Paweł Konieczny w tym roku poraz 43 poprowadzi wielkanocną procesję konną w Raciborzu – Sudole. Osterreiten, bo tak z niemieckiego nazywane są procesje konne na Raciborszczyźnie, ściągają tłumy. Ludzie przyjeżdżają z daleka by zobaczyć słynny wielkanocny rajd. Obok m.in. Pietrowic Wielkich i Bieńkowic tradycja jest nadal żywa także w Raciborzu – Sudole. To właśnie tutaj Paweł Konieczny już od 1964 roku jest tzw. śpiewokiem, który tuż obok księdza jest najważniejszą osobą w całej procesji. To on swoim donośnym głosem rozpoczyna litanię do Wszystkich Świętych.
Paweł Konieczny z jeźdźcami, którzy wezmą udział w tegorocznym obrzędzie. To tutaj procesja zatrzymuje się pierwszy raz i odmawia modlitwę
W obchodach brał udział od dziecka. Jeździł też jego ojciec, dziad, pradziad. – Robimy wszystko, żeby ten piękny zwyczaj podtrzymać! – mówi Paweł Konieczny. Okazuje się, że nie należy to do łatwych zadań. W gospodarstwach koni coraz mniej, więc już na kilka miesięcy przed świętami mieszkańcy tej dzielnicy Raciborza odwiedzają okolice zapraszając do udziału w procesji. – Przyjeżdżają do nas jeźdźcy nawet z Rybnika! – chwali się Konieczny. W ubiegłym roku rajd liczył sobie 130 koni!
Pan Paweł nie opuścił dotąd żadnej procesji, ale… do dziś wspomina tę sprzed 14 lat, kiedy to w trakcie ostatnich przygotowań koń kopnął go w twarz. – Polała się krew, ale tylko wytarłem policzek i usiadłem w siodle – wspomina Konieczny. Niestety z minuty na minutę czuł się coraz gorzej. Powoli tracił głos, nie mógł niczego przełknąć, miał zawroty głowy. Musiał zrezygnować w połowie drogi. Trafił do szpitala, skończyło się nawet operacją. Ale nawet to go nie zniechęciło. Dalej jest śpiewokiem. Jednak jeździ już nie konno, a w bryczce.
Jeźdźcy przygotowują konie już kilka dni wcześniej. – Zwierzę musi wyglądać jak panna młoda przed ślubem! – śmieje się Pan Paweł. Ważne by koń dobrze wyglądał. – Trzeba go umyć, wyczesać. Oczyścić kopyta, wypolerować specjalnym preparatem, żeby się świeciły. Czasem ostatnia wizyta u kowala. Nie wolno zapomnieć o ozdobnym siodle, w końcu wstążka… – wylicza Konieczny. Nie gorzej wygląda sam dżokej: białe bryczesy, czarne oficerki, biała koszula. Coraz liczniej na procesji występują dziewczęta. – Kiedyś to było nie do pomyślenia. Udział kobiet w obrzędzie był zakazany! Teraz jest ich chyba więcej niż nas… – uśmiecha się śpiewok.
Kawalkada jeźdźców w religijnej powadze rusza na objazd pól, śpiewają po drodze litanię do Wszystkich Świętych, zatrzymując się przy krzyżach, gdzie odmawiane są modlitwy. Procesję kończą efektowne wyścigi konne oraz nabożeństwo.
/SaM/