Dyrektor szpitala Ryszard Rudnik w liście otwartym ustosunkował się do działań menadżera ochrony zdrowia Marka Labusa, który od kilku miesięcy negatywnie ocenia decyzje dyrekcji szpitala w związku z przekształceniem lecznicy w placówkę jednoimienną. Marek Labus odpowiedział na list dyrektora.
3M. Labus: Nie interesuje mnie kto zarządza szpitalem, tylko efekty jego pracy
Lekarz i menadżer ochrony zdrowia Marek Labus odpowiedział na list dyrektora Ryszarda Rudnika. „Opublikowane pismo dyrektora szpitala (jeśli przyjąć, że jest jego autorstwa) zawiera tak wiele błędów merytorycznych, manipulacji i pomówień dotyczących mojej osoby, że mogło by stanowić solidną podstawę do procesu o zniesławienie. Kiedy rozum śpi to budzą się demony. Socjotechnika zastosowana przez dyrektora jest prymitywna i zwyczajnie infantylna. Publikowane treści mogą wskazywać na atak paniki, więc nie ma sensu wchodzić w polemikę” – napisał M. Labus.
Lekarz przekazał, że spraw szpitala nigdy nie postrzegał przez pryzmat rozstania z placówką. Podkreślił, że jego stanowiska pracy nie zlikwidował dyrektor, bo nie miał takich uprawnień, a zrobiła to rada powiatu, zmieniając statut szpitala. „Osoba dyrektora nigdy nie zajmowała mnie aż tak bardzo, żebym mógł traktować osobiście jakiekolwiek z nim relacje. Widać jednak, że moja droga zawodowa chyba interesuje pana dyrektora bardzo mocno. Jednak niech sobie zda wreszcie sprawę z tego, że ocena członka zarządu spółki (te trzy szpitale wymienione w piśmie to były spółki a nie spzoz) odbywa się nie poprzez sianie plotek w prasie lokalnej, tylko w drodze udzielenia absolutorium, które zawsze otrzymywałem. Zaś w spzoz, którymi też zarządzałem lub współzarządzałem, nigdy nie musiano pokrywać ujemnego wyniku ze środków publicznych, a pracownicy byli godziwie wynagradzani. Nigdy nie ścigano mnie sądownie za niesłusznie pobrane wynagrodzenie. Czy pan dyrektor może też to samo o sobie powiedzieć?” – pyta Marek Labus.
„Z zachowania dyrektora wynika, iż sprawa mojego zwolnienia utkwiła mu w pamięci tak bardzo, że próbuje skutkami tego czynu usprawiedliwiać swoje niepowodzenia w zarządzaniu szpitalem. Tak było kiedy starał się przykryć skandal z powodu utraconego kontraktu na usługi TK, tak jest również i teraz kiedy Raciborzanie nie mogą się leczyć w swoim szpitalu, do którego dopłacili w zeszłym roku ok. 7 mln złotych (a mimo to rok zakończył się i tak milionem straty lecznicy). I znowu sięga się po wyświechtane sposoby przekonywania opinii publicznej, że to moje działania przeciwko dyrekcji szkodzą szpitalowi. Jednak istotą sprawy mojego zaangażowania i wielu wystąpień nie jest osoba dyrektora szpitala tylko problem braku dostępności do opieki szpitalnej w Raciborzu. Pacjenci Powiatu Raciborskiego pozostają od 16 marca 2020 bez możliwości hospitalizacji w lokalnym szpitalu, z mocno okrojoną ambulatoryjną specjalistką” – pisze lekarz.
Fajnie, dane księgowe i cyferki. Na cyferki większy wpływ ma kasa państwa, jak jest to cyferki też są dobre a jak nie ma to nie.
Chciałbym usłyszeć jakiś raport od strony kuchni takiej placówki. Czy pacjenci chcą się leczyć, czy nie. Ile osób zapada na sepsę w jednej placówce a ile w innej. Jakim sprzętem i oddziałami dysponuje szpital.