– Czy słowo łepetyna pochodzi od słowa łeb? Dlaczego pisze się jedno przez -b, a drugie -p? – Pyta Czytelniczka Portalu raciborz.com.pl. Zobacz, co mówi Prof. Jan Miodek.
Anna Burek: Panie Profesorze, skąd bierze się różnica w zapisie słów łep i łeb. Czy są one ze sobą spokrewnione?
Prof. Jan Miodek: Ktoś mi teraz może powiedzieć: dlaczego patrzymy spode łba, ale: co masz taką łepetynę. Proszę jednak zobaczyć, że jest łepek albo łebek. Kluczem do tego jest zjawisko, polegające na tym, że wygłos polskich słów, nawet jeśli jest etymologicznie dźwięczny, to jest realizowany bezdźwięcznie. To jest tak wielka siła, że może zniszczyć nawet jakieś słowo – jego prymarne brzmienie. Proszę zobaczyć co się stało z formą deżdż. Końcówka brzmiała: -żdż i dlatego nie było dżdżu, przyglądano się dżdżowi, zachwycano się dżdżem i o dżdżu marzyli ludzie, jeśli była susza. Zdążyli nasi językowi przodkowie urobić od tego przymiotnik dżdżysty, dżdżysto i robaczka, który po dżdżu wychodzi z ziemi, nazwali dżdżownicą. Natomiast ten deżdż, wymawiany jak deszcz, doprowadził do powstania nowego brzmienia i nowego zapisu z bezdźwięcznym -szcz na końcu i do niego dostosowano dziś prawie wyłączną odmianę: deszczu, deszczowi, deszczem. Coś podobnego zaszło w formie łeb, która zawsze była wymawiana jako łep (przyp. red.: bezdźwięcznie) i choć oczywiście otrzymuje się to "b" w formach: łba, łbowi, łbem, to w przypadkach zależnych: łepka, łepkowi, łepkiem. Ponieważ były to słowa bardzo często używane, to w końcu, obok formy łebek, do mianownika weszła też postać łepek. Dziś można ten derywat od łba utworzony, zapisać albo w postaci łebek, albo w postaci łepek. Powiemy to raczej z taką dystrybucją semantyczną: jak będziemy głaskać główkę małego dziecka, to powiemy: jaki śliczny łebek, natomiast jeśli określamy jakiegoś niezbyt grzecznego chłopca, to powiemy: a, taki łepek do mnie przyszedł.
Specjalnie dla raciborzan, prof. Jan Miodek odpowiada na nurtujące ich pytania. Co tydzień, profesor na łamach portalu wyjaśnia jedno z zagadnień nadesłanych przez Czytelników.
Chyba coś jest nie tak z „wklejonym” plikiem dźwiękowym, bo w ogóle się nie wlącza… Nawet po odświeżeniu strony jest cisza… Można sobie tylko przeczytać 🙁
Dziękuję za uwagę. Teraz oddaję już głos Prof. Miodkowi.
W gwarze śląskiej używa sie nadal pierwotnej archaicznej odmiany wyrazu łep( o łepie, w łepie, z łepą itd.) Fascynująca sprawa z tym naszym językiem.
Fajnie, że prof. Miodek wspomnia etymologię słowa deżdż, ale dlaczego już twierdzi, że słowa dżdżownica, dżdżysty wymawiano tak, jak on (dż-dż-ysty), a nie jak wynika z etymologii (d-ż-dż-ysty, d-ż-dżownica)? Po prostu, jak większość czytających, nie rozróżnia dwóch głosek d, ż, od jednej głoski zapisywanej jako dż. Jak dzieci w szkole, czytające „marznąć” jako „mażnąć”, jak „morze” . Jest to wina przyjętego zapisywania głosek jako dwuznaków)
frugo kochany/a
czyś Ty do końca zgłupiał? czy w wyrazie deżdż wymawiasz deż-d-ż? czy tak jak obecnie w dżdżownicy dż-dż-ownicy. zwariowałeś, czep się drzewa.
A Gienia mogłaby zapytać przy okazji, dlaczego Eugenia (GE) przechodzi w Gienia (GIE)…
Eugenia to wyraz starszy niż zdrobniałe Gienia. Dlatego też w pełnej wersji imienia nie zachodzi zmiękczenie [g] poprzez następujące po niej [e]. Później tendencja ta stała się normą i wszytskie wyrazy zostały zmiękczone. ta swego rodzaju moda sprawiła, że nawet słowa typu generał wymawiano: gienerał. Myslę, ze to dlatego Gienia ma [i] w srodku, a Eugenia jeszcze nie.