Reportaż: „Tu, kaj życie się zaczyno”. Nieboczowy na nowym miejscu.

Nowe“ Nieboczowy są ewenementem w skali kraju, być może i Europy. Wieś, która powstała w dawnych granicach administracyjnych Syryni, jest najładniejszą i najnowocześniejszą wsią w okolicy. Mieszkańcy mają swój kościół, remizę, dom kultury, a za niedługo będzie oddane do użytku boisko z certyfikatem FIFA. Zanim jednak do tego doszło, ta mała społeczność musiała na to ciężko zapracować.

2Kaktus

Sołtys wsi ma bardzo dobry kontakt z mieszkańcami. fot.: Dariusz Niestroj

Udało się wynegocjować bardzo preferencyjne warunki przeniesienia wsi. Zagwarantowano, że przesiedleńcy będą mieli remizę, dom kultury i kościół. Niektórzy ludzie pomysł wybudowania nowej wsi kwitowali uśmiechem politowania. – „Jak na tym ugorze powstanie wieś, to mi kaktus na ręce wyrośnie!” Ile ja bym miał teraz tych kaktusów do ścinania… – śmieje się Krzysztof Szczotok.

Na wyznaczonym terenie, który do niedawna administracyjnie należał do wsi Syrynia, zaczęły się budować pierwsze domy. Społeczność była całkowicie skonsolidowana, jeden sąsiad pomagał drugiemu. Kiedy komuś udało się wybudować studnię, to z wody korzystały wszystkie okoliczne budowy. Ludzie udostępniali swoje drogi dojazdowe, czasami nawet całe działki, aby inny sąsiad mógł dojechać samochodem na swoją budowę. To były czasy, kiedy w tym miejscu istniały tylko drogi gruntowe i nie było jeszcze całej infrastruktury. – Nie pamiętam, kiedy nasza lokalna społeczność była bardziej zżyta ze sobą niż wtedy – wspomina sołtys.

Starych drzew się nie przesadza“

Łucjan Wendelberger – protoplasta „nowych” Nieboczów. Spoczął na nowym cmentarzu wsi o którą walczył. Fot.: Anna Łapka

Sama przeprowadzka do „nowego“ dla niektórych była bardzo traumatycznym przeżyciem. Szczególnie dla osób starszych. – Jestem młodym człowiekiem, ale tam, w „starych“ Nieboczowach, przeżyłem swoje dzieciństwo i okres dorastania. Znałem każdy zakątek tej wsi i z każdym mam jakieś miłe wspomnienia. Teraz nie pozostał tam już kamień na kamieniu. Wszystko zrównane jest z ziemią, ciężko rozpoznać, w którym miejscu stał dom sąsiadów czy gdzie była przydrożna kapliczka… Miejsce, gdzie stał mój dom, rozpoznaję jednak bez problemu, tego chyba nie da się zapomnieć – tłumaczy Patryk Łyko, 24-letni mieszkaniec Nieboczów. – Nie ukrywam, że było mi ciężko na sercu, kiedy po raz ostatni zamykałem drzwi za sobą, ale bardziej było mi żal mojej babci. Musiałem ją wyprowadzać prawie siłą z domu. Mimo doskonałych warunków, które stworzyliśmy jej w nowym domu, ona chyba nie mogła się pogodzić z opuszczeniem swojej ukochanej wsi. Zmarła zaledwie kilka miesięcy po przeprowadzce. Jej pogrzeb był pierwszym pogrzebem na nowym cmentarzu – ze smutkiem dodaje Patryk.

Rzeczony cmentarz również został przeniesiony ze starego miejsca. Ekshumowano około 260 grobów – to więcej, niż obecnie liczą Nieboczowy mieszkańców. Na tym cmentarzu spoczywają również szczątki Łucjana Wendelbergera – protoplasty „nowych“ Nieboczów.

Szabrownicy

Kiedy domy w Nieboczowach zaczęły pustoszeć, złodzieje mieli swoje eldorado.

Zanim doszło do całkowitego wyburzenia starej wsi, domy były rozkradane przez szabrowników. Złodzieje wynosili z pustostanów wszystko, co miało jakąkolwiek wartość. Wyrywali kable ze ścian, wycinali grzejniki i rury, nawet metalowe elementy konstrukcyjne budynku nie uszły uwadze złodziei. Jeden przypadek zakończył się tragicznie. Złodziej, podczas wycinania metalowego wzmocnienia w stropie, został nim przygnieciony. Zmarł na miejscu. – Kiedy zbliżał się wieczór, a większość domów była już opuszczona, wtedy rozpoczynało się złodziejskie eldorado. Złodzieje chyba sobie myśleli, że nikt ich nie widzi, czuli się prawie całkowicie bezkarnie. Nigdy po zmroku nie wychodziłam sama. Bałam się. Jeżeli musiałam wyjść, to przychodził po mnie chłopak, który zabierał ze sobą psa – wspomina Marta Krzyżok, młodziutka nieboczowianka.

2 KOMENTARZE

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj