21 października odbył się I Raciborski Festiwal Organizacji Pozarządowych. Jego głównym zadaniem miało być przybliżenie mieszkańcom działalności stowarzyszeń. Niestety niewielu raciborzan okazało się być zainteresowanych tematem.
Festiwal był okazją do zaprezentowania dokonań organizacji pozarządowych działających na terenie powiatu raciborskiego, a także do wymiany doświadczeń między nimi. To również okazja do integracji środowiska pozarządowego w powiecie. W ramach festiwalu zorganizowana została także debata z udziałem kandydatów na urząd prezydenta Raciborza na temat roli organizacji pozarządowych w życiu miasta.
Organizatorami I Raciborskiego festiwalu Organizacji Pozarządowych są: Raciborska Koalicja Organizacji Pozarządowych, Centrum Rozwoju Inicjatyw Społecznych w Rybniku oraz Forum Organizacji Pozarządowych Subregionu Zachodniego.
Oprócz prezentacji dokonań organizacji pozarządowych działających na terenie Raciborszczyzny i integracji środowiska pozarządowego, festiwal miał także na celu promocję idei III sektora aktywności społecznej i pracy wolontariackiej. W zamierzeniu organizatorów zadaniem festiwalu było stworzenie okazji do przybliżenia zadań sektora mieszkańcom.
W akcji wzięło udział w sumie 17 organizacji: Raciborskie Stowarzyszenie Twórców Kultury „Horyzont”, Stowarzyszenie Solidarność Polsko – Czesko – Słowacka oddział regionalny w Raciborzu, Raciborskie Stowarzyszenie Kulturalne ASK, Stowarzyszenie Artystów i Podróżników Grupa Rosynant, Towarzystwo Miłośników Ziemi Raciborskiej, Śląskie Towarzystwo Gospodarcze Pro-Europa, Polskie Towarzystwo Turystyczno Krajoznawcze o. Racibórz, Drengowie znad Górnej Odry
Klub Grubasek z Żor, Stowarzyszenie Inicjatyw Lokalnych Progres z Żor, Raciborskie Towarzystwo Oświatowe Szkoła, Stowarzyszenie Przyjaciół Człowieka „Tęcza”, Akademia Zdrowia w Raciborzu, Forum Kobiet Powiatu Raciborskiego , Stowarzyszenie Kultury Ziemi Raciborskiej „Źródło”, Stowarzyszenie Zespół Pieśni i Tańca Ludowego z Żor, Centrum Rozwoju Inicjatyw Społecznych CRIS w Rybniku, Śląskie Centrum Równych Szans oraz Kabaret „Chwilowo Kaloryfer” z Rybnika,
Małgorzata Makulewicz reprezentowała na festiwalu Akademię Zdrowia, której jest prezesem oraz Forum Kobiet Powiatu Raciborskiego. – Opowiadałam głównie o zrealizowanym filmie „Twój poród może być łatwiejszy – narodziny w wodzie”, który obejrzało 20 tys. raciborzan – mówi Makulewicz. – Zachęcałam do zdrowego stylu życia. Kilka osób złożyło chęć uczestnictwa w Akademii Zdrowia. I to właśnie dzięki festiwalowi mieli możliwość zapoznania się z naszą działalnością.
Mimo, iż frekwencja na festiwalu była bardzo niska, przedstawiciele organizacji nie tracą nadziei, że w przyszłym roku uda się go zorganizować ponownie.
/SaM/
szkoda, że był słabo nagłośniony, stąd wiele osób nie przyszło.,
szkoda, że był słabo nagłośniony, stąd wiele osób nie przyszło.,
Uszczegóławiając – w kiermaszu wzieło udział może max 100 osób (z nadrzutem), w konferencji około 20, w prezentacjach scenicznych – w szczycie koło 60, w debacie prezydenckiej – zawalona po brzegi sala kameralna – ok 80 osób, w spektaklach wieczornych GR – około 60 osób. Co prawda impreza była przygotowywana „na szybko”, ale też w tym mieście łatwiej chyba wybudować nową dyskotekę niż „społeczeństwo obywatelskie”…
Słabe nagłosnienie – to fakt. Ale na festiwalu nie pojawili sie nawet członkowie samych uczestniczących organizacji! Nie wspominając o tzw „przeciętnych mieszkańcach”, którzy twierdzą, że „tu nic się nie dzieje”, o jakimkolwiek obecnym czy ew. przyszłym radnym (nie licząc debaty) czy osobach, które z NGO współpracują. Ogólnie impreza powstrzymała (trochę 😉 mój wielki zapał „pro-społeczny” i wiarę w to, że społeczeństwo obywatelskie ma się tu jednak nieźle. Są oazy, ale ogólnie chyba pustynia…
Jeśli było mało przedstawicieli NGOsów to faktycznie kiepsko to świadczy o prężności i współpracy w ramach III sektora w Racib. Nie dziwi jednak nieobecność „przeciętnego racibora” z kilku względów: 1. Jeśli o samą debatę chodzi – dotyczyła współpracy prezyd z NGOsami – co z wiadmoych wzgl. nie interesuje „przeciętnego rac”; gdyby można było podejmować szersze kwestie – może i przyszłoby trochę więcej. 2. Brak nagłośnienia tej imprezy poza środowiskiem bezpośrednio związanym z NGO a nie niska
świadomość obywatelska może być przyczyną niskiej frekwencji w tym wypadku. Nie oczekujmy że przeciętny racibor będzie czytał RPI. Plakaty na ulicach najlepiej trafiają do ludzi…Ale moim zdaniem było i tak sporo osób – te 80 to naprawdę sporo jak na Racibórz. Nie tyle ilość co siła i jakość osób się liczy. Byli wszyscy zainteresowani i to się liczy. Tak trzymać.
Choć oczywiście ubolewać należy nad tym, że festiwal nie cieszy się dużą popularnością wśród pracowników I i II sektora,
Festiwal nie był i może najlepiej nagłośniony, ale te lepiej nagłośnione imprezy też wcale tłumów nie przyciągają. Przy czym to że własnie ktoś o czymś nie wie, świadczy o własnie o ignorancji życia społecznego. Ludzie którzy zainteresowanie życiem lokalnym wykazują o takich imprezach wiedzą. Sami z siebie wchodza na strony RPI. Tyle, że jak ktoś przez 5 lat nie był na Rynku w Raciborzu, prasy lokalnej nie czyta, telewizji lokalnej nie ma, po miescie nie chodzi to o imprezie wiedziec nie będzie.
pustynia…. i kilka oaz.
Prawdą jednak jest że mamy konsumpcyjne, telewizyjne społeczeństwo o aspiracjach ukształtowanych przez telewizję. Dla większosci osob twierdzących, ze nic się nie dzieje, życzeniem jest aby „gwiazdy” z telewizji a najlepeij z MTV przyjechały do miasta. Innymi rzeczami sie nie interesuje. W ten sposób sami się ludzi eograniczają. Bo „ludzie z telewizji” siłą rzeczy nie będą jeździć po całym swiecie, a nieraz ciekwe zdarzenia są ignorowane przez lokalne społeczeństwo. Ale jak się o świecie wie…
… tyle co z telewizji to tak to wygląda. Doda przyjeżdża i jest 10 tys. ludzi. Przyjeżdża prawdopodobnie najllepszy ze wspinajacych się himalaistów na swiecie (Wielicki) jest 200 osob (a to i tak że gosciu jest znany z telewizji). Jak ktos inny to bedzie 30 osób. Jakie spoelczeństwo tyle sie dzieje.
A ja wiem jedno : że 3 sektor to grupa darmozjadów którzy czeszą kasę miejską na pierdoły. Banda nieudaczników którzy nie wejdą na radnych do koryta więc kolesie którzy się tam dostaną będą ich karmić przez 4 lata. Miasto i bez tych darmozjadów ma na co wydawać pieniądze.
Np: Dawid W i jego kolesie jak nie wejdzie do rady to będzie ży dzięki kolesiom którzy tam zasiądą. A jak dopcha się do rady to będzie innych karmił którzy tam się nie dostali
Następny to Jan K…i jego żonka karmieni przez radnych bo sami nie weszli do rady , więc 4 lata z ładnym lokalikiem na ul K.Miarki zyją sobie na koszt miasta za kilkadziesiąt tysięcy zł rocznie z kasy miasta.
Rozpędziłbym tych nierobów , bo czas by znów powrócił do społeczeństwa kult pracy. Dać zarobić tym co coś wytwarzają a nie tworzyć stowarzyszenia (przechowalnie dla tych co nie w korycie) Bo prosze zauważyć stowarzyszenia różne powstają zazwyczaj po nieudanych wyborach dla ich założycieli
Skoro zdobywaja kasę na potrzeby lokalne społeczeństwa z zewnątrz to tylko sie cieszyć , nie znam Dawida W. ,ale znam Gosię Makulewicz,którą poznałem w Radlinie. Realizuje cele z kasy spoza kasy Raciborza.Ta Laska , bo to naprawdę ładna dziewczyna ma w sobie tyle energii i siły . Prowadziła m.in. debatę prezydencka o 17.30. warto było przyjść. Czy znokałtowała kandydatów na prezydencki fotel Raciborza ?
Kult pracy, dac zarobić tym co wytwarzają itp komunistyczne dyrdymały. Polska to wolny kraj gdzie kazdy moze założyć stowarzyszenie. To to ile kto zarabia nie zależy od kogos u władzy co pieniądze przeznacza na tych co coś wytwarzają, czy jak ktoś się ciężko napracuje tylko od tego czy sobie dobrze radzi na wolnym rynku. W większości przypadków tak jest przynajmniej. Niekórzy tego faktu znieść nie mogą. I tęsknią za kimś kto zrobi porządek z „nierobami”. Cóż komunistyczna propaganda działa.
Może i dobrze że takie achaje, którym kultura kojarzy się tylko ze słowem „dzień dobry”, nie pojawiły się na tej imprezie. Ale na pewno przeciętny racibor to nie Achaj. Ten to ma czas na pisanie w necie, wiedział więc o imprezie a i tak nie przyszedł. Wiele osób przecież tyra w robocie w Racku, sobota jest dla nich albo dniem pracy albo dniem odpoczynku albo podreperowania kontaktów z rodziną. Wszędzie większość społ. się z różnych powodów nie interesuje tym co się dzieje, też dlatego, że
omamieni są telewizją. Ale nie można uogólniać. W dużych miastach więcej pisze się o imprezach, wiszą ulotki, więcej ludzi też dlatego przychodzi, bo też więcej studentów. Racibórz to małe miasto, nie można liczyć na to że przyjdą tłumy. Tych normalsów trzeba jakoś odpowiednio zachęcić jeśli się ic chce na takiej imprezie.
Po prostu gorzoła, ogórasy i weekend na działce… tacy ludzie nie dorośli do życia w mieście. Potrafią tylko krytykować, węszyć, podejrzewać, nie chce im się w nic zaangażować w co nie trzeba. Młodzi tego typu myślą tylko o sobotniej dyskotece, nawaleniu się i podrywie. Później przez przypadek robią dzieci i męczą się z nimi przez całe życie. Narzekają na rząd, pracę, ale sami nie zrobią nic. Gdy trzeba nie omieszkają dać w łapę, liczą się dla nich „znajomości” i z tego powodu jest jak jest
Mam pytanko do DW, bo zauwazylem, ze pojawia sie w komentarzach do tego tematu. W jaki sposób szkoly moga sie zglaszac do bloku dla szkol w piatek 27, jezeli chodzi o Wiatraki. A tak przy okazji, ciekawe jakim powodzeniem bedzie cieszyla sie ta niezwykle fajna inicjatywa. Mam nadzieje, ze AXZ nie bedzie mial jednak racji 🙂
80 osób powiadasz.. Hmmm… To chyba mniej niż PO ma kandydatów 😉
Strzępicie zęby i jesteście złośliwy! Chłopaki coś robią a Wy ich opluwacie… nieładnie Panowie, nieładnie… DW mma racje o społeczeństwie obywatelskim, aczkolwiek nie wypierałbym z niego Dody… Ona jest jego częścią. Wielicki również… Wg. mnie wszystkie alternatywne, czy ambitniejsze propozycje będą zawsze niszowe, ale co najważniejsze – u nas niereklamowane… I to pomniejsza i tak już marną frekwencje… popracować nad tym – koniecznie!
Złośliwa to była pani Alina Litewka-Kobyłka (PO NG), która zapytała na debacie kandydatów dlaczego nie byli na jej stoisku, nie zapominając dodać „bo ja widziałam tylko Pana Lenka!”.
Do Tomasha – zamówienia zbierane sa telefonicznie: 502 557 238, wystarczy się zgłosić (jest jeszcze 80 wolnych miejsc, ale idą dośc szybko, tylko dziś poszło 120, w tym 40 z Kędzierzyna!), płatność na miejscu. Zapraszam, zapowiada sie ciekawy festiwal 😉
Do „do Dawida”: co do Twojej mikro złośliwości: osób z PO było na debacie z tego co wiem 4. Reszta z wszystkich innych komitetów: PO RAZEM, PiS, komitety związane z R.Frączkiem i M.Lenkiem, nie wszystkich ludzi znam, ale chyba byli przedstawiciele wszystkich oraz nie związani z niczym. Z debatą było bardzo dobrze. Gorzej z kiermaszem… Ale nic to – RKOP, której skład mam nadzieję będzie sie stale powiększał, bo jest inicjatywna dla wszystkich NGO – będzie dalej robić swoje. Howk ! 😉
co do mądrości Achaja – chyba nie trzeba ich komentować. W Raciborzu jest o połowe mniej NGO niż w tzw. „przecietnym miejscu Polski” (ilośc NGO na ilosc mieszkańców). Od siebie dodam, że ta impreza NIE POCHŁONEŁA ANI GROSZA Z MIEJSKIEJ KASY. Polecam najpierw sprawdzać informacje, które się komentuje…
A ja dodam jeszcze tylko, że działalność społeczna nie musi oznaczać działalnośc za darmo! W USA fundacje to dobrze zarządzane firmy, gdzie na etatach pracuje wiele ludzi. I dlatego tak dobrze działałają, że ludzie w nich zaangażowani pracują tam te swoje 8 godzina nie z doskoku. Szkoda, że w naszym mieście wiele osób tego jeszcze nie rozumiem. Pracując charytatywnie, poświecam mój czas, moje siły, ale muszę z czegoś żyć. Dzięki etatowym pracownikom w fundacjach, lepiej się żyje społeczności,
która korzysta, po prostu!, korzysta z tego, że fundacje „robią” profesjonaliści. Patrzcie na Fundację Batorego, na FEP, na inne wielkie fundacje! Tam pracują ludzie na etatach. Do tego powinniśmy dązyć. A nasze organizacje albo „jadą” na pracy darmowej, albo na „jednym etacie”. I pewnie dlatego jeszcze nas tak mało widać i słychać.
Achaj wez nie pitol. Ty siedzisz i grzejesz tylek. Dawid chociaz probuje ruszyc to miasto=) Gdyby nie Dawid to nawet nie wiadomo czy WOŚP by u nas grał… Nie liczac wszystkich koncertow i niby skromnych pokazow typu ostatnie fireshow na rynku 😉 Kto chcial wiedziec to sie dowiedzial i przyszedl.
A ja powiem tak: popatrzcie jaka frekwencja była na wyborczej gali Frączka i jego ekipy – pełna sala RDKu. A dlaczego? Bo ci koledzy wybrali kulturę przez duże K. Zorganizowali wspaniały koncert muzyki poważnej na wesoło. Oby więcej takich koncertów. Był wspaniały.
Zgadzam sie z „jo”: ludzie nie rozróżniają działalności III sektora jako takiego od działalności charytatywno-wolontariackiej. III sektor ma realizować swoje cele. Non-profit to to samo co działalność pomocowa/charytatywna! I im profesjonalniej to robi, tym lepiej! Jeśli tylko to co robi ma sens i zapotrzebowanie – tylko sie rozwijać! Tak jak np. CRIS z Rybnika – zatrudniają z 10 osób + armię wolontariuszy. I mają czas na zdobywanie środków, maja swój sprzęt, sukcesy i to co robia ma ręce i nogi
Właśnie do tego należy dążyć u nas. Wtedy i więcej stypendiów, i więcej grantów dla niezamożnych, dla starszych, dla dzieci, i więcej imprez, i więcej chętnych do pracy jako wolontariuszy…
Nie wątpię, że było ciekawie, inicjatywa sprawiła wiele radości publiczności. Ale po pierwsze: mówimy tu o działalności III sektora a nie o chwilowych sposobach na kampanię wyborczą, zaś po drugie – można się spierać, czy operetka to jest kultura przez duże K. No, ale na pewno przez wieksze niz K. jak Doda 😉
Do Dw i jego zwolenników. Czy nie przyszło nikomu z Was do głowy, że za niską frekwencję i mały oddźwięk odpowiedzialni są organizatorzy. Może formuła imprezy była do bani,może jej promocja nie wzbudziła zainteresowania ? Najłatwiej jest powiedzieć że pomysł i organizacja są super, tylko społeczeństwo Racka jest do kitu bo nie chce odbierać danego im prezentu w sposób jaki zaplanowali sobie wspaniali organizatorzy.Najlepiej zrzucić na „onych”.
Uczestniczyłam kiedyś w podobnej imprezie w Warszawie. Wystawialiśmy się w samym centrum, niedaleko pałacu prezydenta. Piskorski wówczas przyszedł, uścisnął nam rączki i poszedł dalej. Sama impreza- były tłumy, i owszem, bo zaproszonych na te imprezę było masa ngoz całej Polski. Ale warszawiacy raczej przechodzili obok!
DW. Niech to Ci da do myślenia przed wyborami dopóki jest na to czas. Po wyborach wiele będzie głosów jacy to wspaniali kandydaci odpadli mimo wielkich chęci i cudownych pomysłów a do Rad weszli jacyś „oni” z układu. Prawda jest taka że sukcesy osiągają SKUTECZNI !!! Liczy się nie tylko pomysł,ale przede wszystkim umiejętność sprzedania go społeczeństwu. Nie radzę zrzucać wszystkiego na niedojrzałe społeczeństwo. Tak czynią tylko przegrani.
Trochę się rozpędziłem z tymi inicjałami w ostatnim komentarzu. Przepraszam, to o wyborach było do WT, ale nie tylko. Jeśli chodzi o zainteresowanię jakąś imprezą, to łatwiej jest je wzbudzić w małej miejscowości. W dużych miastach tyle się dzieje że wszystko niknie w tłumie. Tylko trzeba to zrobić w umiejętny sposób.
…wnik, swięta prawda! DW wiemy jaką super reklamę i promocje mają przedwsięwzięcia RCKu. „Wasze” niszowe idą często w parze. Ale, skoro mowa o kampanii wyborczej, to też „Was” nie ma. Zostały niecale 3 tygodnie. Ludziska, macie potencjał, a para w gwizdek idzie!! Narazie jesteście zestawem nazwisk dla wyborcy. Tylko. Ruchy, ruchy, jakieś ruchy!!
To prawda, że akurat festiwal organizacji pozarządowych ni ebył najlepiej naglośniony. Prawda też że w większych miastach jest trudniej się z czys przeić. Ale jednak pewna nieruchawość spoelczeństwa jest naprawdę istotna. I to jest znamię wspólczesnego stylu życia – siąść przed telewizorem i samemu się nigdzie nie ruszyć. Ludzie zamiast żyć w realu zaczynają żyć w telewizyjnym matriksie. Przezywają wydarzenia z odległych części kraju i świata, interesują się zyciem osobistym ludzii, których w
… życiu nie widzieli. A coś co jest tuz obok wydaje się mało atrakcyjne. To jest olewactwo rzeczywistości. To nie jest tylko kwestia kultury. W polityce to się też przejawia. W Polsce większość miast nie potrafi zbudować obwodnicy. NIe potrafi, bo nie chca tego radni, nie chcą tego radni bo w ciągu jednej kadencji to nie przyniesie efektu, bo to sie buduje dłużej. A społecznosć lokalna długofalowych działań nie poprze, bo nie jest tak mocno zakorzeniona w rzeczywistości. Nie żyje na co dzień
swoimi własnymi problemammi. 600 lat temu mieszczanie potrafili sie zmówić, że wybudują kosciól gotycki, czy nową katedrę, i oni tę katedrę z własnych środków budowali nieraz przez 100 lat. Cztery pokolenia. Dzisiaj takie inicjatywy byłyby w całej Europie skazane na porażke. Ale wtedy w takim mieście to naprawdę była społecznosć obywatelska, zyjacą własnym życiem. Brak postawy obywatelskiej przejawia się zarówno w liczbie widzów festiwalu, jak i w rzadzeniu. Mamy takie władze jakie społeczeństwo
Ta impreza dowiodła, że społeczeństwo obywatelskie w naszym mieście jest ograniczone w wielu aspektach. Fakt, że strukturalną egzemplifikacją tego typu społ. są organizacje pozarządowe prowadzi do wniosku, że kondycja samych organizacji tez nie jest najlepsza. Przejawia się to m.in. w takich kwestiach jak brak pieniędzy, ale często zapominamy o najważniejszym: zaangażowaniu ludzi w prace organizacji. To ludzie są kamieniem węgielnym każdego NGOsa. I prawdziwe problemy organizacji rodzą się
wtedy, kiedy nie ma ona kim pracować. Gdzie szukać winnych? Czy wśród ludzi, którym nie chce się angażować w pracę wolontarystyczną na rzecz swojego otoczenia, czy wśród decydentów, którzy III sektor mają gdzieś, czy może wśród liderów tych organizacji, którzy łatwego życia nie mają, ale mimo to starają się robić coś dla tego „uśpionego” społeczeństwa „obywatelskiego”.
AXZ bez przesady. Te katedry były wsnoszone prez ludzi nie z własnej inicjatywy,tylko mówiąc delikatnie z potrzeby i za namową”określonych środowisk”Owszem byli fundatorzy,ale nikt nie pracował spontanicznie i za darmo.Budowy ciągneły się z braku funduszy.Kościoły były budowane,ale już szkoły,czy drogi nie bardzo.Nie ma to za wiele wspólnego ze społeczeństwem obywatelskim.Piramidy też były wznoszone przez ludzi i w dodatku szybciutko.Zgoda że społeczeństwo jest roszczeniowe,ale tak zawsze było.
Winnych nalezy szukać wśród socjalistycznych koncepcji społeczeństwa, które starają się uwolnić jednostke od odpowiedzialności za własne działania. Państwo ma wszystko zapewnić. Pracę, mieszkania, opiekę zdrowotną, emerytury, a ludzie mają prawo tego oczekiwać. Takie myślenie musi prowadzić do powszechnej bierności.
Do wnik: Jeżeli uważasz, że w sreniowiecznym mieście z własnym samorządem nie było społecznosci obywatelskiej, to po prostu nie za wiele wiesz o średniowiecznych miastach. Tam to była koniecznosć. Budowa murów miejskich, kościołów zapewnianie porządku, utrzymywanie przytułków, szpitali, w czasach gdy administracji państwowej praktycznie nie było. Po prostu postawa obywatelska stała tam na bardzo wysokim poziomie. Robotnicy przy katedrach nie pracowali za darmo, ale byli opłacani przez mieszczan.
Drogi w sreniowieczu też budowano, ale to już nie była robota mieszczan – byś sie zdziwił ile dróg w raciborskim jest dokładnie w miejscu dróg poprowadzonych przez cystersów. Co do budowania szkół. Idee powszechnej edukacji pojawiły sie kilkaset lat później, wiec trudno aby mieszczanie się tym zajmowali. Natomiast na swój własny uzytek, zwiazany np. z handlem to w miastach kształcono.
Socjalistycznych koncepcji społeczeństwa w to nie mieszaj. Jeśli nie masz pojęcia co to takiego; jeśli kojarzą ci się wyłącznie z komunizmem środkoweuropejskim czy bolszewizmem, stalinizmem itd. to po prostu poczytaj więcej. Republikańskie (a więc socjalne koncepcje społ obywatelskiego, właśnie w przeciwieństwie do tych liberalnych, nakazują jednostce działanie dla dobra wspólnego; liberalne konc. zwalniają z takiej odpowiedzialności i uprwaniają do działalności bez odpowiedzialności
społecznej, do działalności wg własnych interesow i korzyści. To „zwolnienie z odpowidzialności społecznej” widoczne jest w twoich postach. Więcej wrażliwości społ. ma chyba producent obuwia niż taki „działacz” jak ty.