Zasady, na jakich nauczyciele przechodzą na tzw. wcześniejszą emeryturę

W nawiązaniu do paradoksów poruszonych w artykule pt. „Prostowanie płotu” ( cyt.: Radny Henryk Panek zasugerował, że te olbrzymie „ponad- etaty” wiążą się w dużej mierze z tzw. „układami”. Dyrektorzy przydzielają większą ilość godzin swoim ulubieńcom. To są starzy wyjadacze- mówił radny.) chciałbym zasygnalizować inny „przekręt”, który ma miejsce w wielu szkołach i przedszkolach naszego powiatu i gminy. Chodzi o zasady, na jakich nauczyciele przechodzą na tzw. wcześniejszą emeryturę. Otóż w ubiegłym roku osoby, które przeszły na taką emeryturę zostały zwolnione (dzięki "cichemu układowi" z władzami oświatowymi) przez pracodawcę. Dlaczego? Dostali dodatkowe odszkodowanie 6-miesięczne z tytułu wypowiedzenia umowy o pracę, których nie mieliby gdyby poszli na emeryturę z własnej woli.

Tak więc: nauczyciel wybierający się na emeryturę "uzgadnia", że chce być wyrzucony, bo to mu się opłaca, a dyrektorzy tej prośbie ulegają.

Licząc z grubsza: Pracownik przed emeryturą kosztuje pracodawcę (wraz z dodatkami stażowymi i ZUSem) miesięcznie około 3tys.zł, razy sześć miesięcy to 18tys na osobę.

Znam placówkę, w której w ubiegłym roku w taki sposób skorzystało z emerytury 3 osoby czyli placówka "zafundowała" tym osobom łącznie ponad 50 tysięcy złotych, które pokryła z budżetu placówki (lub dalej idąc – gminy, a jeszcze dalej – z pieniędzy podatników). Dyrektorzy placówek prawdopodobnie się nie sprzeciwiają, może nawet są zadowoleni, bo mogą zasłużonemu pracownikowi "na odchodne" dodać coś nie ze swojej kieszeni. Czy jednak stać nas na tego typu gesty w sytuacji gdy inni dyrektorzy walczą o każdą złotówkę na pisaki do tablic, materiały dydaktyczne itp. – pozostawiam do oceny czytelników portalu, których tym samym serdecznie pozdrawiam.


Czytelnik z Raciborza

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj