Ukraińscy pracownicy

Można ich spotkać przede wszystkim na wsi, gdzie starają się zarobić złotówki na wszelkie możliwe sposoby. Stanowią trzon lub uzupełnienie ekip pracujących w gospodarstwach rolnych i na samym polu, chociaż nierzadkie są też przypadki pracy poza sektorem rolnictwa.

Nasi wschodni sąsiedzi – Ukraińcy, przybywają do Polski „za chlebem”. My jeździmy pracować do Niemiec i Holandii, oni przyjeżdżają tutaj.


Obywatele ukraińscy przybywają do Polski już od wielu lat. Tutaj żyje się lepiej. Tutaj zarabia się lepiej. Praca dorywcza przez miesiąc lub w skrajnych przypadkach przez kilka miesięcy pozwala zarobić im więcej pieniędzy, niż są w stanie wypracować w ojczyźnie przez bardzo długi okres. Możliwość „dorobienia” przyciąga ich tu niezależnie od wieku i zawodu.


Średnie zarobki na Ukrainie oscylują w granicach od 40 do 80 dolarów. To pozwala tylko na skromne utrzymanie. 60-cio letnia Janina, która przebywa w Polsce od dłuższego już czasu, mówi: U nas żyje się biedniej. Produkty kosztują tyle samo, a wielu nie ma pracy. Ja po 40 latach pracy mam 20 dolarów renty, córka zarabia 40 dolarów. Nie starcza, żeby choć buty na zimę kupić. Poziom życia jest więc znacznie niższy, a dzięki zdobytym tu złotówkom mogą znacznie go podwyższyć. Młodzi wyjeżdżają na Zachód: od Italii, Portugalii, nawet Czech. Każdy, kto tylko ma okazję.


Często poszukują pracy w Polsce z myślą o możliwych później inwestycjach we własny interes, o kupnie dóbr luksusowych (takich jak komputer, sprzęt AGD, meble) czy choćby o sfinansowaniu studiów dla swych dzieci. Pod tym względem nie różnią się od Polaków pracujących sezonowo na Zachodzie. Kierują nimi te same potrzeby, a nie są w stanie ich zaspokoić dzięki skromnej pensji w ojczyźnie. Praca tutaj stwarza im perspektywy na zatkanie luk finansowych i polepszenie bytu.


Liczba Polaków podejmujących pracę zarobkową w Niemczech lub Holandii jest o wiele większa niż liczba Ukraińców w Polsce. Skala tego zjawiska jest niewspółmierna, lecz dokładne jej określenie jest wręcz niemożliwe z racji trudności w przeniknięciu do środowiska polskich pracodawców. Wynika to w głównej mierze z faktu, iż na terenie naszego powiatu ukraińscy pracownicy zatrudnieni są w większości nielegalnie. Oficjalnym powodem ich przyjazdu są cele turystyczne. Zostają co najwyżej tutaj zameldowani. Pracują „na czarno”, bo tylko uniknięcie wszelkich opłat i biurokratycznych wymogów pozwala na zyskowność zjawiska – zarówno dla pracodawców, jak i dla pracobiorców. Dlatego nikt nie chce oficjalnie zabrać głosu w tej sprawie. Można jednak szacować, że w każdej z gmin powiatu raciborskiego nielegalne zatrudnienie znajduje od kilku do kilkunastu Ukraińców.


Ich przekrój społeczny i zawodowy jest bardzo szeroki. Przybywa tu niewielu rolników, chociaż w przeważającej części zatrudniani są właśnie w tym sektorze. Spotkać natomiast można wiele wykształconych osób – związanych z zawodami intelektualnymi, takimi jak choćby nauczyciel lub pielęgniarka. Sporo też rzemieślników, budowlańców i pracowników branży przemysłowej. Posiadają stałe zatrudnienie w ojczystym kraju, a na pracę w Polsce wykorzystują swój urlop. Rzadziej się zdarza, aby poszukiwali tu szczęścia ludzie bez pracy w ojczyźnie. Zdarzają się jednak i takie przypadki. Przyjeżdżają do z góry umówionego miejsca i zajęcia. Pożytkują około miesięczny urlop na zarobienie pieniędzy, których wypracowanie na Ukrainie zajęłoby im kilka miesięcy lub nawet pół roku.


Zazwyczaj ze znalezieniem pracy nie mają dużych trudności. Werbunek na terenie naszego powiatu odbywa się w sposób bardzo prosty. Najczęściej poprzez znajomych, ponieważ rolnicy i właściciele firm, którzy zatrudniają nielegalnie Ukraińców, stanowią dość zwarty krąg. Znają się nawzajem i wymieniają informacje o źródłach dostępu do siły roboczej. Zgłaszają zapotrzebowanie na pracowników u odpowiednich osób, a te mając kontakt z obywatelami ukraińskimi pośredniczą w zatrudnieniu. Często funkcję tę spełniają ci Ukraińcy, którzy już tu pracują i mieszkają na stałe. Niepotrzebne są więc biura pracy czy oficjalni pośrednicy, a bezpośredni kontakt pomiędzy stronami odbywa się telefonicznie lub listownie.


Poprzez znajomych pracodawcy potrafią w całości zaspokoić popyt na siłę roboczą. Ten prosty system sprawdza się doskonale. Ogranicza ryzyko wykrycia przez odpowiednie służby i usuwa problematyczną biurokrację. Spotkać można też i inne sposoby werbunku – poprzez tak zwane „targi ruskie” (najbliższy znajduje się w Opolu), lecz w naszym powiecie dominuje poszukiwanie pracowników poprzez znajomych.


Pracują w różnych sferach (w Raciborzu można na przykład ich spotkać przy pracach budowlanych), lecz najczęściej znajdują zarobek w sektorze rolniczym: począwszy od pracy na polu (siew, zbiory, suszenie plonów), poprzez pracę w kurnikach, ubojniach, itp., a kończąc nawet na pracy z maszynami rolniczymi i w warsztatach gospodarczych.


Tendencja jest taka, że pracodawcy, którzy zatrudniają jednocześnie większą grupę obywateli ukraińskich, wykorzystują ich do określonej czynności. Rolnicy, którzy z kolei dają zarobek tylko jednemu czy dwóm Ukraińcom, szukają po prostu kolejnej pary rąk do pracy w gospodarstwie i preferują „ludzi do wszystkiego”. Takich przypadków jest najwięcej. Wówczas Ukraińcy pracują wspólnie z gospodarzem i jego rodziną lub pracownikami.


Nie są jednak traktowani jak niewolnicy i niehumanitarnie wykorzystywani. Przeważnie warunki pracy są zbliżone do adekwatnych w przypadku Polaków. Pracuje i żyje się im tu raczej dobrze, gdyż najczęściej mieszkają przy rodzinach. Pracodawcy przeznaczają część swego domu, czasem piwnicę lub jedno piętro – jeśli pracowników jest więcej, a pokój w przypadku pojedynczego, na zakwaterowanie. Stwarzają też dobre warunki sanitarne i starają się zagwarantować rozrywki w czasie odpoczynku. Rzadsze są przypadki narzucania zbyt ciężkiej pracy i umieszczenia nielegalnych pracowników w pomieszczeniach o zerowym poziomie komfortu, chociaż można je także spotkać. Często jednak obywatele ukraińscy pracują w niedzielę, co jest po prostu formą odpłatności za zakwaterowanie.


Ukraińcy są gotowi do każdej pracy – twierdzi anonimowy pracodawca. Są też bardzo wydajni, bo końcu przyjeżdżają tu pracować i skupiają się tylko na pracy. Dzięki temu potrafią zrobić więcej niż Polacy. Na tak pozytywną ocenę ukraińskich pracowników wpływ ma też brak problemów językowych. Wielokrotnie pracodawcy ściągają do Polski te same osoby co roku.


Nielegalna praca obywateli ukraińskich przysparza satysfakcji i stronie polskiej, i ukraińskiej. Za odpowiedni wysiłek pracodawcy płacą odpowiednie pieniądze. Podstawą rozliczenia jest albo akord, albo dniówka, która średnio wynosi około 10-ciu dolarów (ta waluta jest najczęstszą formą płatności). W ciągu miesiąca ukraiński pracownik zatrudniony „na czarno” zarabia do 250 dolarów (w przybliżeniu 1000 zł), a to jest dla nich poważnym pieniądzem.


Dariusz Wróbel

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj