Nie ma dowodów na to, że COVID-19 jest dla zwierząt niebezpieczny i że w istotny sposób mogą go roznosić dalej.
U 31% domowych psów i 40% kotów naukowcy z Instytutu Chorób Zakaźnych w Rio de Janeiro wykryli SARS-CoV-2 po diagnozie ich właścicieli. Testy wykazały obecność wirusa po czasie od 11 do 51 dni po ujawnieniu się objawów u ludzi.
Weterynarz prof. Łukasz Adaszek z kliniki chorób zakaźnych Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie radzi zachować spokój – nie ma dowodów na to, że COVID-19 jest dla zwierząt niebezpieczny i że w istotny sposób mogą go roznosić dalej. – To, że u zwierząt towarzyszących człowiekowi w najbliższym otoczeniu znaleziono ślady wirusa, nie zaskakuje. To przypadki związane z rozsiewaniem wirusa przez chore osoby. Jeżeli one rozsiewały do środowiska zamkniętego, a zwierzęta są w bliskim kontakcie, to na śluzówkach musi być – mówi prof. Łukasz Adaszek.
Czy psy i koty również chorują na COVID-19? – To są różne gatunki wirusów, zwierzęta mają swoje odmiany koronawirusów, ale one są odmienne od ludzkiego COVID-19. Według dostępnych wyników u kilku zwierząt były objawy podobne do ludzkich, ze strony oddechowego układu, ale to nie jest zbadane. Równie dobrze mogło to być z innego powodu. To były przypadki pojedyncze, wyniki badań obejmują bardzo niewielkie grupy zwierząt, więc to wszystko spekulacje. 10 czy 20 zwierząt to zbyt małe grupy, żeby można było wyciągać wnioski. Poza tym nie udało się w pełni porównać wirusów izolowanych od zwierząt i ich właścicieli. Nie wiemy, czy jest to ten sam wirus. Te przypadki poza tym są tak nieliczne, że można je pominąć. Wydaje się, że to stwierdzenie, że zwierzęta towarzyszące mogą chorować na COVID-19, jest na wyrost – uspokaja prof. Adaszek.
Co rozprzestrzenianiem wirusa przez zwierzęta? W przypadku ludzi koronawirus przenosi się poprzez wydzieliny, głównie drogą kropelkową. – U psów nie stwierdzono siewstwa. Wirus potrafił się osadzić na nich, ale nie był w stanie dalej przekazywać. Koty były w stanie siać do środowiska, czyli profilaktycznie lepiej je w domu zatrzymać. Tu chodzi o tzw. bierne przekazywanie. U ludzi wirus atakuje receptory ACE 2, przez nie wnika wirus do komórek. Zwierzęta również mają je, ale jednak inne, więc nie ma możliwości połączenia się z komórką zwierzęcia. Nie ma się czego bać – mówi prof. Łukasz Adaszek z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie.
oprac. /kp/