Do tragicznego w skutkach wypadku doszło w 2017 roku na torze gokartowym w Zwardoniu. Podczas jazdy po torze 21-latce wkręcił się szal w oś pojazdu. Dziewczyna w ciężkim stanie została przewieziona do szpitala. W wyniku tego wypadku kobieta została sparaliżowana.
Obecnie prokuratura rejonowa w Żywcu postawiła kolejne zarzuty właścicielom obiektu. Oni sami nie przyznają się do winy. Prokuratorzy z Żywca szybko uznali, że obsługa toru nie dopełniła swoich obowiązków i nieumyślnie doprowadziła do trwałego kalectwa oraz choroby realnie zagrażającej życiu. Ponadto oskarżono właścicieli, że ci narazili na niebezpieczeństwo także siedem innych osób, które feralnego dnia korzystały z toru. Okazuje się, że nie tylko gokart, z którego korzystała młoda kobieta, miał wady. Niesprawne miały być podobno wszystkie pojazdy.
Zdaniem śledczych, właściciele obiektu świadomie udostępniali swoim klientom wadliwe gokarty. Wymogom i przepisom nie odpowiadał również tor.
Oznacza to, że swoich obowiązków nie dopełniła zarówno formalna właścicielka obiektu, jak i jej mąż, odpowiedzialny za utrzymywanie gokartów we właściwym stanie technicznym.
/EmZet/