A miało być tak pięknie: Dni Raciborza na rozpoczęcie wakacji, koncert Kultu, fiesta kubańska prowadzona przez Wojciecha Cejrowskiego, siatkówka plażowa na Placu Długosza, Arka Noego dla dzieci, być może Kayah. A co będzie? Tak naprawdę nie wiadomo…
No ale po kolei… Po nieszczęsnej imprezie sylwestrowej Prezydent zapowiedział, że odtąd Urząd Miasta nie będzie już samodzielnie realizował żadnych imprez kulturalnych. Od tego są wszakże miejskie instytucje. Słuszna uwaga. Znalazły się wreszcie poważne środki – 90 tys złotych. – Świetnie, brawo, to jest konkretna decyzja! – pomyślałem sobie, uwierzywszy w nadejście szczęśliwych dni dla naszego miasta. Jest kasa, są pomysły, zrobimy (jako RCK) dobrą imprezę. Sztab ruszył. W trzy dni ustaliliśmy plan i koszty 3-dniowego święta. Kosztorys przekroczył oczywiście kwotę dotacji UM, ale po doliczeniu wpłat z wynajmu powierzchni placu Długosza, wpływów od sponsorów i obcięciu kosztów można było zakładać powodzenie akcji.
I to by było na tyle w kwestii pozytywnych informacji. Sprawa zaczęła się komplikować, bo okazało się, że nikt tak naprawdę nie wierzy w nasze siły i umiejętności. Urząd Miasta wszystko wie najlepiej. A my, zamiast działać, organizować sponsorów, załatwiać formalności, zaczęliśmy otrzymywać pisma: że źle policzone koszty ochrony; czy wiemy, że to będzie impreza masowa (i kto to mówi?); a to, że fiesta kubańska to program zbyt na gusta miasta „wysublimowany", a to, że impreza nie ma się odbyć w dniach 22- 24 czerwca, bo dzieci wyjeżdżają na kolonie do Pleśnej (na mój chłopski rozum około 150 osób). Sto problemów, dziwne komplikacje, nieżyczliwe uwagi. Gdy runął termin, cały scenariusz – pomimo rozpoczętych już działań – rozsypał się. Szefowi RCK zabroniono podpisywania umów ze sponsorami i… zaczęły się ferie – wszyscy wyjechali na urlop. Prace wstrzymane na miesiąc. Wykonawcom uciekły terminy, a my zostaliśmy z problemem. W dodatku okazało się, że w czasie zaproponowanym przez UM (15-17.06.) cała I liga wykonawców jedzie na festiwal w Opolu!
Myślę teraz, czy jako pracownik RCK znowu będę rozliczany za coś, na co nie miałem wpływu? Jeśli zmontujemy Dni Raciborza bez idoli, kto będzie winny? Czy znów będę musiał stać pod pręgierzem słusznie rozżalonych mieszkańców? Zastanawiam się, czy deklaracja Prezydenta została w ogóle zrozumiana przez urzędników? Na kogo zwali się winę za ten klops? Na razie mam dość! Najgorsze, co można zrobić pracownikom to dać im ważne zadanie, potem nie pozwolić im go zrealizować, cofnąć wszelkie kompetencje, a na końcu kazać łatać coś na szybko i obarczyć winą za klapę. Nie chcę się poddawać, ale jeśli tak ma wyglądać, niezależność instytucji kultury, to ja podpisuję akt kapitulacji!Czuje niemoc, brak motywacji, niezrozumienie, brak zaufania. Więc, po co to wszystko?
Michał Fita
PS. Pragnę uspokoić wszystkich przerażonych plotkami, o występie „Ich Troje". Michał Wiśniewski też, w dniach 15 – 17 czerwca, jest w Opolu.
Dni niemocy Raciborza
- reklama -