez miasto. Na załączonych zdjęciach widać jak ogromna różnica jest w przepustowości kanału Ulga w stosunku do rzeki Odry.

Faktem jest, że większe opady, jakie mieliśmy okazję obserwować w czerwcu, powodują znaczne podniesienie się poziomu Odry co skutkuje m.in. wypełnienie koryta rzeki. Najbardziej spektakularne w tym okresie (i mocno komentowane w mediach społecznościowych) było zalanie przystani kajakowej i unieruchomienie plaży miejskiej na terenie bulwarów. Sytuację na swoim Facebooku skomentował m.in. radny powiatowy Dawid Wacławczyk. – Połowa Raciborza zastanawia się, o co chodzi z tą zaporą, która „nie działa”. Do wczoraj myślałem, że Wody Polskie po prostu nie zdążyły jeszcze rozwiązać konkursu na stanowisko tego gościa, który przekręca wajchę i wciska czerwony guzik zatrzymujący wodę. Ale sytuacja okazuje się bardziej skomplikowana. Otóż właśnie przekonujemy się na swojej skórze, jakie są skutki tego, że zbiornik „Racibórz Dolny” pozostaje na dzisiaj zbiornikiem suchym. Zgodnie z założeniami – pełni on TYLKO funkcje przeciwpowodziową, a nie retencyjno-regulacyjną. Nie jest zatem Jeziorem Raciborskim (niestety), gdzie można gromadzić sobie wodę jak w wannie (chroniąc mienie między wałami), a spuszczać ją potem w okresie suszy (by zapewnić choćby przepływ biologiczny), czy w czasie spływów kajakowych. Suchy zbiornik jest odpalany tylko w ostateczności, na wypadek powodzi, nie wcześniej, nie przy stanie alarmowym gdy zalewane są łąki, plaża, pola między wałami. Trochę kiepsko, nie? Co najważniejsze – jesteśmy bezpieczni… Ale to, czego brakuje nam do szczęścia, to właśnie sterowalność, którą dałaby nam funkcja mokra tego zbiornika.

Od dawna wiadomo, że podczas projektowania zbiornika założono właśnie taką funkcję i, mimo rozczarowania mieszkańców oraz zwolenników turystyki wodnej i aktywnej rekreacji, przez najbliższe pięć lat nie możemy marzyć o zmianach jego funkcji. Linda Hofman z RZGW Gliwice potwierdza w wypowiedziach dla mediów, że dopiero po tym okresie możliwe będą ewentualne rozmowy, analizy i ekspertyzy w kierunku przekształcenia obiektu w mokry.

Zatem pozostaje pogodzić się z faktem, że mimo zakończenia ogromnej inwestycji niewiele się zmieni w zakresie zalewania dróg, podtopień pól i domostw a komunikaty ostrzegawcze IMGW o zagrożeniach i skutkach gwałtownych opadów oraz sygnały wozów straży pożarnej będą nas niepokoić nadal.

Ireneusz Burek 3

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj