Od Tetraedru do „Chodźmy w noc”, czyli kilka słów o życiu Agnieszki Rajdy

2. II

Pierwszym spektaklem, który zagrała część aktorów z młodej grupy teatralnej (tj. Agnieszka Rajda, Jakub Tabor i Łukasz Czogalik) była „Historia pana Sommera”. To jest retrospektywna opowieść o dzieciństwie głównego bohatera, w którym ważną rolę odegrał pan Sommer – wiejski odszczepieniec, tajemniczy mężczyzna ciągle będący w ruchu. W sztuce wszyscy wcielali się w główną postać, bo Tetraedr jest teatrem offowym, w którym aktorzy żonglują rolami. Agnieszka, kiedy było trzeba, stawała się panną Funkel, przerażającą nauczycielką gry na pianinie, ale nie na długo, bo już za chwilę była Karoliną, a więc sympatią głównego bohatera, czy samym narratorem. W teatrze wszystko jest umowne i Aga myśli, że to wspaniale, bo dzięki temu każdy może być kimkolwiek zechce.

Teatr nie był jedynym zainteresowaniem Agnieszki, gdyż ona od zawsze była też sportowym świrem. W pierwszej klasie gimnazjum poszła do Szkoły Mistrzostwa Sportowego, do klasy lekkoatletycznej. Tam zawodowo biegała na początku na trzysta metrów, a później na sześćset. Trenowała codziennie po cztery godziny, do tego nadal chodziła na zajęcia teatralne i uczyła się na najwyższe oceny. Po pewnym czasie stało się to dla niej bardzo obciążające, wręcz rozrywało ją to na dwie części, bo zdarzało się, że jednego dnia rano Agnieszka brała udział w zawodach sportowych, a zaraz potem szybko jechała do innego miasta, w którym grała w spektaklu. I tak bardzo szybko upływały całe dnie i miesiące. Jednak po roku Agnieszka przeniosła się do innej szkoły. To nie była decyzja „albo – albo”, teatr był wielką pasją w jej życiu, która tak trwale zagnieździła się w sercu, że żadne biegi nie mogły zastąpić jego miejsca. Jednak jest wdzięczna za ten etap w swoim życiu, dzięki któremu nauczyła się zdrowego uprawiania sportu i samotnej walki. Zwłaszcza ta ostatnia umiejętność przydała się Agnieszce na scenie podczas grania monogramu „Pływak”, w którym, tak jak w czasie biegu, cały ciężar czterostronicowego tekstu spoczywał tylko na jej barkach. Aga myśli, że gdyby wtedy nie zrezygnowała z zawodowego uprawiania sportu, to ciągnęłaby te dwie rzeczy tak długo, dopóki starczyłby jej sił. Jednak chyba szybko by się zmęczyła, bo zarówno sport jak i teatr jest bardzo wysiłkowy fizycznie i psychicznie. Bo kiedy aktor gra, angażuje cały swój organizm, stara się na ten moment być autentyczną częścią opowiadanej historii.

W zawodzie aktora nigdy nie wolno wszystkiego wiedzieć. Cały czas, do końcu trwania spektaklu czy ujęcia, nie można mieć świadomości zakończenia, trzeba wraz ze swoją postacią ciągle poszukiwać i rozwijać się w dążeniu do poznania prawdy. Trzeba ciągle przeżywać coś na nowo. Agnieszka w „Pływaku” opowiada historię młodszego brata bohaterki. Mówi tekst od początku i grając nie wie, do czego zaprowadzi ją ta opowieść. Opowiada, bo jeszcze coś się jej przypomni, bo jeszcze o tym chce powiedzieć publiczności. I później na końcu dochodzi do niej ta brutalna prawda… Historia musi rodzić się sama z siebie, ona cały czas się wykluwa i rośnie, nigdy nie jest wiadoma, gotowa ani oczywista. Agnieszka myśli, że ta nieprzewidywalność jest piękna, ale też straszna, bo bardzo dużo kosztuje aktora. Podobno mózg aktora nie rozumie, że to co się dzieje na scenie czy też planie filmowym jest tylko fikcją, jego organizm zachowuje się tak jakby przeżywana emocja była prawdziwa. Więc kiedy Aga wciela się w postać, która przeżywa trudny okres w swoim życiu i jest napięta i zestresowana, to jej ciało również jest napięte i zestresowane, nawet jeszcze po zakończeniu ujęcia czy zejścia ze sceny. Dlatego bardzo ważne jest, by w aktorstwie dbać o higienę tego zawodu, by mieć do tych emocji dystans i nie angażować w nie osobistych spraw. Jest to tym ważniejsze, że dobry aktor potrafi zagrać prawie wszystko.

Fot. Paulina Potocka

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj