M. Lenk: Głowy nie polecą

Prezydent robi wewnętrzne dochodzenia kto zawinił w sprawie utraty przez miasto wadium jakie wpłacił Auchan przed zakupem Kamienioka. – Na pewno nie będę nikogo zwalniał – mówi wprost prezydent Mirosław Lenk. Twierdzi, że poważnych uchybień ze strony swoich pracowników nie widzi, ale chce sprawdzić gdzie tkwił błąd i wyciągnąć konsekwencje. Jakie? Prezydent nie chce zdradzić.

Przypomnijmy, że Francuzi skierowali do sądu sprawę przeciwko miastu, domagając się zwrotu wraz z odsetkami miliona złotych, jakie wpłacili jako wadium chcąc kupić działkę na Kamienioku. Mimo, że przetarg wygrali, to z inwestycji się wycofali. Nie chcieli się przy „Oborze” budować, twierdząc, że wciąż działa tam wysypisko śmieci. Urząd ogłosił więc drugi przetarg. Wygrał go Schiever, który ostatecznie zbudował na Kamienioku m.in. market dla Auchan.

Pierwszą instancję o wadium firma z magistratem przegrała. Złożyli jednak apelację. I opłaciło się. Miasto musi Francuzom zwrócić prawie 1,5 mln zł kaucji i kosztów sądowych. Jeszcze niedawno prezydent chciał się odwoływać od decyzji sądu. Zdanie jednak zmienił. – Specjaliści odradzają apelację. Twierdzą, że to strata pieniędzy, bo i tak byśmy przegrali – przyznaje Lenk. Okazuje się tymczasem, że za stratę tak poważnej sumy odpowiedzialna jest komisja przetargowa złożona m.in. z urzędników z Wydziału Gospodarki Nieruchomościami i radców prawnych magistratu. Nie uwzględnili terminu i miejsca sporządzania aktu notarialnego. – Owszem, zgodnie z przepisami powinni to zrobić, ale… jak wyznaczyć datę ślubu, gdy panna młoda nie jest zdecydowana? – broni się prezydent.

Lenk przyznaje, że sprawa jest bardzo skomplikowana, ale nikomu „głowy ścinał nie będzie”.

/SaM/

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj