We Włoszech do miejsca pracy może wejść tylko ten, kto ma tzw. Green Pass – to najbardziej surowe przepisy antypandemiczne w Europie.
Kolejki na testy na obecność koronawirusa, ponowny wzrost liczby szczepień, wyścig po przepustkę COVID-19 w ostatniej chwili – tak włoska praca opisywała ostatnie godziny poprzedzające wejście w życie obowiązku posiadania „paszportu sanitarnego” przez wszystkich pracujących. Od 15 października we Włoszech do miejsca pracy może wejść tylko ten, kto ma tzw. Green Pass wystawiany na podstawie szczepienia, wyzdrowienia z COVID-19 lub testu z ostatnich 48 godzin. To najbardziej surowe przepisy antypandemiczne w Europie.
Pracownik, który wejdzie do miejsca pracy bez przepustki, może zostać ukarany grzywną od 600 do 1500 euro. Pracodawcy za brak kontroli grozi kara od 400 do 1000 euro.
„Corriere della Sera” przestrzega Włochów, że muszą liczyć się z utrudnieniami w codziennej aktywności – od dojazdu do pracy, podróż autostradą, po zakupy w sklepie. Spodziewany jest szturm na apteki, gdzie wykonywane są błyskawiczne testy w cenie 15 euro.
W całych Włoszech niezaszczepionych jest 18 tys. policjantów. Może więc zabraknąć funkcjonariuszy do patrolowania ulic i zapewnienia bezpieczeństwa oraz porządku publicznego w gorących dniach protestów i wieców. Kolejny zagrożony paraliżem sektor to transport drogowy, jeśli do zapowiedzianych protestów dołączy duża grupa niezaszczepionych kierowców tirów – to może utrudnić dostawy żywności do sklepów i lokali gastronomicznych. Nie zaszczepiło się też co najmniej 100 tys. pracowników rolnych pracujących obecnie na polach przy zbiorze winorośli, oliwek i jabłek.
We Włoszech dwie dawki szczepionki przeciwko COVID-19 przyjęło ponad 80% osób powyżej 12. roku życia.
oprac. /kp/