UM: Na targowisku panują doskonałe warunki

Nowiutkie targowisko przy pl. Dominikańskim nie wszystkich zdołało pomieścić. Kilkudziesięciu handlowców nie kryje oburzenia, że w nowych obiektach zabrakło dla nich miejsca. Okazuje się, że niezadowolona grupa sprzedających nie załapała się na losowanie straganów, jakie przeprowadził „Kupiec Śląski” i ma o to pretensje do władz miast. Prezydent Mirosław Lenk podkreśla, że magistrat nie ma nic wspólnego z przydziałem stoisk. – Było to trudne zadanie i z podziwem patrzyłem na to, że „Kupiec” podjął się tej roli – mówi prezydent. Dodaje jednocześnie, że wie, iż z losowania nie wszyscy są zadowoleni, ale nie chce burzyć już wypracowanego systemu przydziału boksów.

Decyzja już zapadła. Handlarze muszą przenieść się na ul. Kościuszki, gdzie przeprowadzą się też sprzedawcy z małego targu. – Z centrum miasta w miejsce rzadko odwiedzane! Na Placu zawsze można było liczyć na klienta. Codziennie przewijało się mnóstwo ludzi. Kto będzie się specjalnie fatygował na Kościuszki, żeby kupić parę majtek?! – żali się Helena Okrop mająca dotąd swoje miejsce na dużym targowisku.


Halina Kunka uważa, że stanowiska są niefunkcjonalne


Targowisko za prawie 4 mln zł. zdaje się doprowadzać do szału i tych, którzy na nim zostali. – Nowe stanowiska są niefunkcjonalne! Kilka straganów łączy jedna betonowa lada. Nie ma osobnych wejść. Żeby dostać się do swojego kiosku muszę prosić sąsiadkę, by przepuściła mnie przez swoją część. Nie wszyscy jednak są tak życzliwi i… ufni. W końcu kasetki z pieniędzmi są w zasięgu ręki – zauważa Halina Kunka handlująca odzieżą w części targu wyremontowanej wcześniej. Ma żal do władz, że nikt nie konsultował z nimi projektu modernizacji.



Maria Malon jest poirytowana wykonaniem daszków


Jej sąsiadka w handlu Maria Malon wskazuje na zbyt krótkie dachy nad boksami. – W czasie deszczu klientom leje się na głowę. Żeby jakoś ułatwić sobie życie, musimy je i tak przedłużać różnymi foliami – mówi Malon. Efekt? Obrazek jak przed modernizacją. Sprzedawcy nie są też zadowoleni z części zmodernizowanej później. – Między murkami a dachem są kilkucentymetrowe prześwity. Daszek jest za krótki, do boksów leje się nam woda – żali się Janina Zając.

Sen z powiek handlującym spędzają też koszty. Opłata targowa w czwartki i soboty wynosi 5 zł. za metr kw. W pozostałe dni 4,5 zł. – Taniej mają wynajmujący lokale przy Rynku! Obawiam się, że nie będzie nas na to stać i większość po prostu zrezygnuje z interesu… – uważa J. Zając. To nie koniec wydatków. Doliczyć trzeba jeszcze tzw. opłatę rezerwacyjną. To średnio 150 zł. miesięcznie. – Opłata ta ma zawierać m.in. ochronę obiektu, ale… ja tu żadnej ochrony nie widzę… – przyznaje Zając. Magistrat podaje, że gmina poniosła cały koszt inwestycji na targowisku, „nie obciążając nim ani handlujących, ani stowarzyszeń gospodarczych”. – Ale rolety za 5 tys.zł. zamykające kiosk musieliśmy zamontować już na własny koszt – zauważa J. Zając.


 
Janina Zając obawia się, że nie będzie ją stać na handel na nowym targowisku


Władze miasta nie zgadzają się z gorzkimi uwagami sprzedaców. Uważają, że „na targowisku panują doskonałe warunki, zarówno dla handlujących jak i klientów”. Bernard Łopacz szef firmy „Archidom”, która była wykonawcą projektu modernizacji targowiska, jest zdziwiony niezadowoleniem handlujących. – To nigdy nie miała być zamknięta hala, to otwarte targowisko. To, że poleje deszczem, jest zupełnie naturalne – uważa Łopacz. – Zrobiliśmy, co do nas należało, ale jeśli komuś nowe stanowiska nie odpowiadają, zawsze może się wynieść – kończy projektant.

/SaM/

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj